1. Thorens TD124
Wybrać najpiękniejszego przedstawiciela idlerowego światka z Europy nie jest prostym zadaniem; konkurencja była ogromna. Kojarzycie ten moment na filmach akcji, gdy trzeba przeciąć jakiś kabelek w bombie, a czas upływa? Thorens TD124, Garrard 301 czy dual 1019? Czas ucieka… Ja bez cienia wątpliwości wybieram jednak Thorensa TD124. Ten idlerowo-paskowy gramofon ze Szwajcarskiej zapiera dech w piersiach. Zwarta konstrukcja, ładnie dobrane kolory, dbałość o detale. Solidnie odrobiona lekcja stylistyki.
2. Yamaha GT-2000
Zawodnik klasy high-end, niedościgniony do dzisiaj wzór bezkompromisowości w podejściu do sprzętu, zwłaszcza jak mówimy o wersji z literką „L” na końcu gdzie producenci udoskonalili to, co wydawałoby się, że jest już idealne. W porównaniu do swojego poprzednika jest to zupełnie inna stylistyka, prosta, ale zarazem gustowna plinta zwieńczona jest od góry ogromnym talerzem oraz długim ramieniem. Zdjęcia nie oddają jednak całego jego uroku oraz monstrualnego rozmiaru! 54,5 cm szerokości oraz 28 kg wagi!
3. J.A. Michell Transcriptors Hydraulic Reference
W porównaniu do Yamahy jest to powiew delikatności. Ramię typu Unipivot, napęd paskowy z oszałamiającym talerzem oraz wykonanie, które zwraca na siebie uwagę. To świetny gramofon, pełen różnych ciekawych rozwiązań, zarówno technicznych jak i wizualnych. Nie można również zapomnieć, że ten gramofon jest gwiazdą filmową! Można go znaleźć w pokoju Alexa, gdy ten odsłuchuje płyty z muzyką swojego ulubionego kompozytora.
4. Micro Seiki BL-91
Wielu kolekcjonerów płyt winylowych upodobało sobie japońskie wydania jako niedościgniony wzór jakości oraz przykładania się do sprawy. Gdybym miał znaleźć japońskiego producenta gramofonów, który potrafił zrobić piorunujące wrażenie, wskazałbym… Micro Seiki. Model BL-91 to tak właściwie napęd osadzony w plincie, producent uznał, że nie ma sensu narzucać świadomemu odbiorcy, co ma zakładać. Wygląd tego gramofonu? Na pozór jest to sprawdzony przepis. Drewniana plinta, piękny, gustownie wykończony fornir oraz co najważniejsze – gra detalami. Aluminiowe nóżki subtelnie wystające poza obrys plinty, ogromny, metalowy talerz po którego obwodzie porusza się pasek. Rolka zdawcza nie znajduje się (jak w większości gramofonów paskowych) pod talerzem, umieszczona jest – podobnie jak w przypadku J.A Michell Transcriptors Hydraulic Reference – w specjalnej, metalowej obudowie zlokalizowanej tuż przy talerzu.
5. Empire 698
Mój prywatny faworyt. Gramofon, który zawsze porównuje do diamentu, a jest ku temu kilka dobrych powodów! Szlifowane krawędzie i narożniki, pobłysk sensorów czy rzadkość występowania w przyrodzie. Zupełnie jak prawdziwy diament. Jak już mowa o kamieniach szlachetnych – te dosłownie znalazły się tutaj jako elementy łożyskowania ramienia - są tam szafiry. Najciekawszym zabiegiem stylistycznym jest jednak podświetlana podstawka ramienia. Całość, pomimo pozornej prostoty, robi ogromne wrażenie. Zobaczcie sami!
6. Luxman PD-350
Tego japońskiego producenta klasyfikuję w kategorii: najlepsi japońscy inżynierzy oraz styliści. Mieli świetne pomysły. Podciśnieniowe przysysanie płyty do slipmaty? Specjalność zakładu. Odpowiada za to zewnętrzna pompa o oznaczeniu VS-300. Jakość wykonania tej czarnej skrzynki może przyćmić wiele ówczesnych produktów audio… Gramofon ze strony wizualnej to typowa szkoła lat 80-tych, przy czym to znowu detale spowodowały, że to właśnie ten model znalazł się w siódemce najpiękniejszych gramofonów. Na pokrytej fornirem plincie zlokalizowano aluminiowy panel z wszystkimi manipulatorami. Niby nic, ale te dwa gustowne uwypuklenia na końcach panelu, w połączeniu z wypolerowanym talerzem, podstawą ramienia i osłoną silnika robią swoje.
7. Braun PS-500
Tym razem będzie bez chromu, polerowanego aluminium oraz kilometrów forniru pokrytego lakierem. Jest surowo, prawie że ascetycznie, gdyby nie ten żółty detal, który doskonale przełamuje połacie szarości i srebra. Dieter Rams wiedział co robi. Stylistyka pomimo kilkudziesięciu lat „na karku” broni się tak samo, jakby była zaprojektowana wczoraj. Wzorowo. Dla wielbicieli takiego klimatu polecam pozostałe elementy układanki Brauna, razem tworzą niesamowity komplet, zarówno wzorniczo jak i sonicznie. Niestety gramofon jest dosyć kapryśny.