Świat audio i video zawładnął stolicą w ostatni weekend października. W trzech lokalizacjach (PGE Narodowy, Hotel Radisson Blu Sobieski, Hotel Golden Tulip) odbyły się drugie co do wielkości największe targi sprzętu w Europie. Na tysiące gości, którzy odwiedzili w te dni Audio Video Show, czekało 150 wystawców z ponad 600 markami z całego świata. Nikt nie podsumuje tego wyjątkowego wydarzenia lepiej niż Wojciech Padjas - dziennikarz, jeden z twórców radia RMF FM, kolekcjoner, właściciel sklepu Vinylspot.pl. W tym roku jako prelegent rozmawiał m.in. o muzyce filmowej, jazzie i klasyce, a także prowadził rozmowę pod hasłem „Spór o gramofon”.
Marcin Mieszczak: Za nami już 24. edycja Audio Video Show. Potrafi Pan zliczyć, które to Pana targi?
Wojciech Padjas: Zdziwi się Pan, ale to dopiero moje trzecie targi. Byłem chyba na pierwszej lub drugiej edycji, jeszcze z moim małym synkiem, który dziś jest już dużym synkiem… Potem nie jeździłem na targi, byłem zupełnie poza środowiskiem. Długo byłem też przeciwny audiofilizmowi traktowanemu jako hobby. Nie interesowały mnie rzeczy, na które po prostu nie było mnie stać. Nadto reguła „szewc bez butów” dotyczyła także mnie, skupionego na sprzęcie studyjnym. Potem trochę się to zmieniło. Zacząłem dążyć do tego, aby muzyka u mnie w domu brzmiała lepiej, była coraz cieplejsza i pełniejsza. Oczywiście zawsze robiłem to w ramach rozsądku. Do dziś uznaję, że sprzęt nie jest do pokazywania czy chwalenia – on ma mi pokazać, jak piękna potrafi być muzyka.
No właśnie… Mówi się, że sny audiofila krążą wokół sprzętu, ale i poczucia, że ciągle jest coś do udoskonalenia w posiadanym torze. U Pana jest podobnie?
Oczywiście, że ciągle szukam. W tym hobby, jakim jest sprzęt i muzyka – bo teraz traktuję to już homogenicznie – zawsze się czegoś szuka, zawsze coś chce się zmienić, do czegoś dotrzeć. Kolekcjonowanie muzyki ma wpływ na kolekcjonowanie sprzętu i odwrotnie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której „nie mam kabelków”. Z drugiej strony, jeśli mam wydać pieniądze na wybitną płytę kosztem nowej wkładki – a wie Pan doskonale, że kolekcjonerskie pyty kosztują tyle, co dobra wkładka – kupię tę płytę.
Chciałbym zapytać o Pana wrażenia po tegorocznej edycji Audio Video Show, wciąż świeżo po jej zakończeniu. Czy coś zrobiło na Panu szczególne wrażenie? Czy dostrzegł Pan coś wyjątkowego bardziej prywatnie, dla siebie – jakąś inspirację, może sprzęt lub ciekawe rozwiązanie?
Moje obserwacje tegorocznego Audio Video Show nie są pełne. Zobaczyłem być może dziesiątą, a nawet dwudziestą część tych targów, głównie z powodu moich obowiązków jako prelegenta. Co więcej, nie mam śmiałości, by opowiadać i sugerować, jaki sprzęt jest lepszy, a jaki gorszy. Zdaję sobie doskonale sprawę, że są to moje prywatne odczucia, wrażliwość i gust.
Wracając do pytania, co zrobiło na mnie wrażenie: na pewno nie był to sprzęt za kilka milionów złotych, ponieważ wiem, że jest to coś przeznaczonego dla kompletnie innego świata, np. do przestronnych salonów w dużych domach, gdzie wymagane są urządzenia wręcz na poziomie tych kinowych. I wcale nie należy się temu dziwić, ale warto mieć to na uwadze. Jeden z moich uroczych rozmówców - Piotr Rzeczycki z Universal Music Polska – podczas prezentacji nowych, doskonale zrealizowanych płyt Blue Note i DG na bardzo drogim sprzęcie i świetnych, tubowych Avangardach powiedział: „Panie Wojtku, oj, chciałbym mieć takie ”. Na co odpowiedziałem, że gwarantuję, że jeśli będzie miał miejsce na te kolumny, to będzie także go na nie stać (śmiech). Tak więc wszystko ma swoją miarę.
To było zresztą jedno z moich najciekawszych, a jednocześnie bardzo potrzebnych spotkań: prezentacja nowości płytowych Universal i Sony. Panowie Piotr Rzeczycki i Adam Zarzycki przywieźli do odsłuchu około piętnastu różnych płyt. Warto zaznaczyć, że nie były to wydania audiofilskie, ale normalne płyty w standardowych cenach. Co niezwykle interesujące - wszystkie zagrały świetnie. Być może była to także kwestia samej konfiguracji poszczególnych urządzeń w pokoju Nautilus w hotelu Sobieski, dobranym tak, aby pokazać to, co w dźwięku najpiękniejsze Jest bowiem też taki rodzaj sprzętu - mówi się o nim: przeźroczysty - który obnaży absolutnie wszystkie słabości płyt.
I jeszcze jedna moja uwaga: jak Pan wie, jestem winylowcem, dlatego zwróciłem uwagę na to, że w każdym pokoju stał gramofon, ale niemal wszyscy grali z plików (śmiech). Gramofon stał, bo musiał stać, dziś bowiem jest koniecznym elementem wystroju ołtarza audiofila.
Ale wrócę jeszcze na momencik do Pana pytania. Mam też taką obserwację: rynek sprzętu audio konsekwentnie – i słusznie – dąży do tego, by było coraz więcej rozwiązań plug & play. Jak najmniej kabli, jak najbardziej wyrównany dźwięk – z lekkim podbiciem basów – i… bardzo estetyczny. Proszę zauważyć, ze bodaj po raz pierwszy na Audio Video Show pojawiło się sporo par, by razem wybierać sprzęt do swojego domu.
Wracając do pytania, co zrobiło na mnie wrażenie: na pewno nie był to sprzęt za kilka milionów złotych, ponieważ wiem, że jest to coś przeznaczonego dla kompletnie innego świata, np. do przestronnych salonów w dużych domach, gdzie wymagane są urządzenia wręcz na poziomie tych kinowych. I wcale nie należy się temu dziwić, ale warto mieć to na uwadze. Jeden z moich uroczych rozmówców - Piotr Rzeczycki z Universal Music Polska – podczas prezentacji nowych, doskonale zrealizowanych płyt Blue Note i DG na bardzo drogim sprzęcie i świetnych, tubowych Avangardach powiedział: „Panie Wojtku, oj, chciałbym mieć takie ”. Na co odpowiedziałem, że gwarantuję, że jeśli będzie miał miejsce na te kolumny, to będzie także go na nie stać (śmiech). Tak więc wszystko ma swoją miarę.
To było zresztą jedno z moich najciekawszych, a jednocześnie bardzo potrzebnych spotkań: prezentacja nowości płytowych Universal i Sony. Panowie Piotr Rzeczycki i Adam Zarzycki przywieźli do odsłuchu około piętnastu różnych płyt. Warto zaznaczyć, że nie były to wydania audiofilskie, ale normalne płyty w standardowych cenach. Co niezwykle interesujące - wszystkie zagrały świetnie. Być może była to także kwestia samej konfiguracji poszczególnych urządzeń w pokoju Nautilus w hotelu Sobieski, dobranym tak, aby pokazać to, co w dźwięku najpiękniejsze Jest bowiem też taki rodzaj sprzętu - mówi się o nim: przeźroczysty - który obnaży absolutnie wszystkie słabości płyt.
I jeszcze jedna moja uwaga: jak Pan wie, jestem winylowcem, dlatego zwróciłem uwagę na to, że w każdym pokoju stał gramofon, ale niemal wszyscy grali z plików (śmiech). Gramofon stał, bo musiał stać, dziś bowiem jest koniecznym elementem wystroju ołtarza audiofila.
Ale wrócę jeszcze na momencik do Pana pytania. Mam też taką obserwację: rynek sprzętu audio konsekwentnie – i słusznie – dąży do tego, by było coraz więcej rozwiązań plug & play. Jak najmniej kabli, jak najbardziej wyrównany dźwięk – z lekkim podbiciem basów – i… bardzo estetyczny. Proszę zauważyć, ze bodaj po raz pierwszy na Audio Video Show pojawiło się sporo par, by razem wybierać sprzęt do swojego domu.
Jak wyjaśniłby Pan fenomen pasji miłośników sprzętu audio?
Nikt, kto potrzebuje auta do przemieszczania się z punktu A do punktu B w sposób sprawny i szybki, nie będzie kupował Mercedesa z 1957 roku po to, żeby w międzyczasie grzebać w nim trzy razy w tygodniu. Sprzęt za półtora miliona złotych nie służy wyłącznie temu, aby go słuchać. On musi być pokazywany, ma przecież podnosić nasz prestiż.
Inne porównanie: możemy kupić zegarek sterowany atomowo np. za 800 zł i mamy świadomość, że żaden inny zegarek na świecie nie będzie dokładniej mierzył czasu. Więc w tym momencie zegarek za 150 tysięcy złotych nie jest przedmiotem do mierzenia czasu, ale biżuterią. Często sprzęt kupowany za bardzo wysokie kwoty nie służy temu, aby lepiej słuchać muzyki, ale stanowi przepiękną biżuterię przestrzeni, w której żyją bogaci ludzie. Jacht na 150 osób nie jest po to, żeby sobie popływać, prawda?
Inne porównanie: możemy kupić zegarek sterowany atomowo np. za 800 zł i mamy świadomość, że żaden inny zegarek na świecie nie będzie dokładniej mierzył czasu. Więc w tym momencie zegarek za 150 tysięcy złotych nie jest przedmiotem do mierzenia czasu, ale biżuterią. Często sprzęt kupowany za bardzo wysokie kwoty nie służy temu, aby lepiej słuchać muzyki, ale stanowi przepiękną biżuterię przestrzeni, w której żyją bogaci ludzie. Jacht na 150 osób nie jest po to, żeby sobie popływać, prawda?
Co mógłby Pan doradzić młodszym czytelnikom, którzy być może byli na targach pierwszy raz lub będą na nich dopiero za rok: jak się w tym wszystkim odnaleźć, mając do dyspozycji zaledwie jeden lub kilka dni, a przed sobą setki sal pełnych dźwięków?
Wydaje mi się, że rzeczywiście prościej byłoby się odnaleźć, gdyby rozmieszczenia poszczególnych wystawców dokonać wg. jakiegoś klucza: np. wpierw sprzęt budżetowy, potem droższy, następnie premium.
Może warto zacząć pokazywać osobno kompletne konfiguracje z przeznaczeniem dla młodych ludzi? Takie właśnie kompletne, dobrze dobrane systemy, zapakowane w trzy paczki ze wszystkim. Powtarzam, ze wszystkim – z kabelkami również.
Może warto zacząć pokazywać osobno kompletne konfiguracje z przeznaczeniem dla młodych ludzi? Takie właśnie kompletne, dobrze dobrane systemy, zapakowane w trzy paczki ze wszystkim. Powtarzam, ze wszystkim – z kabelkami również.
„Spór o gramofony”, „Jazz i klasyka”, „Moje najcenniejsze”, „Premiera płyty Miłości i Lestera Bowie”, „Najciekawsze winylowe płyty z muzyką filmową” - w tym roku zakres tematyczny Pana prelekcji i rozmów był dość szeroki…
Mówiłem po prostu o tym, o czym lubię mówić, z ludźmi, których cenię i z którymi rozmowa sprawia mi przyjemność. Bardzo dobrze, że goście targów mieli możliwość spotkań tak różnych tematyczne: od stricte technicznych po muzyczne. To z pewnością jest siła tego wydarzenia.
Bardzo dziękuję za rozmowę i już się cieszę na nasze spotkanie za rok.
A i ja mam nadzieję na te spotkania. Tymczasem zapraszam co tydzień na audycję „Muzyka spod igły” w radiowym wydaniu (sobota, RMF Classic 21.00) oraz do facebookowego "Klubu Muzyki spod igły".
Zobacz także:
Strona audycji "Muzyka spod igły"
Facebookowy klub Muzyki spod igły
Oficjalna strona targów Audio Video Show
Zdjęcia z Audio Video Show: Marcin Mieszczak
Zdjęcie główne: Wojciech Padjas