Wywiady

Powiedziałem uczniom: „Zapraszam was do winylowego świata”

Jakub Krzyżański
Jakub Krzyżański
01.06.2025

Dzięki jego zajęciom wyrośnie nam nowe pokolenie fanów winyli! Łukasz Trawczyński, nauczyciel w jednej z warszawskich szkół podstawowych, zaraża bowiem swoich uczniów pasją do płyt. Nie tylko tłumaczy zasadę ich działania, ale również opowiada o legendarnych artystach i za pomocą piosenek poszerza horyzonty młodych ludzi. Jak twierdzi, płyty winylowe mogą być wykorzystywane m.in. w nauce języków, fizyki, plastyki, a nawet… matematyki.

Jakub Krzyżański: Proszę opowiedzieć, jak do tego doszło, że zaczął Pan w swojej szkole prowadzić zajęcia związane z muzyką i płytami winylowymi?

Łukasz Trawczyński: Przez pierwsze sześć lat swojej pracy zawodowej zajmowałem się edukacją wczesnoszkolną, czyli byłem wychowawcą klas 1-3. Uczyłem tak naprawdę wszystkiego, bo i edukacji polonistycznej i matematycznej. Cały ten czas uczniowie spędzali ze mną, dzięki temu łatwiej mi było spontanicznie przemycać podczas lekcji różne muzyczne wątki, przekładając swoje prywatne zainteresowania na dzieciaki.

W jaki sposób rozwinęło się to w pełnowymiarowe, winylowe lekcje?

Po sześciu latach zapytałem panią dyrektor Katarzynę Głusek – Wojciechowicz, czy mógłbym skupić się tylko i wyłącznie na nauczaniu j. angielskiego w klasach 1-3. Moja prośba została pozytywnie rozpatrzona. Nie będąc już wychowawcą, swoje zainteresowania przeniosłem na wspólną realizację z uczniami, które w głównej mierze były oparte na działaniach muzycznych. Piosenki, wierszyki, rytmiczne wyliczanki. Płyty winylowe pojawiły się w międzyczasie. W tamtym okresie z powodzeniem realizowaliśmy projekty w ramach Warszawskiego Programu Edukacji Kulturalnej (WPEK). Polegał on na tym, że wymyślało się projekt, przewidywane cele, składało oficjalny wniosek, który najpierw przechodził przez ręce pani dyrektor, a następnie był kierowany do Urzędu Dzielnicy Wesoła Miasta Stołecznego Warszawy. Tam ponownie sprawdzano go pod względem formalnym, analizowano zasadność i po zatwierdzeniu szkoła otrzymywała wsparcie budżetowe na jego realizację. Tak jest do dnia dzisiejszego, ale projekty nie figurują już pod nazwą WPEK. Za projekt pt. „Nagrania do słuchania” otrzymałem prestiżową nominację do Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej. Zrealizowałem kilka projektów związanych z edukacją muzyczną lub nauką języka angielskiego, a także wdrożyłem innowację pedagogiczną pt. „Nie spoczniemy nim dojdziemy”, która również została pozytywnie zaopiniowana przez grono pedagogiczne.

Na czym one polegały?

Raz np. wzięliśmy na warsztat stary teledysk Czerwonych Gitar do piosenki „Kwiaty we włosach”. Ten, w którym muzycy przekładali szpule z taśmami w wielkim magazynie. Najpierw opowiadałem dzieciakom o samym zespole, pokazywałem płyty, puszczałem piosenki, a następnie wspólnie odtworzyliśmy ww. teledysk. Korespondowałem nawet z Sewerynem Krajewskim, by móc ustalić dokładne okoliczności jego powstania. Wybraliśmy się do Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych przy ul. Chełmskiej w Warszawie. Wcześniej ćwiczyliśmy całość w naszej szkolnej bibliotece, by zminimalizować ilość dubli i zamiast aluminiowych szpul uczniowie przenosili książki. Zaangażowali się w to również rodzice, którzy pomogli dzieciom stworzyć choreografię. Dopiero na miejscu ówczesny kierownik zespołu przechowywania zbiorów, pan Marcin Dziubiński podpowiedział nam, że teledysk musiał być kręcony w archiwach Polskich Nagrań, bo regały z półkami na oryginalnym teledysku przebiegają wzdłuż, a WFDiF posiada inny rozstaw. Niemniej jednak dopięliśmy swego, a zwieńczeniem tego projektu była nasza wspólna realizacja klipu, w którym uczniowie wcielili się w prawdziwych muzyków Czerwonych Gitar, ja poczułem się jak prawdziwy reżyser, a jeden z rodziców przez cały czas kręcenia kamerą podtrzymywał stojak z oświetleniem. Realizacja na miarę szkolnego Oscara :)

Jakie jeszcze projekty Pan zrealizował?

Pamiętam jak dziś, to był jeszcze okres pandemii. Pozamykano szkoły, aczkolwiek był moment, w którym zerówki u nas jeszcze stacjonowały na miejscu. Zapytałem panią dyrektor, czy coś robimy z kolejnym projektem i zapadła decyzja, że tak, działamy! Proszę sobie wyobrazić – nagle wszystko stanęło, w sieci niewiele się działo, bo placówki na szybko przygotowywały się do zajęć online, sprzęt szwankował i właśnie wtedy powiedziałem uczniom: „Zapraszam was do winylowego świata”. Ze starszymi klasami łączyłem się przez internet, a do zerówek chodziłem po prostu stacjonarnie do szkoły. Kręciliśmy razem filmiki, poznawaliśmy polską kulturę, przynosiłem im np. płyty z tańcami ludowymi, dziewczyny układały do nich choreografię w formie własnej improwizacji itd. Stare winyle znane są też z tego, że na okładkach lub labelach mają tłumaczenia w języku angielskim i to się fajnie sprawdziło, bo każdemu dawałem po płycie odkrywając znaczenie poszczególnych słów. To był strzał w dziesiątkę. Nawet po pandemii kontynuowałem te zajęcia, już ze starszymi dzieciakami. Uczyliśmy się anglojęzycznych piosenek, np. „Yellow Submarine” Beatlesów, tworzyliśmy własną żółtą łódź podwodną, a przy okazji opowiadałem im o tym zespole. Na płytach wyszło również mnóstwo baśni i legend, więc też zrobiliśmy sobie taką lekcję w ciszy, podczas której po prostu leżeliśmy i słuchaliśmy. Mierzyliśmy płyty, bo przynosiłem im je w różnych rozmiarach. A na tym przykładzie można przecież również wytłumaczyć przejście z centymetrów na cale… To wyzwanie dla klas starszych, a co dopiero mówić o klasach najmłodszych, niemniej jednak już na etapie przedszkolnym i wczesnoszkolnym uczeń dowiaduje się, że jest taka jednostka jak cal. I to wystarczy. Nic więcej. Pamiętam również, że bawiliśmy się w sklep kupując winyle na podstawie starych cen, które są z tyłu okładek. Naprawdę pomysłów nie brakuje. Winylowe zajęcia można mnożyć i mnożyć.

Jak dyrekcja szkoły zareagowała na Pańskie projekty?

Bardzo przychylnie, za co chciałbym w tym miejscu podziękować pani dyrektor za wspieranie mnie w moich działaniach. Okazuje się, że w szkole im. „Wielkich Odkrywców” odkrywają nie tylko uczniowie :) To jest super, jak ktoś obok patrzy i dostrzega wartości, jakie wychodzą z czarnych krążków. Myślę, że punktem zwrotnym była ta pandemia, kiedy udało nam się zająć dzieciaki czymś oryginalnym i interesującym. Nasz projekt coraz bardziej stawał się zauważalny w naszej dzielnicy Wesoła. Niedługo później skontaktowała się ze mną i z panią dyrektor osoba od lat działająca w projektach erasmusowych – pani Anna Boguszewska. Stwierdziła, że to, co wymyśliliśmy jest świetne i warto wyjść z tym dalej, nawiązać współpracę ze szkołą partnerską z zagranicy i zrobić z nimi dokładnie to samo. Jako szkoła złożyliśmy więc wniosek do Narodowej Agencji Programu Erasmus+ i Europejskiego Korpusu Solidarności i spośród paruset zgłoszeń, proszę mi wierzyć, nasza placówka zdobyła najwięcej punktów. Dlatego obecnie dalej prowadzę winylowe zajęcia w ramach programu Erasmus+ i jesteśmy w stałym kontakcie ze szkołą z Hiszpanii. Właśnie przed chwilą wróciliśmy z uczniami z Włoch, z malowniczego regionu Apulia. Tam w szkole Istituto Comprensivo Pascoli Massafra również realizowaliśmy nasz projekt z wykorzystaniem płyt winylowych.

Dodam jeszcze, że gdy ruszyliśmy z naszymi winylowymi pomysłami, Rada Rodziców z panem Arkadiuszem Radzikowskim na czele również doskonale zareagowała dofinansowując nam sprzęty na stworzenie stanowiska odsłuchowego dla uczniów. Ja sam przekazałem swój prywatny gramofon Technics SL – B210. Nasza szkolna biblioteka wzbogaciła swoje zbiory nie tylko o pozycje książkowe, ale po raz pierwszy pojawiły się w niej płyty winylowe.

Dobrze rozumiem, że wszystko, o czym Pan mówi, to są zajęcia dodatkowe, realizowane po lekcjach?

Zgadza się. W ramach projektu Erasmus utworzyłem dodatkowe zajęcia Klubu Czarnego Krążka. Rekrutacja była skierowana do klas 6-8. W tym roku szkolnym zapisały się 32 osoby, ale nie wszyscy wytrwali. Z czasem ta liczba zmalała, bo ktoś się wykruszył albo rozmyślił, albo wymagania projektowe były zbyt wysokie. Zajęcia te oparte na kulturze winylowej miały właśnie za zadanie wyłonić tych najbardziej zaangażowanych, którzy swoją indywidualnością i predyspozycjami sprawdzą się podczas wyjazdu do szkoły partnerskiej. W zeszłym roku była to Hiszpania w tym roku Włochy. W przyszłym roku planujemy pojechać gdzieś bliżej: Czechy, może Austria. Oczywiście nie zapominając zabrać ze sobą mnóstwo winyli :)

To są dzieciaki, które w ogóle nie pamiętają czasów analogowych. Często słyszymy, że już się rodzą ze smartfonem w ręku. Czy dla nich płyta winylowa to jest w ogóle interesujący przedmiot? Jak reagują na wszystkie Pańskie opowieści i muzykę, której razem słuchacie?

Na samym początku musiałem się nieźle wysilić, żeby ich tym zaciekawić, aczkolwiek widzę, że płyty im się podobają. Szczególnie młodsze dzieciaki, gdy zobaczą, że taka płyta się kręci, że jest jakaś igła, która odtwarza dźwięk, to są pod wrażeniem, chcą tego dotknąć itp. Co do muzyki, młodzież jest na nią bardzo otwarta. Moi uczniowie słuchają np. Eminema czy Michaela Jacksona. Oczywiście uwielbiają również Taylor Swift oraz Travisa Scotta, ale starszych piosenek, które im puszczam, też chętnie słuchają.

Skoro prowadzi Pan te zajęcia i projekty od kilku dobrych lat, to czy zauważył Pan może ostatnio wśród uczniów wzrost wiedzy na temat płyt, bo np. rodzice pod wpływem mody kupili sobie gramofon? Czy rośnie liczba dzieci z „winylowych domów”?

Czasami słyszę od uczniów, że np. ich dziadek miał gramofon, albo że u babci zalegają jakieś stare płyty. Zdarza się, że czyjś ojciec kiedyś w ten sposób słuchał muzyki, ale powiem szczerze, że to nie jest ich codzienność. Ewentualnie starsi przychodzą i mówią, że coraz częściej widzą winyle i gramofony np. w reklamach albo filmach, bo jest teraz taka moda. Ale niekoniecznie sami z tym obcują. Przez te wszystkie lata może zdarzyły się dwie osoby, które do mnie przyszły i powiedziały, że mają w domu swoje płyty. Wśród moich uczniów winyle to wciąż nisza.

Na koniec pytanie, które ciśnie mi się na usta od samego początku naszej rozmowy: dlaczego Pan to robi? Co Panu daje motywację, by spędzać z dzieciakami ten dodatkowy czas i opowiadać o płytach, kiedy inni nauczyciele odpoczywają w domu?

Po prostu to lubię. W tej inicjatywie nikt mnie do niczego nie zmusza, nie mam presji, mogę realizować program, który wychodzi naturalnie ode mnie i wiąże się z prywatnym hobby. Moją rolą jest rozwijać te dzieciaki i cieszę się, że mogę to robić w oparciu o własne zainteresowania. Nie wiem, ile z tych osób po latach do mnie przyjdzie i powie: „Panie Łukaszu, dzięki panu poznałem winyle i dziś mam gramofon”. Byłbym szczęśliwy, gdyby tak się działo, ale sam fakt, że mnie zapamiętają jako oryginalnego nauczyciela, który pokazał im coś ciekawego, a przy okazji rozwinął umiejętności językowe, muzyczne i interpersonalne jest dla mnie bardzo ważny.

Dziękuję za rozmowę.

fot. prywatne archiwum Łukasza Trawczyńskiego

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2025 Portal Winylowy. All rights reserved.