Imię i nazwisko:
Malwina Kimus
Rocznik:
1985
Płyty winylowe zbieram od…
Czarne krążki towarzyszą mi od zawsze. Jako mała dziewczynka pamiętam kolekcję winyli, które leżały na starym drewnianym gramofonie marki ARIA u moich dziadków. Były to między innymi płyty Ireny Jarockiej i "Zakazane piosenki", które posiadam w mojej kolekcji do dziś. Nie wiedziałam wtedy, że płyta winylowa odegra tak ważną rolę w moim życiu.
Obecnie mam w kolekcji…
około 200 płyt winylowych. Kolekcjonuję również CD, ale główną rolę odgrywają jednak winyle.
Pierwsza (świadomie kupiona) płyta winylowa…
to Budka Suflera „Cień wielkiej góry Live”. Wiele lat wcześniej słysząc tak niezapomniane przeboje z czasów młodości moich rodziców jak „Jolka Jolka pamiętasz…" nawet nie przyszło mi do głowy, że parę lat później będę uczestniczyła w tłoczeniu winylowej wersji koncertowej płyty z Przystanku Woodstock. Pracowałam na świeżo odrestaurowanych maszynach w tłoczni GM Records, zakupionych z niedziałającej już tłoczni PRONIT, o której wcześniej nigdy nawet nie słyszałam. Ogromnym i zarazem miłym zaskoczeniem również był dla mnie fakt, że płyta winylowa Ireny Jarockiej „W cieniu dobrego drzewa”, którą posiadam w swojej kolekcji po moich dziadkach, tłoczona była właśnie przez tłocznię PRONIT niemal 40 lat wcześniej. Nie było mnie jeszcze na świecie. Kto wie… może nawet na tej samej maszynie, na której ja teraz pracuję.
Winylowy Święty Graal w mojej kolekcji to…
płyta, w której powstaniu mam swój udział: Budka Suflera „Cień wielkiej góry Live”. Wiążą się z nią przemiłe wspomnienia, ponieważ to pierwsza produkcja, na której jeszcze uczyłam się tłoczyć płyty winylowe. Związana jest z tym zabawna anegdotka: byłam tak bardzo przejęta produkcją, że jak wracałam do domu i zamykałam oczy, widziałam charakterystyczny wirujący label płyty Budki. Dzięki tej produkcji miałam przyjemność poznać pana Tomasza Zeliszewskiego, który często odwiedzał tłocznię i osobiście brał udział w powstawaniu tej płyty. Dla Budki również były to wielkie emocje, po wielu latach ich muzyka ponownie grała na winylu.
Najładniej wydana płyta winylowa w mojej kolekcji to…
każda na swój sposób jest ładna i robi wrażenie, ale chyba najciekawiej wydaną, jaką w tej chwili posiadam w kolekcji, jest "MEMORABILIA" Stare Dobre Małżeństwo.
Płyty winylowe szczególnie lubię za…
tak zwane ‘trzaski’. Pomimo, że dzisiejsza produkcja jest na bardzo wysokim poziomie i trzaski praktycznie się nie zdarzają, ja naprawdę lubię ten nieczysty dźwięk. Ma to swój urok i klimat.
Płyty winylowe zazwyczaj kupuję w…
Empiku i w sieci. Czasami odwiedzam też giełdy winylowe.
Mój/Moja winylowy/a bohater/ka to…
Kora. Jej płyty już po pierwszych dźwiękach przyprawiają mnie o dreszcze. Kory nie ma już wśród nas, ale jej utwory na winylu sprawiają, jakbym miała swój prywatny koncert w domu. To jest coś niesamowitego…
Sprzęt, na którym odtwarzam winyle to…
LS 300.
Najlepiej brzmiąca płyta winylowa w mojej kolekcji to…
Nie wiem, czy najlepiej brzmiąca, ale najlepiej słucha mi się muzyki klasycznej, np. Mozarta.
Najbardziej wymarzona płyta do mojej kolekcji to…
Mam ich wiele i pasja będzie się rozwijać. Artyści, których chciałabym jeszcze mieć na czarnym krążku to Adele, Amy Winehouse i Elvis Presley.
Przyszłość winyli to…
my, ludzie. Dopóki będziemy kolekcjonować płyty, winyl będzie istniał. Dla niektórych ten czarny krążek nie jest w stanie prześcignąć płyty CD, którą każdy mamy na wyciągnięcie ręki. Przecież kto w dzisiejszych czasach nie ma odtwarzacza CD? Każdy ma. Co innego płyta winylowa - ona ma swoje miejsce, wprowadza nas w odpowiedni klimat. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie sięgało po czarne krążki, bo winyl to taka perełka muzyczna, która jest przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.