Muzyczny Real Madryt
Początkowo pomysł wydania takiego krążka, mimo szlachetnych intencji, uznałem za szalony. Na albumie zatytułowanym „Czarodziejski winyl” znalazło się bowiem piętnaście z dziewiętnastu piosenek znanych z wydanego w ubiegłym roku debiutu grupy Wieko „Błękitny dym”. Dla przypomnienia, to grupa założona przez Roberta Chojnackiego (autora kompozycji), basistę Mietka Jureckiego i perkusistę Tomasza Zeliszewskiego (Budka Suflera) oraz gitarzystów: Ryszarda Sygitowicza (Perfect) i Jacka Królika (Grzegorz Turnau, Brathanki). Początkowo wokalistą był Grzegorz Kupczyk, który po wydaniu płyty odszedł z zespołu. Zastąpił go Krzysztof Wałecki.
W każdym z numerów zebranych na winylu śpiewa jeden z zaproszonych gości... których lista jest imponująca. Znajdziemy tu zarówno reprezentantów starszego pokolenia, jak Zbigniew Wodecki, Martyna Jakubowicz, Marek Piekarczyk, jak i młodszego, w tym Grzegorza Turnaua, Piotra Kupichę czy zupełnie świeżego Rafała Brzozowskiego. Jaki był klucz doboru wokalistów? Możemy tylko zgadywać. Podejrzewam, że głównie sympatia do fundacji Mimo Wszystko - każda z tych osób była zaangażowana w Festiwal Zaczarowanej Piosenki Anny Dymnej.
Z jednej strony mamy topowych wokalistów, a z drugiej piosenki nagrane przez topowych muzyków. W czym więc tkwi problem? W tym, że to nie do końca topowe piosenki. Nie da się ukryć, że materiał jaki Wieko przedstawili na debiucie trafia poniżej oczekiwań. To kilkanaście prostych rockowych numerów, utrzymanych w klasycznym klimacie, z których raczej żaden nie przejdzie do historii. A po takim składzie można było się spodziewać czegoś wielkiego. Poza tym mało tu brudu i żywego rockowego brzmienia – całość brzmi bardzo sterylnie.
Uratowany album
Nie sądziłem, że cokolwiek lub ktokolwiek będzie w stanie ożywić te piosenki i nadać im trochę blasku. Tymczasem „Czarodziejskiego winyla” słucha się całkiem nieźle - szczególnie w miejscach po których najmniej bym się tego spodziewał. Widząc w tym zestawie Majkę Jeżowską, która wykonała rockowy hymn „Nadwiślański wiatr”, byłem zdziwiony jak swobodnie czuje się w takim repertuarze. Podobnie Zbigniew Wodecki, który dodał sporo rockowego luzu do „Dziewczyny z Olsztyna”. „Błękitny dym” to piosenka wręcz napisana pod Adama Nowaka z Raz Dwa Trzy, podobnie jak „Biały blues” dla Macieja Balcara z Dżemu.
Każdy z utworów zebranych na „Czarodziejskim winylu” stał się osobną historią, indywidualnie interpretowaną. Wisienką na torcie jest „Śpiewam swoje” w wykonaniu Andrzeja Sikorowskiego, który jest także autorem tego tekstu. Nie wiem dlaczego ta piosenka nie hula jeszcze po stacjach radiowych. Nie miałbym nic przeciwko całej płycie Wieko w takim klimacie – lekko balladowym i przebojowym – oczywiście z Sikorowskim za mikrofonem. To właśnie w takich fragmentach słychać talent kompozycyjny Chojnackiego i kunszt całego składu. Oby jak najwięcej tego typu strzałów panowie.
Zaczarowany winyl
Jak już wspomniałem wydawnictwo ukazało się wyłącznie na winylu, a w zasadzie na dwóch czarnych krążkach, umieszczonych w dopracowanym graficznie gatefoldzie. Już sam ten fakt powinien zainteresować kolekcjonerów, zwłaszcza tych poszukujących ciekawych polskich wydawnictw. Oprawa graficzna nawiązuje do debiutanckiej płyty grupy. Na okładce widzimy rysunki twarzy członków zespołu, a wewnątrz wokalistów, którzy brali udział w nagraniach. Jedyne czego brakuje to dodatku w postaci tekstów, za którymi stoją takie tuzy polskiego tekściarstwa jak m.in. Zbigniew Książek i Bogdan Olewicz.
Wieko to zespół złożony z doświadczonych muzyków, który nie uniknął problemu typowego dla debiutanta. Nagrali mało wyrazisty debiut z ciekawymi momentami, które wyróżniają się dopiero w nowych wersjach na „Czarodziejskim winylu”. Jest jednak w tym składzie znacznie większy potencjał i mam nadzieję, że jeszcze to udowodnią.
Wykonawca: Wieko
Tytuł: Czarodziejski winyl
Rok: 2016
Wytwórnia: Warner Music Poland
Tłocznia: GM Records