Każda płyta winylowa swoje życie zaczyna jako barwny granulat. W dzisiejszych czasach tłocznie nie produkują go same. Przyjeżdża on do fabryk w wielkich "big bagach" mogących pomieścić nawet tonę materiału! Gdy zapotrzebowanie tłoczni nie jest aż tak duże, wówczas granulat pakuje się w mniejsze, bo jedynie 20-25 kg paczki. O samym procesie produkcji płyty winylowej pisaliśmy na łamach Psychosondy niedawno - tam dowiesz się więcej o powstawaniu tego nośnika.
Granulat czyli o muzyce z pastylek
Czy wiesz jak wygląda granulat, z którego produkuje się płyty? Są to bardzo drobne i wyjątkowo lekkie pastylki. Średnica każdej z nich to około 5 mm, grubość 2 mm, a waga to zaledwie 0.03 grama! Na wyprodukowanie jednej 180 gramowej płyty potrzeba zatem aż 6000 pastylek granulatu! Nie licząc oczywiście strat materiału. Po podgrzaniu do odpowiedniej temperatury granulat traci swój pierwotny kształt i zamiennia się w jednorodną masę, która ekstruderem podawana jest jako jednorodny wąż.
Gdyby zapytać osoby starsze, dla których płyta winylowa niezmiennie stanowi element codziennego życia, jak i młodsze, niezafascynowane winylami, z czym kojarzy się im płyta winylowa, to jestem pewien, że w większości odpowiedzi pojawiałby się wspólny element. Kolor, i to nie inny jak czarny. Zastanawialiście się kiedyś czemu tak właściwie płyta winylowa jest czarna? Poszukując odpowiedzi na to pytanie należy zwrócić uwagę na bardzo ciekawy fakt: polichlorek winylu w swojej naturalnej postaci nie ma wiele wspólnego ze wspomnianą czernią. Dużo bliżej mu do białego, przypomina bowiem mleczną szybę.
Skąd ta czerń?
Chcąc odpowiedzieć na to pytanie musimy cofnąć się do XIX wieku i początków produkcji płyt szelakowych. Płyty te będące ojcami nośników winylowych charakteryzowały się trzema cechami. Odtwarzane były z prędkością 78 RPM, miały szerszy rowek (tzw. normalno-rowkowy, płyty winylowe posiadają zapis drobno-rowkowy) oraz wykonane były głównie z szelaku. Materiał ten jest bardzo kruchy, celem zwiększenia jego wytrzymałości zaczęto dodawać... sadzę! Mieszanina tych dwóch materiałów nie tylko zwiększała wytrzymałość samego nośnika, ale również skrzętnie maskowała niedoskonałości samego produktu. Szelak podobnie jak polichlorek winylu w swojej pierwotnej postaci nie jest czarny a żółto-brązowy. Tak powstała masa charakteryzowała się pewnymi niedoskonałościami.
Nie oszukujmy się, kupując produkt, którego wygląd powinien być jednolity, to każde, nawet delikatne odbarwienie zapala w naszej głowie czerwoną lampkę ostrzegawczą - "ten egzemplarz należy wymienić". Odebralibyście nowy samochód z salonu, gdyby na jego lakierze pojawiały się przebarwienia? Prawdopodobnie z tego samego powodu wydawcy postarali się zamaskować niedoskonałości. Użycie barwnika jest zatem zrozumiałe zarówno ze względów technicznych jak i czysto marketingowych.
Kolorowy wiek XX
Koniec XIX wieku oraz początek XX to niesamowicie barwny okres w historii fonografii. Eksperymentowano nie tylko z rozmiarem płyty winylowej, sposobem zapisu, ale również z kolorami! Już na początku XX wieku, bo w latach 20. powstawały płyty picture disc! Kolorowe szelaki są jednak dużo wcześniejsze. W 1899 roku z linii produkcyjnej zeszła prawdopodobnie pierwsza, kolorowa płyta szelakowa przeznaczona do sprzedaży. Miała ona ciemno czerwoną barwę, wpadającą w brąz. Wyszła spod ręki Vitaphone Talking Machine Co. Kolejne lata malują się już tylko barwniej. American Record Company oferował prestiżowe tłoczenia na niebieskim szelaku, nazywanym Empedite i zapewniającym według producenta dużo lepsze właściwości soniczne niż standardowa, czarna wersja. Przełomowy okazał się 1910 r. Producenci w walce o konsumenta zaczęli prześcigać się w wymyślaniu barwnych płyt, powstawały nawet wielokolorowe! Wszystko po to, by urozmaicić wygląd nośnika oraz sprzedać go jak najwięcej. Zaryzykuję pewne stwierdzenie: od 1910 roku minęło 99 lat, dlatego już za rok będziemy mogli - w pewnym sensie - świętować 100 lat kolekcjonerskich wydań!
7 kolorów dla 7 gatunków muzycznych
Kiedy powstała pierwsza, kolorowa płyta winylowa? W 1949 r. RCA Victor wypuścił serię płyt 7'. Każdy z siedmiu kolorów odpowiadał jednemu z gatunków muzycznych. Na tradycyjnym, czarnym kolorze wychodziła muzyka popularna. Czerwony zarezerwowany został dla muzyki klasycznej. Zielony dla... country! Z żółtego granulatu produkowano płyty dla najmłodszych słuchaczy. Niestety produkcję tej serii szybko zakończono. Tłocznia borykała się z problemami technicznymi a sam wydawca, poza problemami finansowymi tego przedsięwzięcia musiał uznać, że format 12' bierze górę.
Tak, to właśnie użycie różnorodnych barwników do granulatu i w efekcie niecodzienne płyty miały przekonać klientów do singli! Sama walka została przegrana, ale kolorowe winyle pojawiały się dalej. W latach 50. XX w. na kolorowych winylach wydawano głównie jazz oraz... muzykę dla dzieci. W 1957 roku wytwórnia Bel Canto Records wypuściła pierwszą, multikolorową płytę winylową w systemie stereo! Było to wydawnictwo demonstracyjne; z jednej strony znajdował się zbiór utworów wydanych przez Bel Canto Records, z drugiej zaś A Stereo Tour of Los Angele pod narracją Jack'a Wagnera.
Kolorowe ptaki z Polski
Wszystkie powyższe płyty łączy jedna, wspólna cecha - żadna z nich nie została wydana w Polsce. Czy zatem należy zakładać, że nie wydawano u nas kolorowych winyli? Byłoby to ogromnym błędem. Już na początku lat 60. XX w. w naszym kraju pojawiły się zarówno jednobarwne jak i wielokolorowe płyty! Niestety nie można powiedzieć, że były to produkcje typowo seryjne, nazwałbym je okolicznościowymi, dlatego zdobycie ich dzisiaj na pewno cieszy.
Każdego roku winylowi poszukiwacze donoszą o kolejnych tytułach, jakie udało im się odnaleźć na nośnikach innych, niż czarne. W produkcji takich przodował głównie Pronit. To spod ich prasy wyszedł seledynowy, granatowy transparentny czy też czerwony, niebieski nieprzeźroczysty. Niestety, podaż takich winyli była bardzo mała. W latach 70. i 80. były praktycznie niespotykane. Dopiero końcówka lat 80. i 90. odmieniły oblicze polskiej fonografii. Polonijna firma Arston produkowała swoje tytuły w żółtym, różowym, niebieskim, zielonym i brązowym odcieniu! Powstawały nawet czarno-białe splattery! Nie mówiąc już o picture-discach Sex-Bomby czy Closterkeller!
Co z tą jakością dźwięku kolorowych krążków?
Nie odpowiedzieliśmy jednak na fundamentalne pytanie, postawione już na początku artykułu. Czy kolorowe wydawnictwa grają gorzej? W dzisiejszych czasach odpowiedź jest prosta i jednoznaczna. Kolorowe płyty nie tylko nie grają gorzej, ale mogą zagrać lepiej niż ich tradycyjne odpowiedniki! Wszystko sprowadza się do opisanego na samym początku granulatu. Polichlorek winylu w swojej pierwotnej postaci jest koloru mlecznej szyby. Dzisiejsza technologia produkcji pozwala uzyskać odpowiednią trwałość nośnika bez konieczności dodawania żadnego barwnika. Co więcej, zrezygnowanie z niego pozwala na obniżenie szumów własnych płyty. Można również poczynić pewne obserwacje doszukując się zależności pomiędzy właściwościami płyty a jej kolorem. Im jaśniejszy kolor tym jakość dźwięku może być lepsza.
Czy zatem należy odrzucić tradycyjne postrzeganie płyty winylowej i wydawać wszystko na bezbarwnych albo jasnych płytach? Oczywiście, że nie. Zmiany są na tyle małe, że jedynie na niektórych akustycznych nagraniach czy muzyce jazzowej możliwe jest wyłapanie drobnych niuansów. W przyrodzie istnieją również pewne kolory, których użycie niewątpliwie musi wiązać się z obniżeniem jakości. Mowa oczywiście o wszystkich metalicznych kolorach, a właściwie o zawartych w nich drobinkach metalu, bo to one odpowiadają za to zjawisko. Mają jednak niepodważalny atut - są po prostu piękne! A mieć takie cudo na swojej półce - bezcenne.
Kolorowe winyle to w dzisiejszych czasach nieodłączny element rynku fonograficznego. Mało kto wyobraża sobie dzisiaj, by poza standardowym wydaniem, producent nie zaoferował edycji limitowanej na kolorowym winylu. Powoli odchodzimy więc od standardowego postrzegania płyty winylowej.