Jak się okazuje, co najmniej "dziwnych" coverów jest na rynku muzycznym całe mnóstwo. Spokojnie starczyłoby na solidny album - prezent dla wroga:) Dlatego podzieliliśmy je na umowne grupy osobliwości i poniżej prezentujemy siedem totalnie pokręconych projektów. Są tak złe, że aż chyba warto je mieć w swojej kolekcji :D
- Dziwne twarze
Pierwszą grupę okładek stanowią te z twarzami, które są jakieś takie... dziwne, zniekształcone, odrealnione. Co gorsze, często nie są retuszowane, a ich dziwność i brzydota jakby celowo eksponowane. I co najciekawsze, zazwyczaj jest to jedyny element, dzięki którym zapamiętujemy dane wydawnictwo. Oj artyści, artyści...
2. Co autor miał na myśli
Okładki muzyczne często charakteryzują się pewną dozą niedopowiedzeń, abstrakcji czy psychodelicznych kolaży. Są swoistą wariacją na temat treści, które zawierają piosenki. Jednak między nimi pojawiają się takie cuda, że podejrzewamy wręcz stwierdzenie, że sam autor nie bardzo wiedział, co miał na myśli. A to jest już niezła bania :-)
3. Cały ten sex
No oczywiście - seksualnych tematów Ci u nas pod dostatkiem. Są przepiękne okładki, zmysłowe i erotyczne. Jednak wgłębiając się w temat, zaczynamy przekraczać różne granice... przyzwoitości, dobrego smaku, obsceny, abstrakcji...w sumie bywa, że tego wszystkiego naraz. Mając na uwadze wysublimowany gust i smak naszych czytelników, poprzestaniemy tylko na nieco romantycznym przykładzie.
4. Kochamy instrumenty muzyczne
To, że instrumenty muzyczne w kontekście albumów muzycznych są elementami ważnymi (albo najważniejszymi), mało kto podważy. Jednak na niektórych okładkach artyści wchodzą w bardzo... intymne relacje z puzonami, trąbami czy gitarami. Co z tego wychodzi? Jedno wielkie buuuu....
5. Taplamy się w błotku
Nieraz projektanci okładek wchodzą w bliskie relacje z turpizmem. Jednym z niekwestiowanych królów w tej kategorii jest zespół Handsome Beast (cóż, nazwa zobowiązuje) i ich wokalista Garry Dalway, który chyba lubił pozować. Swoją drogą to całkiem przyjemne granie heavy ;-)
6. Faceci, kobietki i ciuszki
Także ta kategoria ma sporo reprezentantów. Zaznaczmy od razu: w przeróżnych konfiguracjach. O ile przemyślane i ze smakiem użyte fotografie zgrabnie wpisują się w konwencję glam rocka czy campu, to czasami mamy wątpliwości, czy okładka nie jest formą anonsu towarzyskiego. Np. taki Kevin i jego piękno ;-)
7. Coś po prostu nie pykło
To taka kategoria łącząca wszystkie pozostałe. Nic tu nie gra: pomysł, model, kolorystyka, przekaz... To takie okładki w stylu: "tak wiem, ta płyta chyba mi się nie udała". Coż, takie też są potrzebne panie El Tadeo ;-)
A według Was jakie są najgorsze okładki muzyczne?