Sludge metal to gatunek wciąż mało popularny nad Wisłą, nawet wśród fanów ekstremalnych brzmień. Taki stan rzeczy próbuje zmienić pochodząca z Lublina kapela Optical Sun, która w 2021 roku wydała album „Save Our Souls”.
Wydawnictwo składa się z sześciu utworów, które charakteryzuje właściwa dla sludge metalu intensywność. W powolnych partiach perkusyjno-gitarowych często usłyszymy rozmaite wstawki filmowe z takich tytułów jak „Przyjaciele Wesołego Diabła” w reżyserii Jerzego Łukasiewicza oraz „Pan Twardowski” spod filmowego dłuta legendarnego Henryka Szaro. Owe akcenty filmowe – rozciągnięte na całym dystansie albumu – budują klimat „Save Our Souls”. Zestawienie akcentów polskiej sztuki filmowej z diaboliczne intensywną muzyką tworzy bardzo dobre wrażenie, choć równocześnie brzmi przytłaczająco.
Instrumentaliści Optical Sun wydają się być bardzo świadomymi muzykami. Zaprezentowane na tym albumie riffy gitarowe, partie basu i perkusji nawiązują do kanonów sludge’u w demoniczny sposób łącząc wpływy stonera i doomu. Przestrzenie instrumentalne, jak choćby w utworze „Płonąca Planeta”, brzmią gęsto, mrocznie i burzowo. Do tego dochodzą potępione wokale Huberta Bzomy, który w swej narracji potęguje ciężkie, totalne przesłanie. Nie mam wątpliwości, że opus magnum tego rodzaju twórczości, jaką prezentuje Optical Sun, jest utwór „Kobiety Grzebiące Umarłych”. To esencja sludge’u.
W każdym razie można odnieść wrażenie, że „Save Our Souls” ma też w sobie coś z potwora Frankensteina. Dwa utwory zdecydowanie wyłamują ogólną konwencję albumu, tj. będący formą hołdu dla najbardziej odjechanych nagrań Kyuss, stonerowy standard „Lemon Haze” oraz balansująca na pograniczu horroru i folku kompozycja „Zaczarowany Las”. Niekoniecznie współgrają z pozostałą częścią albumu, chociaż same z siebie są świetne.
Czy warto więc sprawdzić „Save Our Souls”? Trzeba! Tym bardziej, że kapela w 2025 roku wydała kolejny album. „Diabeł” patrzy.