Sprzęt

Historia marki Thorens - część II

Tomasz Pniewski
Tomasz Pniewski
27.09.2019
W poprzednim artykule dotyczącym historii marki Thorens doszliśmy do połowy lat 60. i przełomowego w mojej opinii Thorensa TD150, który otworzył trwającą kilkadziesiąt lat erę napędów paskowych u tego producenta. W dzisiejszej części przyjrzymy się dalszym, równie ciekawym gramofonom.

Model TD150 rozpoczął okres dominacji napędu paskowego u Thorensa, jednak nie oznacza to, że producent zapomniał o swoim dotychczasowym liderze, modelu TD-124. Na rynek zostaje wprowadzona wersja MKII wyposażona w ramię TP14. Odświeżeniu uległ również model TD135. Jakie zmiany wprowadzono? Na pierwszy rzut oka kosmetyczne - dosłownie wybrano inny odcień farby na mechanizm, tym razem jasno-szary. Niestety, pomimo swojej niekwestionowanej niezawodności, po podbiciu setek tysięcy serc musiał po dwóch latach ustąpić miejsca swojej nowszej wersji, modelowi TD125

TD125

Wyposażono go w napęd paskowy poniekąd znany już z modelu TD150. Tym razem zrezygnowano z nadmiernej prostoty; pojawia się stroboskop oraz potencjometr odpowiedzialny za regulację obrotów. Takie rozwiązanie pociąga za sobą również rezygnację z silnika zasilanego bezpośrednio napięciem 220 V. Pojawia się transformator obniżający napięcie oraz prosta elektronika sterująca motorem. W topowym modelu nie mogło zabraknąć również prędkości 78RPM. Ciekawym elementem jest również debiutujące ramię. Co ciekawe zostało ono zastosowane jedynie w tym modelu, wersja MKII oraz serie zaprezentowane w kolejnych latach nigdy nie dostały już tego ramienia, zupełnie tak samo jak... ramię znane z modelu TD150. Można powiedzieć, że Thorens w tym okresie wiele eksperymentuje. Robi to jednak na tyle delikatnie, że dla większości odbiorców ich gramofony są na pozór identyczne. 

Thorens TD125 posiada demontowalny "arm board", czyli płytkę mocującą ramię. Przy pomocy trzech śrub jest mocowana do metalowego chasis. Piękno tkwi w prostocie: takie rozwiązanie pozwala na względnie szybką zmianę ramienia bez ingerowania w budowę samego gramofonu; wystarczy posiadać odpowiednią ilość arm board'ów. Zaryzykuję stwierdzenie, że od tego modelu Thorens nawiązał współpracę z firmą SME (w ofercie pojawiają się modele TD125 wyposażone w ramię SME 3009 MKII). Dostępna byłą również wersja "long" oznaczona na końcu symbolami LB, co pozwalało na zastosowanie 12" ramienia. Wizualnie gramofon zachowano w stylu znanym już z modelu TD150, jako nowość należy wskazać prostokątne, przesuwne przełączniki. Było to jak najbardziej udane posunięcie. Na tle konkurencji wyróżnia go ponadczasowa prostota a zarazem wyrafinowanie. Bez problemu można by postawić go dzisiaj na sklepowej półce. Tylko czy konkurencja nie zostałaby zdeklasowana? W 1969 roku firma zdecydowała się na odświeżenie modelu TD150.  Zastosowano wspomniane już odświeżone ramię, oznaczone modelem TP13A. Główne zmiany dotyczyły przede wszystkim warstwy wizualnej oraz wyposażenia go w system kompensacji siły dośrodkowej.

Jak nie trudno zauważyć, po odświeżeniu przez firmę jednego modelu, po kilku latach przychodzi pora na kolejny. Firma oczywiście i w tym przypadku nie zapomniała o swoim topowym modelu. Wersja MKII Thorensa TD125 otrzymała jeden element, który stał się na długi czas podstawą kolejnych serii oraz modeli. Mowa o ramieniu TP16 i jego pierwszej wersji wyposażonej w headshell TP60. Masa efektywna tego ramienia wynosi 16.5 grama, co klasyfikuje je w przedziale średniej wagi. Czyni to zarazem z tego gramofonu bardzo uniwersalny w dzisiejszych czasach sprzęt. Bez problemu można zawiesić wiele dostępnych dzisiaj wkładek. Jest to proste ramię, wyposażone w jego końcowej części w złącze mocujące wymienne, kątowe headshelle. 

Jak już wspomniałem, marka wiele eksperymentowała ze swoimi - czasami bardzo innowacyjnymi - patentami, czerpała jednak wiele z rozwiązań już zakorzenionych na rynku. Już wtedy strzałem w stopę byłoby zrezygnowanie z demontowalnego headshella. W ramieniu zastosowano bardzo ciekawy system regulacji antiskatingu. Nie mam oczywiście na myśli banalnego ciężarka na żyłce czy też równie popularnej sprężyny. Zastosowano system oparty na dwóch magnesach. Jeden został przymocowany do obrotowej części ramienia, drugi zaś do prowadnicy. Siła oddziaływania zmienia się wraz z umiejscowieniem na osi magnesu. Jego przesuwanie w kierunku drugiego zwiększa siłę oddziaływania, zaś odsuwanie - zmniejsza ją. Nie występuje siła tarcia, tak jak w przypadku odważnika na żyłce oraz efekt rozciągania się sprężyny, przez co traci ona fabryczne parametry. Uważam, że jest to jedno z najdoskonalszych rozwiązań. Jak już wielokrotnie wspominałem  - piękno tkwi w prostocie. Prostota daje niezawodność, a nie ma nic, co lepiej przemówi do klienta, jak powtarzalność odtwarzania i idące za tym bezpieczeństwo płyt. 

Bardzo ciekawe jest również łożyskowanie. Zastosowano czteropunktowy system oparty o kiełki osadzane w kulkowych obsadkach. Zapewnia to bardzo małe opory ruchu, jak i bezproblemową możliwość regulowania luzu. Przeciwwaga w tym modelu ramienia służy jedynie do balansowania ramienia - ustawienia go w punkcie, gdy obydwa końce się równoważą. Gdy dojdziemy już do tego etapu możemy specjalnym pierścieniem ustawić pożądany nacisk. Podobne rozwiązanie miał w swojej ofercie niemiecki producent - Dual.

TD160

Drugim modelem, który odziedziczył ramię TP16 jest chyba najpopularniejszy gramofon w historii tego producenta. W swoim zamyśle miał być tańszą alternatywą dla topowych  modeli i miał zastąpić model TD150. Mowa oczywiście o odtwarzaczu oznaczonym symbolem TD160. Thorens bardzo rozsądnie podchodził do obniżania kosztów. Obudowa co prawda nie jest już tak solidna jak u większego brata, ciągle jest to jednak zwarta i solidna konstrukcja. Nie zrezygnowali również z miękkiego zawieszenia, zrealizowanego na 3 sprężynach. Otrzymał również ten sam talerz, podtalerzyk oraz równie solidne ramię. 

Powstaje tylko jedno pytanie, gdzie są te oszczędności? Czy jedyną zmianą była mniej solidna obudowa? Przyglądając się nieco dokładniej widać wspomniane ustępstwa. Zamiast trzech prędkości do dyspozycji pozostają już dwie podstawowe - 33RPM oraz 45RPM. Zastosowano również mało udany system odpowiedzialny za otwieranie pokrywy. Specjalnie staram się uniknąć słowa zawias, gdyż w tym przypadku uważam, że jest to swoiste nadużycie. W obudowie po obydwóch bokach zlokalizowano trzpienie, które wchodziły bezpośrednio w wycięcia w pokrywie. Jak nie trudno się domyślić, jest to bardzo awaryjny element. Zniknął również potencjometr obrotów, zastosowano tak samo jak w modelu TD150 synchroniczny silnik prądu zmiennego. Regulacja obrotów? Zapomnij, jeżeli masz oryginalny pasek to nie ma co się o to martwić. Lepiej też nie sprawdzać, zawsze są mniejsze lub większe przekłamania. Na szczęście są one praktycznie nieodczuwalne w odsłuchu. Nie można zaprzeczyć, że jak na budżetowy model prezentuje się bardzo okazale. Prawdopodobnie właśnie te niewielkie ustępstwa względem o wiele droższych, większych braci sprawiły, że to właśnie ten model stał się najpopularniejszym w ofercie producenta. 

TD165

Gdyby jednak dla kogoś również ta oferta była zbyt kosztowna firma znalazła rozwiązanie. Jest nią model TD165. Jaka jest różnica względem TD160? Głównej należy upatrywać w zastosowanym ramieniu, a jest nim model TP11. Tutaj ponownie należy zadać to samo pytanie... Jaka jest różnica między TP11 a TP16? Tak właściwie jedna: system kompensacji siły dośrodkowej. W TP11 zrealizowano go w tradycyjny sposób, przez ciężarek zawieszony na lince. Nieco inna jest również przeciwwaga. Względem całości konstrukcji zmian jest niewiele, podtalerzyk z metalowego zmienił się w tworzywo sztuczne, zastosowano również łożysko o mniejszym przekroju trzpienia. Przy czym należy zauważyć, że plastikowe podtalerzyki możemy znaleźć również w modelu TD160.

"Elektroniczny" TD126

Jako że w ofercie producenta była już poprawiona wersja topowego modelu, nie sposób nie przewidzieć dalszego postępowania. Do gry wszedł nowy, topowy model. Firma była dosyć konsekwentna w swoich oznaczenia, dlatego następcą TD125 MKII został nie kto inny jak... TD126. Wśród hobbystów uzyskał on miano "elektronicznego". Gramofony Thorensa nie były nigdy przepakowane elektroniką; było jej zawsze jedynie tyle, ile wymagało sterowanie wybranym silnikiem. Co ciekawe, jest to gramofon pół-automatyczny! Na jakie ekstrawaganckie pomysły wpadł tym razem ten szwajcarski producent? 

Tak właściwie to wyróżnia się on na tle dotychczasowych modeli jedynie... podświetlanymi przyciskami. Jednostka napędowa pozostała bez zmian, podobnie jak poprzednik posiada komplet prędkości obrotowych oraz stosowany potencjometr do ich regulacji. Nie powinno dla nikogo być zaskoczeniem, gdy napiszę, że również w tym modelu największe zmiany zaszły w ramieniu. Model TP16 został odświeżony i w magicznej formie przeobraził się w swoją nowszą wersję. Czemu magicznej? Tutaj mamy do czynienia po raz kolejny z innowacyjną myślą marki Thorens. Headshell TP60 został zastąpiony przez... różdżkę! Tak, zrezygnowano z tradycyjnej "formy", a tym samym powstał dosyć nietypowy wytwór. Czym jest TP62? To headshell, w którym zawarto zdecydowanie większą część rurki ramienia. Jego mocowanie zlokalizowano bowiem bardzo blisko punktu obrotu. Z jakiego powodu zdecydowano się na tak innowacyjne rozwiązanie? Przede wszystkim obniża to masę efektywną ramienia. W celu dalszej redukcji masy zdecydowano się na bardzo delikatne mocowanie wkładki, regulacja odbywa się przez przesuwane go po rurce ramienia. Te wszystkie zabiegi pozwoliły uzyskać jedynie 7.5 grama masy efektywnej! To czyni ramię TP16 MKII wraz z różdżką TP62 idealną podstawą do bardzo podatnych wkładek, jakie akurat zyskiwały popularność na rynku. 

Podobną drogą poszedł Dual stosując ramiona ULM. W późniejszych latach dostępny był również headhsell TP63, charakteryzował się on bardziej tradycyjnym podejściem do wizualnych aspektów, masa efektywna pozostała jednak bez zmian. Model TP63 miał jeszcze jedną istotną zaletę - był zdecydowanie łatwiejszy w ustawieniu.

TD145

Zastanawiając się głębiej, skoro najnowszy (w ówczesnym czasie) topowy model jest gramofonem półautomatycznym nie powinno dziwić, że w ofercie pojawił się tańszy odpowiednik. Takim gramofonem jest właśnie Thorens TD145. Jest to też zarazem bardzo niejednorodny model pod względem tego, w jakich formach występował. W swojej pierwszej wersji występował głównie z ramieniem TP16 i headshellem TP60, w kolejnej odsłonie stosowane były już ramiona TP11 oraz TP16, z przewagą tego drugiego. Jak wyglądała jednak automatyka w wykonaniu Thorensa z lat 70.? Tak właściwie ciężko nazwać to dosłownie automatyką. Był to system zatrzymujący talerz na końcu płyty oraz podnoszący ramię do góry.

Biorąc pod uwagę zainteresowanie klientów modelami z ramieniem TP16 oraz TP11 Thorens wprowadzał kolejne odsłony znanych modeli i mechanizmów. Powstały również specjalne różdżki ze zintegrowanymi wkładkami: TPO63 i TPO70 produkcji Ortofona. W wersji MC powstały takie modele jak TMC63 i TMC70. Kto stał za produkcją? Słynne EMC. Ofertę rozszerzono również o specjalny przedwzmacniacz oraz transformatory step up.

Rok 1978 i cztery nowe modele

W 1978 roku marka Thorens wprowadziła do swojej oferty aż cztery nowe modele: TD104, TD105, TD110, TD115. Tak właściwie to na tej krótkiej informacji i przyjęciu, że takie modele powstały można by zakończyć, bez ich opisywania... Patrząc na dotychczasowe produkty sygnowane logiem tego producenta i porównując je z powyższymi modelami można odnieść wrażenie, że coś poszło nie tak. Nie są to złe gramofony, niszczarki do płyt czy też sprzęt niewarty uwagi - trzeba jednak przyznać, że nie do takich produktów klienci zostali przyzwyczajeni. 

TD104 to pół-automatyczny gramofon; talerz został sporo odchudzony i waży już "tylko" 1,5 kg, a cała konstrukcja raptem 5,5 kg. Nie zrezygnowano z miękkiego zawieszenia, sterowanie gramofonem jest elektroniczne - sensory dotykowe. Ramię? Zupełnie nowa konstrukcja, oznaczona symbolem TP22, stara pozostała za to różdżka znana jako TP63. Bardzo często można znaleźć te gramofony właśnie bez tego ostatniego elementu, nie bez powodu. Sama różdżka potrafi kosztować więcej niż sprawny TP104. Niestety widać zauważalny spadek jakości wykonania względem poprzedników. Ta sama sytuacja ma się z ramieniem TP30 występującym w modelach TD110 oraz TD115. Z tym że zastosowany tam headshell ma oznaczenie TP70 i pasuje tylko do tego ramienia.Obydwa modele ramion mają bardzo niską masę efektywną - podobnie jak TP11 i TP16 w wersji MKII i MKIII jest to 7.5 grama. 

Dużo ciekawiej prezentują się modele wypuszczane w kolejnych latach. O tych perełkach będzie można przeczytać w kolejnej, ostatniej już odsłonie historii marki Thorens, na którą już dziś zapraszam!

Przeczytaj: Historia marki Thorens - część I

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.