Muzyka
Pomimo wszystko spróbujmy ponownie pochylić się nad tym kapitalnym dziełem liverpoolskich magów. Okazja jest bowiem poważna: monumentalna 50 rocznica i zupełnie nowy mastering, który pozwala zachwycić się tymi dźwiękami, a może usłyszeć coś inaczej, pełniej, a może z nieco innej dźwiękowej perspektywy.
"Abbey Road" to przede wszystkim genialne (tak - wreszcie można spokojnie w recenzji muzycznej użyć tego słowa) i wielowymiarowe kompozycje: motoryczne "Come Together", niebiańsko subtelne "Something" i "She Comes the Sun" czy monumentalne i ciężkie (w tej edycji wręcz bardzo ciężkie - zwłaszcza coda) "I Want You (She’s So Heavy)". Kompozycje ponadczasowe, są jednocześnie bardzo przebojowe i strukturalnie rozwinięte. Większość z nas zna je po prostu na pamięć.
Cover
Ostatnio w naszym cyklu #Vinylowa5 Jurek Owsiak powiedział interesujące zdanie, które idealnie wręcz pasuje do wątku okładki, który chciałbym poruszyć.
Płyta zawsze była dla mnie jak opowieść. Brało się ją do ręki, długo trzymało, zaglądało w każdy zakamarek, oglądało jak książkę...
Cover "Abbey Road" to księga znaczeń, domysłów i w narkotycznym amoku tworzonych historii: Macca nie żyje, patrzymy na pogrzeb, któremu przewodzi kapłan John. Gdyby Paul żył, miałby 28 lat (jak informuje wszystkich... tablica rejestracyjna zaparkowanego nieopodal Garbusa). Dowodów na "prawdziwość" tej interpretacji na niepozornym zdjęciu jest przecież bez liku. Wystarczy je jedynie odnaleźć (lub samemu stworzyć).
50 lat
Z okazji 50 lecia publikacji "Abbey Road" Universal wypuścił na rynek 3 wersje albumu:
- regularną czarną, którą właśnie wspólnie słuchamy
- picture disc
- limitowaną edycję de luxe, zawierającą m.in. dodatkowe LP z niepublikowanymi materiałami
I teraz najważniejsze w kontekście tej recenzji: brzmienie na nowo zremasterowane przez Gilesa Martina oraz inżyniera dźwięku Sama Okella. Jak brzmią doskonale już znane dźwięki w takim rocznicowym anturażu? Przede wszystkim zaskakująco świeżo. Piękna scena, selektywność poszczególnych ścieżek, większa łatwość wychwytywania różnych niuansów oraz niezwykle ciepło brzmiąca gitara basowa McCartney’a - to wszystko sprawia, że zapominamy o czasach, o technologii, o konwencji, a cieszymy się - jak już się rzekło - genialną muzyką.
Wydanie
Stoosiemdziesiąciogramówkę umieszczono bezpiecznie w czarnej, foliowej kopercie i całość zapakowano w klasyczną okładkę. Płyta czyściutka, bez najmniejszej ryski czy paprocha prosto trafiła na talerz i zabrzmiała: subtelnie oraz potężnie - w zależności od ścieżki.
Super prezent dla fanów Fab Four. Tak powinno obchodzić się rocznicę arcydzieł. Szczerze polecam!
Dystrybucja: Universal Music Polska