Imię i nazwisko:
Tytus Hołdys
Rocznik:
1987
Płyty winylowe zbieram od...
około czterech lat. Moja obecna narzeczona namówiła
mnie pewnego słonecznego dnia do wypadu na małe targi winylowe, gdzie dorwałem trzy
soundtracki i przepadłem :)
Obecnie mam w kolekcji...
ponad 1000 płyt z muzyką filmową, w tym oryginalne ścieżki
dźwiękowe i soundtracki z wielu wspaniałych produkcji kinowych i telewizyjnych. Oraz -
dodatkowo - koło 200 albumów muzyki “różnej”, od klasyki czy rocka, po pop i hip-hop.
Wszystkie krążki Michaela Jacksona, oczywiście The Beatles, Kanye West, Republika.
Staram się też systematycznie uzupełniać zbiory o najważniejsze dla mnie albumy z
okresu dojrzewania.
Pierwsza (świadomie kupiona) płyta winylowa...
Gdy byłem nastolatkiem, w moim domu
pojawił się pierwszy gramofon i zestaw pierwszych płyt, jakich słuchałem. Wtedy na pewno
jakąś sam dokupiłem, ale tytułu nie pamiętam. Dlatego wciskamy tutaj guzik “przewiń do
przodu” i wracamy do tego dnia na targach, gdzie kupiłem OST z filmu “Drive” Refna,
ścieżkę Hurwitza do “Whiplash” Chazelle’a i jakiś starszy press “Serpico” z muzyką Mikisa
Theodorakisa. Te zakupy są dla mnie też pewnego rodzaju nauczką - aby jednak zawsze
przed zakupem płyty w tego typu miejscu zerknąć na Discogs. Troszkę wtedy przepłaciłem
:) Ale takie są uroki początku winylowego szaleństwa!
Winylowy Święty Graal w mojej kolekcji to...
Problem polega na tym, że nie mam tylko
jednego takiego albumu. Mam kilka krążków, które darzę ogromnym sentymentem, bądź
są dla mnie cenne z innych względów. Na pewno wymieniłbym “Park Jurajski”, którego
posiadam kilka różnych tłoczeń - w tym oryginalny brazylijski press z 1993 roku. Mam
kompletnego fioła na punkcie tego filmu i tej muzyki autorstwa Johna Williamsa. Do tego
wskazałbym na “Mission: Impossible - Fallout” - album, który otrzymałem po wymianie kilku
prywatnych wiadomości na Twitterze z reżyserem filmu Christopherem McQuarriem.
Christopher był tak miły, że przez swoją asystentkę podesłał mi płytę podpisaną przez
niego samego i gwiazdę serii Toma Cruise’a. W kolekcji posiadam generalnie dość sporo
podpisanych płyt - jak “60 Years Of Music” z autografem Ennio Morricone czy piękny box
z muzyką do “The Thing” z podpisem Johna Carpentera. Prócz tego w mojej WinyloKINO
kolekcji znajdują się między innymi albumy z autografami Ryuichi Sakamoto (“Zjawa”),
Clinta Mansella (“The Fountain”), Junkie XL (“Deadpool”), Marco Beltramiego (“Logan”),
Randy’ego Newmana (“The Meyerowitz Stories”), Maxa Richtera (w sumie trzy!), Hildur
Guðnadóttir (“Chernobyl”), Jóhanna Jóhannssona (“Sicario”), Justina Hurwitza (“First
Man”) czy Alana Silvestriego (“Back To The Future”). Są też w końcu krążki, których cena
nagle (i z nie do końca znanych mi powodów) eksplodowała w górę na Discogs, jak box z “Władcą pierścieni: Drużyną pierścienia” (sprzedają go za ponad 1000$) Shore’a czy
dwupłytowe wydanie “Listy Schindlera” Williamsa (chodzi za ponad 700$).
Najładniej wydana płyta winylowa w mojej kolekcji to...
Oj, w mojej kolekcji jest naprawdę sporo wizualnych pereł! Wydawcy płyt z muzyką filmową wręcz prześcigają się w tym, który z nich wyda piękniejszy album. Ich płyty mają przeróżne warianty kolorystyczne, wszelkiego rodzaju splattery czy niespotykane gdzie indziej w formie gatefoldy. Takie Mondo czy Waxwork Records niemal za każdym razem stawiają poprzeczkę coraz wyżej! Wspomniany wyżej box do “The Thing” z casem, który rozsuwa się na boki jak pękająca tafla lodu, robi niesamowite wrażenie. Uwielbiam też wszelkiego rodzaju autorskie grafiki, które są tworzone na specjalne zamówienia. Dla mnie trzymanie w rękach albumu z piękną oprawą graficzną, która nie jest jedynie prostym przedrukiem okładki płyty kompaktowej, podbija winylowe doznania.
Płyty winylowe szczególnie lubię za...
to, że trzeba je szanować. Dać im wybrzmieć.
Powodują skupienie na słuchaczu, opowiadają historię od a do z. Wymagają od nas
większego szacunku dla muzycznej materii i jej dźwięków.
Płyty winylowe zazwyczaj kupuję w...
internecie, najczęściej zagranicznym. Sporo płyt z
muzyką filmową ukazuje się jako edycje limitowane, które dostępne są tylko na
określonych stronach www. Jeśli chodzi o polskie sklepy, to najbardziej w tej materii
polecam zawsze Winylową w Warszawie. To miejsce wręcz żyje z soundtracków, mają na
swoich półkach niemal wszystko, co trafia na rynek. Z innych miejsc w Warszawie - staram
się być na czasie z asortymentem Winyl Market i Antykwariatu Tamka, gdzie często trafiają
naprawdę fajne starsze pressy. Lubiłem też zaglądać do Art Reco, brakuje mi tego
miejsca. Jakiś czas temu będąc w Lublinie trafiłem do wspaniałego miejsca - Święty
Spokój Music Cafe. Magiczne miejsce.
Mój winylowy/a bohater/ka to...
wskazałbym na Pana Wojtka Padjasa, który prowadzi w radiu RMF Classic audycję “Muzyka spod igły”. To on uwierzył w to, że ja
ze swoją pasją mogę robić jeszcze więcej niż stronę na FB, pisanie bloga czy robienie
cotygodniowych WinyLIVE’ów. Dzięki niemu dołączyłem do familii RMF Classic, w którym
prowadzę w każdy czwartek po 18:00 audycję “Między ścieżkami”. Prezentuję tam najpiękniejszą muzykę filmową, również z winyli. Panu Wojtkowi za tę wiarę
będę zawsze dozgonnie wdzięczny.
Sprzęt, na którym odtwarzam winyle, to...
Zdecydowanie za słaby, choć wiąże się z nim
pewna historia. Kolumny Wharfedale dostałem od rodziców kiedyś na urodziny razem z
pierwszym gramofonem, najprostszym Denonem i równie budżetowym wzmacniaczem
Harman Kardon. Ten setup towarzyszył mi na początku WinyloKINO przygody, obecnie
uległ pewnej modyfikacji. Kolumny zostały, wzmacniacz wymieniłem na Marantza
PM7005, zaś za gramofon służy mi stary, poczciwy Daniel UNITRY, który trafił do mnie
kompletnym przypadkiem. Ale po znakomitym odświeżeniu w wykonaniu genialnego Pana
Bogdana z salonu Gruba Nuta brzmi naprawdę świetnie. Na razie nie zamierzam zmieniać
tego zestawu. Uczynię to zapewne dopiero wtedy, kiedy całą rodziną osadzimy się w
nowym miejscu, w którym znajdzie się przestrzeń dla mojego wymarzonego muzyczno-filmowego pokoju. W końcu płyt będzie raczej przybywać niż ubywać...
Najlepiej brzmiąca płyta winylowa w mojej kolekcji to...
Przy takiej ilości trudno jest mi
wskazać tę jedną, jedyną. Mogę śmiało powiedzieć, że naprawdę świetne tłoczenia - które
niemal nigdy nie zawodzą - są domeną wydawnictwa Quartet Records. Niedawno wznowili
album z muzyką do “Nocnego kowboja” i brzmi naprawdę pysznie.
Najbardziej wymarzona płyta do mojej kolekcji to...
Ten temat jestem zmuszony
podzielić na dwie grupy. W pierwszej znajdują się płyty z muzyką filmową, które nigdy nie
trafiły na winylowy nośnik - jak “Piękny umysł” Jamesa Hornera, “Droga do szczęścia”
Thomasa Newmana czy OST z “Truman show”. W drugiej grupie znajdują się albumy,
które na rynek trafiły, ale w czasach, kiedy ja jeszcze winyli nie zbierałem - jak chociażby
soundtrack z gry “Red Dead Redemption”, muzyka z “Dead Man Walking” czy wyjątkowe
wydanie muzyki do drugiej części “Obcego” na “płynnym”, zielonym winylu o wdzięcznej
nazwie Xenomorph Blood. Moja wantlista jednak rozrasta się z każdym tygodniem, więc
jest to pewnego rodzaju pogoń za króliczkiem.
Przyszłość winyli to...
ciągły rozwój, przynajmniej w kwestii płyt z muzyką filmową. Wielu
wydawców, jeśli ma wypuścić na rynek fizyczny nośnik jakiejś ścieżki, to decyduje się
właśnie na winyl, a nie na format CD. Wokół tego gatunku i tych magicznie wyglądających
krążków stworzyła się pełna pasji społeczność. Problemem dla rynku może być jedynie
pandemia koronawirusa, która znacząco wpłynęła na terminy dostarczanych tłoczeń,
opóźnienia w wysyłkach i wzrost cen. Wierzę jednak, że i te problemy miną - potrzeba
jedynie odrobiny czasu. Skoro “winyl” jest z nami od tylu lat, a jego popularność po
chwilowej zapaści rośnie z roku na rok, to wygląda na to, że termin nieśmiertelność można
przypisać właśnie jemu.
Zapraszamy na bloga Tytusa Hołdysa WinyloKINO oraz profil na Facebooku.
zdjęcia: Tytus Hołdys