O Tomaszu i Zdzisławie Beksińskich opowiada dziennikarz Szymon Gołąb z audycji Tryton.
Marcin Mieszczak: Co łączy Ciebie z rodem Beksińskich (a wiem, że łączy nie mało…)? Nie tylko sympatia, ale także pewne konkretne działania w internecie?
Szymon Gołąb: Przede wszystkim fascynacja. Każdy krok w historię Zdzisława i Tomasza ma w sobie urok wtajemniczenia, czegoś bardzo bliskiego dzisiejszemu człowiekowi, a zarazem odległego i niedostępnego – sztuka Beksińskich jest prawdziwą tajemnicą. Urzeka i zniewala. W tej fascynacji nie jestem chyba odosobniony.
Nie jest natomiast tajemnicą, że twórcza osobowość Tomasza Beksińskiego odcisnęła swoiste piętno na wszystkim, co robię w dziedzinie sztuki radiowej – tak, podkreślmy: radio jest sztuką – i to właśnie Tomaszowi zawdzięczam takie jego rozumienie. Dzisiaj radio to przede wszystkim internet, w eterze jest za dużo schematów, propagandy – nie chcę tego wszystkiego dopuszczać do siebie, nie lubię przypadkowości. Radio zaś, nawet jeśli chce być medium skupionym wyłącznie na prezentacji sztuki wartościowej, sensownej, mówiącej coś o życiu, ale w piękny sposób – powinno być blisko odbiorcy. Bardzo dobrze więc, że istnieją media społecznościowe – na Facebooku działa strona, którą współprowadzę: Tomasz Beksinski – Tribute (TBT). Jest ona już niemal jak radio, posiada swoje cykle autorskie, sprawdzona ekipa prezenterów dba o ich jakość i regularność. Wtorkowy cykl "Ladies First" i czwartkowy "Transmission / Transmisja" to mój wkład w TBT.
Co więcej? Radio! Konsekwencją istnienia i rozwoju strony poświęconej muzyce Tomasza Beksińskiego musi być stworzenie radia w sieci. Pora odkryć karty – taka rozgłośnia powstanie, obojętne mi są wysiłki, które trzeba będzie w to włożyć. Ktoś chce wesprzeć projekt?
Trzymam kciuki za projekt. Nasz blog gotowy jest do działania.
Jesteśmy po premierze książki „Beksińscy. Portret Podwójny”. Jak oceniasz biografię stworzoną przez Magdalenę Grzebałkowską? Plusy? Minusy? Do kogo trafi w szczególności?
To dobra książka, nawet bardzo dobra. Obawiałem się trochę współczesnego pisania o Beksińskich, włożenia wszystkich tych demonologii, które zaprzątają umysły dzisiejszych ludzi, w tę twórczość. Na szczęście nic takiego się nie stało. Pewien filozof napisał kiedyś rozprawę o znamiennym tytule: "Wykłady przedszkolne" – i z pracą tego rodzaju mamy tu do czynienia.
Gdybyś sam był biografem Beksińskich - co jeszcze byś dopisał? A może książka Grzebałkowskiej to dzieło skończone?
Z literaturą, jej historią i krytyką jestem związany zawodowo – to spacza ogląd czegokolwiek. Rozkładam książki na czynniki pierwsze, jak Zdzisław nowinki elektroniczne, nie czerpię przyjemności z ich czytania; swoista satysfakcja pojawia się natomiast w obcowaniu z pracą rzetelną i interesującą – a taka jest książka Magdaleny Grzebałkowkiej. "Ślady pamięciowe" Beksińskich to potężny rezerwuar, z którego można czerpać przez wiele lat – tu został on ledwie, ale właściwie wskazany. Ponadto chciałbym poznać to, co określa się jako "dyskurs lokalny"; są to - może bezwartościowe merytorycznie, ale coś mówiące – głosy tych wszystkich "ciotek i pociotek", które do końca życia otaczały Zdzisława, uważając go za swojego sponsora. To wprowadziłoby więcej ironii do tej książki, zawsze pożądanej przy ujęciu bardzo poważnego życia i takiej samej twórczości. Kim są dziś ludzie z owej "rodziny" Beksińskiego – czy mamy tu do czynienia z nawiązaniami, czy też z – typową w Polsce – degradacją stylu ujmowania świata wyznaczonego pierwotnie przez siłę osobowości artysty. Krytyka pokoleniowa? Tak, tego jestem ciekawy.
Są fragmenty w książce, które trafiły do Ciebie w sposób szczególny?
Próby pisarskie Zdzisława Beksińskiego, tego epizodu nie zapomnę! Plastyczna afabularna wizja, która jednak osobliwie się rozwijaja i usidla czytelnika niczym "Po tamtej stronie" Alfreda Kubina... Chcę więcej czytać Beksińskiego! Co więcej? Jakuza – rzekome zainteresowanie jej członków malarstwem Zdzisława to doskonały passus. Najważniejsze jednak są tu listy Tomasza – nigdy za wiele czysto ludzkiej prawdy odczuwania i pojmowania świata, oraz drugiego człowieka. Tomasz Beksiński potrafił to ująć czysto, wyraźnie i bez ogródek. Wielki plus dla autorki, że tę epistolografię przedstawiła z należytą stosownością. To momenty krzyżowe tej książki, a także materiał na doskonały seans radiowy – jak najbardziej w stylu Tomasza.
Wyobraźmy sobie, że przełom wieków kończy się dla Tomasza inaczej. Żyje, działa nadal w radiu… Jak myślisz, jaki byłby to teraz człowiek? Jaką muzykę grałby dla nas?
Często słyszę pogląd, że lepiej byłoby umrzeć, niż żyć dalej w rzeczywistości, którą nam tu zaserwowano. Boję się takich słów, jednak jest w nich dużo prawdy. Dziś o wiele łatwiej odebrać sobie życie, niż w roku 1999. Śmierć jest uprawomocniona, powszechna, oraz – niestety – przez wielu pożądana. To trudny temat i wielki problem, z którym nie robi się dosłownie nic... Śmierć Tomasza nie wpisuje się w ten ponury "model", aczkolwiek zapowiada nadejście czasów o określonym kształcie. "New Dark Age" – taki utwór nagrała kiedyś grupa The Sound. Był bardzo proroczy.
Muzyka? W czasach muzycznej dekadencji lat dziewięćdziesiątych Tomasz potrafił tworzyć audycje niemal odbierające nastrojem oddech, cóż dopiero działoby się dziś?! Na ówczesnej scenie brakowało wzniosłości i powagi, Beksiński sięgał więc po dawną rockową progresję – i czynił to w ten nieporównywalny sposób, którego bardzo mi brakuje. Co więcej? Cold wave, chłodna fala. Formacja Gold Zebra, w którejś ze swoich kompozycji zadaje pytanie: czy ta muzyka jest tańcem, czy też płaczem? Wielki powrót brzmień w aurze Joy Division, wyraźnego przekazu, że "nie ma jutra, nie ma przeszłości". To muzyczny puls tych czasów i pewnie Tomasz tak by dziś grał. Ortrotasce, Warmline, Impersonate Or Die, Some Ember, L'Avenir, Mynationshit, Froe Char, Non – Human Persons... Stań przed którymś z polskich dziennikarzy muzycznych i zapytaj go o te zespoły – w odpowiedzi usłyszysz ciszę. Tomasz Beksiński do tych nazw dodałby kilkaset innych i połączyłby tę wspaniałą muzykę w tę jedyną i nieporównywalną całość. Znów słuchałbym radia całą noc... Anna von Hausswolff i Gazelle Twin – jestem przekonany, że także ten duet nastrojów brzmiałby w jego audycjach równie często, jak niegdyś Deine Lakaien i XII Stoleti.
Mówi się, że demony Zdzisława uchodziły w jego pracy artystycznej. Dlatego był pogodnym, ciepłym człowiekiem. Tomasz nie był artystą tworzącym w dosłownym tego słowa znaczeniu. Był tłumaczem, dziennikarzem. Czy myślisz, że gdyby zajął się muzyką lub literaturą stricte jako twórca, to złe emocje, które doprowadziły do tragicznego końca, mogłyby w procesie twórczym go opuścić?
Ależ Tomasz Beksiński był przecież suwerennym twórcą! Tego nie da się podważyć. Mówisz o kompensacji? Istnieje jednak taki moment, w którym sztuka przestaje cokolwiek znaczyć. Cała potęga zdolna odwrócić to, co straszliwe skupia się zaś wyłącznie w cieple i bliskości ludzkiej dłoni. Żadna sztuka tego nie zastąpi. Magdalena Grzebałkowska także porusza ten wątek, pisząc: "o ile Zdzisława da się stosunkowo łatwo rozgryźć, o tyle Tomasz pozostanie na zawsze tajemnicą". Ta tajemnica to po prostu walka miłości ze śmiercią. Każdy z nas ją przechodzi, na różnych poziomach emocji. Większość przegrywa, tak jak Tomasz. Tylko on pozostawił po swoim życiu ślad tej walki – wspaniałą sztukę. Po wielu z nas nie zostanie nic.
Jakie przesłanie Tomasz Beksiński ma dla współczesnego człowieka?
Przesłanie to niełatwo odczytać, pamiętajmy o tajemnicy. Zawiera się ono w muzyce, która we wnętrzu śmiertelnie zimnej fali buduje dziś nurt mówiący o sensie i wartości życia. Prolife – tak nawet nazywa się jedna z formacji współtworzących ten gatunek. Minie wiele czasu, zanim te znaczenia pozna polski słuchacz, gdyby żył Tomasz, odbyłoby się to znacznie szybciej.
Książka Magdaleny Grzebałkowskiej to bez wątpienia kompendium wiedzy na temat Beksińskich. Gdzie jeszcze można znaleźć materiały poświęcone Zdzisławowi i Tomaszowi?
Nawet krótka rozmowa z Januszem Baryckim z Fundacji Beksiński uświadomiła mi, jak wiele jest jeszcze źródeł, przede wszystkim, w prywatnych rękach. Chciałbym, wspólnie z redaktorami Tomasz Beksiński – Tribute, zadbać o to, aby przyszłe radio, oraz portal stały się miejscem uprzystępnienia wielu z tych materiałów.
Bardzo dziękuję za naszą kolejną rozmowę.
Rozmawiał Marcin Mieszczak
Audycję Szymona można posłuchać w Radiu Jazz.