Imię: Mirosław Kamiński
Miejscowość: Zabrze
Rozmiar kolekcji: 1400-1500 płyt (+ CD i 7”)
Sprzęt: Thorens TD 235 oraz Unitra G 8010
Muzykę kolekcjonuję od połowy lat 70-tych XX wieku (zaczęło się od nagrywania na magnetofon kasetowy). Nawet jestem w stanie określić rok - 1974. Przebojami były wtedy m.in. "Waterloo" Abby i “The Night Chicago Died” Paper Lace. To były moje pierwsze nagrania na dopiero co kupionym kaseciaku. Od tego zaczynałem. Wkrótce doszły Mud, Quatro, Slade, Sweet, Deep Purple.
Kilka miesięcy później pojawiły się w domu pierwsze płyty winylowe. Oczywiście te dostępne na polskim rynku, w tym też z Węgier i z Czechosłowacji, stąd trwające do dziś zainteresowanie muzyką z tych krajów.
Obecnie moja kolekcja to około półtora tysiąca płyt winylowych. Byłoby więcej, gdybym na początku lat 90-tych części nie sprzedał, zafascynowany płytą CD. Trochę zabłyszczało... i oślepiło. Przez kolejne kilkanaście lat wszystko, co trafiało na półkę, było zapisane na srebrnym krążku. Powrót do winyla nastąpił jakieś dziesięć lat temu, wraz z przywiezieniem z Anglii kilku płyt.
Gramofonów też kilka się przewinęło. Obecnie głównym jest Thorens TD 235, a niedawno do sypialni sprawiłem sobie stary zestaw Diory z gramofonem Unitry G 8010 (chciałem coś polskiego z tamtych czasów i niedrogo). Może to nie najwyższa półka, ale mnie zadowala. Miło przed snem lub po przebudzeniu, gdy można sobie dłużej poleżeć, posłuchać czegoś lżejszego, poczytać przy muzyce.
Czego słucham? Czy jest jakaś moja ulubiona płyta? Nie jestem w stanie wskazać jednej. Są te, do których częściej wracam, bo lubię, bo budzą wspomnienia, są też i takie, które cieszą nie tylko z powodów czysto muzycznych.
Na pewno moimi ulubionymi płytami są te, których słucham "od zawsze", czyli lubiane przez większość z mojego pokolenia: Led Zeppelin, The Beatles, Pink Floyd, Deep Purple, SBB, Budka Suflera, Niemen, Grechuta, Abba, Carpenters, 2 Plus 1, ale i klasycy polskiego jazzu z Komedą, Namysłowskim i Stańko na czele.
Ważne w moich zbiorach są też albumy, od których zacząłem. Wciąż są na półce i czasami wracają pod igłę. "Stafèta" węgierskiego Generalu - to była moja pierwsza płyta w ogóle, przywieziona przez rodziców z Węgier. Pierwsza, którą samodzielnie kupiłem, to pierwszy album Budki Suflera, a pierwsza zachodnia to Rick Wakeman "Six Waves of Henry VIII". Wszystkie te płyty kupiłem, nie mając jeszcze na czym odtwarzać. Czekały na swój czas, a ja już wiedziałem, że to staje się moją pasją.
Od jakiegoś czasu ważne miejsce w mojej kolekcji zajmują płyty węgierskiej piosenkarki Kati Kovàcs. Udało mi się zdobyć wszystkie jej albumy wydane na winylu. Każdy z nich z osobistą dedykacją. Miałem przyjemność ją poznać i chwilę porozmawiać. Miłe wspomnienie. Stałem się wielkim sympatykiem jej twórczości, poznałem piosenki z singli, nieznane z dużych płyt. Odkryłem sporo perełek, takich dla mnie.
Inną ważną postacią w mojej kolekcji jest Włodzimierz Wysocki, rosyjski aktor i bard. Nazbierało się u mnie sporo płyt z jego piosenkami, mam również wydania spoza Rosji. Bardzo lubię te klimaty. Mimo że nie wszystko o czym śpiewa, w pełni rozumiem, to sposób interpretacji sprawia, że aż ciary chodzą...
Ostatnie moje poszukiwania dotyczą muzyki filmowej, szczególnie ze starych westernów i do filmów o Bondzie. Wielką radość sprawiło mi zdobycie soundtracku do filmu "McKenna's Gold", z muzyką Quincy Jonesa i wspaniałą piosenką śpiewaną przez Jose Feliciano. Zaczęło się od piosenki, a okazało, że cała muzyka z filmu jest znakomita.
Kolekcjonuję płyty dla muzyki. Mniej ważne jest tłoczenie, wydanie itp. Najważniejsza jest muzyka. Musi trafiać w moją wrażliwość, wywołać wspomnienia, zainteresowanie. Stąd też duża różnorodność na mojej półce. Obok pop-u i rocka, można na niej znaleźć płyty z bluesem, metalem i jazzem, a nawet muzyką klasyczną. Dominuje muzyka z lat 70 i 80, sporo muzyki polskiej, ale mam też bardziej współczesne rzeczy. Jednak te najbardziej lubiane, najczęściej grane, najbardziej poszukiwane, to te sprzed lat.
Płyty to taki mój świat, oaza, odskocznia od codzienności, sposób na spędzanie wolnego czasu, poznawanie ludzi, rozmowy o muzyce. Bywam ma giełdach zarówno towarzysko, jak i z myślą, że znajdę coś ciekawego.
To tyle. Chociaż o niektórych swoich płytach mógłbym jeszcze długo mówić. Są takie, które mają swoją historię, zapisane jest w nich wspomnienie. Czasami tylko w jednej piosence.
Foto: Mirosław Kamiński