Płyta winylowa z racji swojej budowy - duża powierzchnia o stosunkowo małej grubości - oraz materiału z jakiego jest wykonana - polichlorek winylu podatny na temperaturę - wymaga naszej troski, w innym wypadku czekają nas przeskakiwanie igły, falowanie dźwięku, trzaski lub brak dźwięku! Wystarczy jednak trzymać się kilku wytycznych, by ustrzec się tego nieszczęścia.
1. Z daleka od słońca!
Okładki, w których są przechowywane płyty, niespecjalnie dobrze dogadują się z promieniami słonecznymi, a szczególnie promieniowaniem UV-A. Powoduje ono blaknięcie kolorów. Bezpośrednie eksponowanie kolekcji na słońcu jest też zagrożeniem dla płyty, gdy weźmiemy pod uwagę temperaturę. Przy około 70 stopniach Celsjusza polichlorek winylu staje się plastyczny, a długotrwałe przebywanie w temperaturze 50 stopni Celsjusza potrafi spowodować problematyczne wygięcie materiału. Podczas produkcji płyty winylowej powstają wewnętrzne naprężenia w materiale, proces degradacji uformowanej płyty zatrzymuje jej wystudzenie, ponowne ogrzanie może spowodować zadziałanie tych sił i zwichrowanie się płyty. Z tego też powodu powinniśmy zrezygnować z ustawiania regału z naszą kolekcją w dusznych, narażonych przez większość dnia na promieniowanie słoneczne zakątkach naszego mieszkania.
2. Kolejny wróg - ogrzewanie!
Klimat naszego kraju niestety nie pozwala na zrezygnowanie z systemów dogrzewających. Jest to niestety utrapienie nie tylko naszych portfeli ale i kolekcji. Występuje tutaj podobny problem jak w przypadku promieniowania słonecznego, które niesie ze sobą wysoką temperaturę. W tym wypadku mamy bezpośrednie źródło ciepła zlokalizowane obok naszej kolekcji. Z tego też powodu odradzam lokowanie kolekcji przy wszystkich źródłach ciepła, zaczynając od kominków, przez wszystkie grzejniki, kończąc na świeczkach i lampach naftowych.
3. Nie dla orientacji poziomej!
Oczywiście, gdy położymy na sobie kilka płyt, wyjętych do odsłuchu danego dnia nic im się nie stanie, jednak przechowywanie kolekcji w poziomie jest bardzo kiepskim pomysłem. Na pewno wszyscy widzieli okładki płyt, na których odbity został kształt znajdującego się w środku nośnika, towarzyszy temu często pościerana farba okładki. Ma to swoją fachową nazwę - ring wear. Płyta przechowywana była w dużym ścisku oraz towarzyszyło temu tarcie. Duży ścisk odpowiedzialny był za odbicie krawędzi płyty ( jest ona tam grubsza, przez co jest to pierwszy element styku płyty z okładką) a tarcie to nic innego jak ścieranie farby z okładki. Jaki błąd zatem trzeba popełnić, by te dwa elementy zaistniały w pozornie "normalnych" warunkach? Płyty trzeba bardzo ciasno poukładać w półce bądź też.. trzymać je poziomo! Obydwu przypadków należy się wystrzegać. Jedyna słuszna orientacja w jakiej powinna znajdować się każda płyta w kolekcji to pionowa, dlatego też wystrzegajmy się zarówno poziomej jak i kładzenia płyt pod dużym ukosem.
4. Płyty też oddychają!
Co prawda nie mają płuc, skrzeli czy nawet nie odżywiają się beztlenowo, potrzebują jednak łyku świeżego powietrza, by do gry nie wszedł bardzo niebezpieczny i często nieprzewidywalny zawodnik - chemia. Wielu kolekcjonerów swoje płyty przechowuje w zewnętrznych foliach, a już większość z nas ma całe kolekcje albo chociaż część w foliowych koszulkach ochronnych (co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem!) - niestety niektóre z tych folii zewnętrznych czy też wewnętrznych, a nawet naklejek znajdujących się na nich (!) potrafi spowodować nieodwracalne uszczerbki w strukturze materiału płyty. Brzmi groźnie? Tak też jest, co więcej proces jest nieodwracalny. Na powierzchni błyszczącej niegdyś płyty pojawiają się zmatowienia. Nośnik nie tylko przestaje cieszyć oko, w odsłuchu pojawiają się nieznośne trzaski i smażenia. Przykładowo wiele egzemplarzy płyty "To Mój Blues" (Vol 1 i 2) padło ofiarą tego zjawiska. Pakowane były razem w bardzo grubą folię, mającą imitować gatefold. Jak ustrzec się tego zjawiska? Przede wszystkim płyty powinny stać na półce tak, by można było je w miarę swobodnie przeglądać. Ze swojego doświadczenia stosuję zasadę grubości dłoni, dopóki pomiędzy płyty na regale mogę wsunąć dłoń, a przynajmniej jej część uważam, że nie ma zagrożenia. Istotne jest też wyjęcie każdego nośnika z folii przynajmniej raz w roku.
5. Druciane stojaki jako niechciany relikt przeszłości
W czasach świetności płyt szelakowych popularne były stojaki wykonane z metalowego drutu, bardzo często przy podstawie numerowane celem znalezienia interesującego nas nagrania. Szelaki przeminęły, ale same stojaki przez lata cieszyły się względną popularnością, można je nawet spotkać w dzisiejszych czasach. Niestety jak powrót wielu rzeczy z poprzedniego wieku należy traktować jako pozytywne zjawisko, tak tych stojaków nie można umiejscowić w tym nurcie. Najzwyczajniej w świecie szkodzą zarówno płytom jak i okładkom. Przyśpieszają proces chemicznej degradacji nośnika, tym razem na winylu nie powstają duże plamy, a formują się w kształt drutu naszego stojaka.
6. Eksponowanie łowów
Po zastosowaniu się do wszystkich powyższych wytycznych możemy przejść do najważniejszego - swoistego skarbca naszych łowów. W początkowych stadiach winylowej choroby nie będzie nam potrzebny przepastny regał, wystarczy plastikowe, drewniane pudełko. Zapobiega ono rozjeżdżaniu się płyt co uchroni nasze okładki przed przetarciami brzegów. Należy wystrzegać się jednak plastikowych, składanych koszy, jakość ich wykonania nie sprzyja ciężarowi płyt. Dużo bardziej wytrzymałe są drewniane skrzynki od owoców, które niestety borykają się z wadą w postaci trójkątnych wsporników w narożnikach. Najlepszymi pojemnikami są "Really Useful Box". Zakup takiego wiąże się z większym wydatkiem, jest to jednak gadżet przydatny na każdym etapie kolekcjonowania, a przejść z jednego pudełka do jednego regału to bardzo krótka droga. Mając już kolekcje kilkudziesięciu płyt należy zacząć rozglądać się za większym miejscem, bardziej przyszłościowym oraz lepiej eksponującym naszą kolekcję. W większości przypadków dobrym wyborem jest regał, a dokładniej przedstawiciel asortymentu szwedzkiej firmy - Kallax (zastąpił on regał Expedit). Jego przegródki doskonale mieszczą płyty, niestety konstrukcja nie należy do rodzinny pancernych, przez co wskazane jest przykręcenie go do ściany.
7. Najważniejsze - zdrowy rozsądek
Żadna z powyższych zasad nie pomoże, gdy zabraknie nam najważniejszego - zdrowego rozsądku. Płyta winylowa jest bardzo delikatnym przedmiotem, należy obchodzić się z nią jak z przysłowiowym jajkiem. Zostawianie płyty winylowej na nocny spoczynek bez koperty ochronnej jest pomysłem do przyjęcia jedynie, gdy znajdzie się na talerzu gramofonu pod zamkniętą pokrywą. W innym wypadku może nas spotkać szereg przykrych konsekwencji. Nierozsądne będzie trzymanie płyt winylowych na stoliku obok kubka kawy, czy też innych napojów. Nie wspominając już o użytkowaniu płyt pod wpływem większej ilości alkoholu ;-)
Pomimo swoich słabości płyta winylowa potrafiła przeżyć kilkadziesiąt lat, niejednokrotnie zachowana w idealnym stanie. Jeżeli tylko zastosujemy się do wskazanych zasad przechowywania nasza kolekcja przeżyje nas samych w doskonałej kondycji.