Co pewien czas twórcy Przystanku Woodstock przygotowują specjalne projekty mające w dużej mierze upamiętnić i przypomnieć określone zjawiska muzyczne, kulturowe i społeczne ważne z punktu widzenia DNA festiwalu. Tak było m. in. z projektami „Projekt Punk” - prezentującym dokonania polskiej, niezależnej sceny punkowej, „Projekt Metal” - w hołdzie największym i najgłośniejszym polskim i zagranicznym wymiataczom czy „40 lat Woodstock” - upamiętniającym muzykę i idee przyświecające temu bezsprzecznie najważniejszemu muzycznemu festiwalowi w historii.
Słuchając "Flower Power" ma się wrażenie uczestniczenia w ważnym wydarzeniu, poczucie przejścia przez bramę czasu i wyruszeniu w wielką psychodeliczną, muzyczną podroż. Wiele impresji składa się na recepcję tej muzyki, a wynika to przede wszystkim z doboru materiału. Setlista to prawdziwy kocioł, w którym wrą psychodelia lat 60. (Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jefferson Airplane, The Beatles), ostre bluesrockowe granie lat 70. (Led Zeppelin, Deep Purple, Canned Heat) oraz big-beat i blues rodem z Polski (Czesław Niemen, Breakout, Niebiesko-Czarni). Takie danie może przyprawić o szaleństwo zmysłów…
Fani, tak przecież charakterystycznego dla lat 60. i 70., scenicznego jammowania, improwizowania, aranżowania na nowo tu i teraz czy rozdymania studyjnych kawałków do niebotycznych rozmiarów, mogą poczuć lekki niedosyt w powodu braku próby nowej interpretacji granej muzyki. Trochę szkoda. Ale pomysł na ten projekt był nieco inny. Nie chodziło o to, aby za wszelką cenę spróbować na scenie odtworzyć psychodeliczny koncert sprzed pół wieku, ale żeby zafundować słuchaczom mnóstwo radości i dobrej zabawy w oparciu tzw. przeboje, a młodszym odbiorcom, którzy być może po raz pierwszy będą mieli okazję zetknąć się z czymś takim, jak „On The Road Again” czy „Crosstown Traffic”, dodatkowo opowiedzieć historię fascynującej muzyki i przywołać idee, które sprawiły, że powstała. I to udało się w stu procentach.
"Flower Power" na winylu to jest rasowy album LIVE! Żywiołowo i energetycznie zagrany, znakomicie zarejestrowany i jeszcze lepiej wydany. Słucha się go z niebywałą przyjemnością. Brzmienie jest ostre, pełne i bardzo dynamiczne, a przy tym odpowiednio selektywne. Scena zaskakuje swoją szerokością, a poszczególne instrumenty i wokale są właściwie rozlokowane i wyeksponowane, a ich brzmienie zrównoważone. Nic tu nie psuje odbioru. Wszystko jest tak, jak być powinno na pełnowymiarowej płycie live. Z kolumn bucha prawdziwy ogień.
Ania Rusowicz konsekwentnie trzyma się obranej kilka lat temu drogi polegającej na retransmitowaniu współczesnemu odbiorcy korzeni rock’n’rolla. Bezkompromisowo i nieustępliwie nurza się w brzmieniu i melodyce big-bitu, bluesa, psychodelii lat 60. i trzeba przyznać, że wychodzi jej to nad wyraz przekonująco. Zachowuje przy tym dużą autentyczność, emanuje kolorem, wdziękiem i niezwykłym muzycznym luzem. Co więcej, ma bardzo poważną misję do spełnienia - jak sama zapowiada ze sceny: „Przybywam z kosmosu, by uratować Ziemię przed mentalną zagładą”. Niech ratuje!
Winyl do nabycia w oficjalnym sklepie wytwórni SiemaShop.
Wykonawca: Ania Rusowicz i Goście
Tytuł: Flower Power - Live Woodstock Festival Poland 2015
Rok: 2016
Label: LP TZ060
Wytwórnia: Złoty Melon
Tłocznia: GM Records