Mam już swoje lata, zjeździłem trochę świata i zawsze staram się przynajmniej na moment wpaść do sklepu płytowego, zamienić dwa słowa z właścicielem i wygrzebać dla siebie kolejną perełkę. Przez ten cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że jest kilka rzeczy, które idealnie wręcz pasują do sklepu płytowego. Celowo pomijam tutaj duży wybór płyt, miejsce odsłuchowe czy samą osobę sprzedawcy, bo oczywiste jest, że to podstawowe składowe sklepu i bez nich ani rusz. Ale jest kilka mniej standardowych rzeczy, które sprawiają, że winylowe zakupy są jeszcze przyjemniejsze. Jedziemy.
1. Kawa, herbata lub coś... no dobra, kawa lub herbata ;-)
Przeglądanie płyt, słuchanie, rozmowa z właścicielem, a do tego aromatyczna kawa. To idealne połączenie. Zdaję sobie doskonale sprawę, że nie zawsze jest to możliwe, by każdemu gościowi zaserwować filiżankę winylowej kawy. Niemniej jednak te wizyty, na których zostałem nią poczęstowany, wspominam z wyjątkową sympatią. Nie ukrywam, że w takich okolicznościach winylowej przyrody łatwiej mi zostawiać w kasie nieraz całkiem pokaźną gotówkę ;-)
2. Wieszak na kurtki
To przyjemne uczucie, kiedy wchodzisz do pomieszczenia, zdejmujesz kurtkę i możesz poczuć się jak u siebie w domu lub na wizycie u dobrych przyjaciół. Z drugiej zaś strony dużo łatwiej się przegląda płyty, kiedy w ciepłym sklepie nie masz na sobie kurtki, szala, czapki, nauszników, rękawiczek i mokrego parasola pod nogami.
3. Torba na winyle
Jesteś w obcym mieście... Skuszony okładkami płyt w witrynie i oldskulowym szyldem wpadasz do środka, przeglądasz płyty i bach – dawno poszukiwany winyl: wspaniały debiut Led Zeppelin, turquoise lettering, Atlantic 588171. Swoje kosztuje – płacisz. Musisz jednak gnać dalej załatwiać swoje sprawy. Nieodzowna jest reklamówka lub torba, do której włożysz płytę. Z ulgą zauważasz, że podczas płatności właściciel sięga pod ladę i pakuje ostrożnie Twoją płytę.
4. Toaleta
Czy aby nie wymagam zbyt wiele? To zależy jak na to patrzeć. Ale każdy wie, że przeglądanie płyt, odsłuch i podejmowanie decyzji z pełnym pęcherzem do najprzyjemniejszych nie należy ;-) Wręcz odbiera radość z całej tej zabawy.
5. Terminal płatniczy
Są sklepy, do których wciąż nie dotarł. Szkoda, kiedy musisz odpuścić sobie zakup długo poszukiwanej płyty, bo akurat nie masz gotówki, nie masz też za dużo czasu, by szukać bankomatu. Szkoda dla Ciebie, szkoda dla sprzedawcy...
6. Wi-Fi
Przydatna rzecz dla wszystkich, którzy z jakichś powodów nie mogą skorzystać z internetu w swoim telefonie. Jeśli masz wklepaną całą kolekcję w Discogs lub chcesz przeanalizować konkretne wydanie i sprawdzić jego cenę, to wiesz dokładnie, o czym mówię.
7. Poczucie, że jesteś mile widzianym gościem
No dobra, miałem nic nie pisać o samej osobie sprzedawcy. Jednak jest aspekt, który – o zgrozo – występuje od czasu do czasu. Wchodzisz do sklepu i masz wrażenie, że najlepiej byłoby, gdybyś jednak nie wszedł... A jak już jesteś, to nawet nie próbuj zagadać do właściciela, przeglądać płyt lub czasem wyciągnąć egzemplarz z opakowania, by rzucić okiem na jego kondycję. Generalnie taka "nieprzysiadalność" burzy cały klimat.
To nie jest oczywiście tak, że bez powyższych punktów sklep płytowy nie jest OK. Każdy z nich jednak sprawia, że wizyta w record storze jest po prostu wygodniejsza i przyjemniejsza. A Wy - jakie macie propozycje?
foto: Thom Holmes | Unsplash
#psycho7