G601 – następca G600
Przez wielu uważany za najlepszy gramofon, jaki wyprodukowano w XX wieku w Polsce. Czy to prawda? Ciężko powiedzieć, nie mniej jest to zdecydowanie bardzo ciekawy odtwarzacz. Po swoim starszym bracie odziedziczył napęd, który przeszedł delikatne modyfikacje. Największe zmiany dotyczyły jednak samego ramienia. Projekt tego ramienia otrzymał symbol R2. Najlepszym komplementem dla naszych inżynierów będzie fakt, że przez wiele lat grono osób było przekonanych, że nie jest to nasza konstrukcja, a japońskiej marki Micro Seiki. Nic bardziej mylnego, powstało ono w dużej mierzy dzięki Panu Jerzemu Wojtasowi. Zwiedził on całą Polskę oraz udał się w podróż do Czechosłowacji, spalił niezliczoną ilość paliwa w poszukiwaniu zakładów mogących stworzyć komponenty do budowy tego ramienia. Udało się, za rurkę ramienia odpowiedzialna została fabryka ZML Kęty, a elementy łożyskowania ramienia przyjechały z Czechosłowacji. W czasach produkcji gramofonu G601 nie mieliśmy jeszcze własnej wkładki gramofonowej. Nie pozostało nic innego jak za dewizy zakupić odpowiedniej klasy przetworniki producentów zagranicznych. Obstawiać by można, że zakupione za granicą wkładki na pewno pochodziły z socjalistycznego bloku. Zaskoczeniem jest fakt, że pierwotnie na rym ramieniu wisiała amerykańska wkładka Shure M44! Czasami spotykano również wkładkę marki ADC. Jak w dzisiejszych czasach odnajduje się ta konstrukcja? Uważam, że nie ma się czego wstydzić, to ciągle gramofon dobrej klasy.
Pan Fryderyk
Czy z przypadkowych części spotkanych na magazynie można zrobić rozsądny i dobrze brzmiący gramofon? Oczywiście, za sprawą łódzkich inżynierów oraz projektantów powstał model G620, szerzej znany, jako Fryderyk. Patrząc na ten gramofon dosłownie widać elementy, jakie odziedziczył po swoich starszych braciach. Wieżyczka stroboskopu z gramofonu Daniel, podobnie jak zastosowana przeciwwaga, z tym, że ramię jest już od gramofonu Bernard G603. Tym razem na szczęście posiada zdejmowany headhsell, swoją droga – również od Daniela. Pomimo pozornego chaosu oraz chęci wypchnięcia zalegających części z magazynu powstał bardzo dobry gramofon. Największym minusem jest jakość silnika wyprodukowanego przez Silmę oraz rzecz kompletnie niezrozumiała - czemu nigdy nie powstał Fryderyk ze srebrnym panelem? W przypadku tego gramofonu ma on szczególne znaczenie, to właśnie na nim umieszczono wszystkie manipulatory.
Prawdziwy przystojniak – Daniel
Nawet dzisiaj zapiera dech... gramofon, który na stałe wpisał się w krajobraz wszelkiego rodzaju komisów audio, grup pasjonackich oraz przede wszystkim naszych mieszkań – odtwarzacz płyt winylowych G1100fs, czyli po prostu Daniel. Patrząc na Daniela nie sposób nie odnieść wrażenia, że miał być to gramofon, który z dumą mieliśmy prezentować na wszelkiego rodzaju targach sprzętu, jako szczytowe osiągnięcie naszej gospodarki. Sterownie przyciskami? Nie! Zastosowano sensory dotykowe, by muśnięciem palca wprawić w ruch talerz oraz ramię. Tak, Daniel to jedyny polski gramofon posiadający automatykę, dzięki której ramię samo rozpoczyna odtwarzanie jak i je kończy. Jak już mowa o ramieniu – zastosowano w nim znane z G601 ramię R2, które odpowiednio zmodyfikowano. System antiskatingu zrealizowano na zasadzie ramienia, które obciążano odważnikiem, a jego położeniem regulowano zakres oddziaływania. Zmodyfikowano również wizualnie wygląd headshella. Jakie są wady gramofonu Daniel? Przede wszystkim wspomniany już silnik Silmy, poza tym warto poinformować potencjalnego nabywcę, że próba odtworzenia maxi singla wymaga delikatnego przerobienia gramofonu. Niemniej, po tylu latach od wyprodukowania dalej potrafi cieszyć swoją pracą i dobrze odnajdywać się wśród młodszych braci.
G601, Daniel oraz Fryderyk, to właśnie w tych trzech gramofonach upatruję swoistych kandydatów na podium. Nie sposób jednak powiedzieć, który powinien zająć miejsce pierwsze, zależy to już w dużej mierze od indywidualnych preferencji. Każdy odpowiednio użytkowany i serwisowany odwdzięczy się długą oraz dobrą pracą.
foto gramofonu Daniel: Wikipedia | Jacek Halicki CC BY-SA 4.0
foto gramofonu Fryderyk: Konrad Klekot