
Przed pierwszym odsłuchem koncertowego albumu Stinga, po zapoznaniu się z przebojową tracklistą, pojawiła się myśl: czy naprawdę potrzebujemy kolejnego koncertowego „the best of”? Jednak już po pierwszych dźwiękach „Message in a Bottle” dotarło do mnie, co Sting chce przekazać: zobacz, jak można cieszyć się muzyką.
Utwory są zaaranżowane w bardzo charakterystyczny sposób. Perkusista Chris Maas gra dość ciężko i dynamicznie (wystarczy sobie posłuchać wybijanego rytmu w środku - bądź co bądź delikatnego - "Englishman in New York"), natomiast Dominic Miller – miękko i oszczędnie, wręcz momentami ascetycznie. Dzięki temu tworzy się dużo przestrzeni dla Stinga. Jego głos oczywiście pozostaje w samym centrum całej zabawy. Jest mocny i wyrazisty, z charakterystyczną lekką chrypką, choć jego właściciel ma już grubo powyżej siedemdziesiątki. Zresztą tego wokalisty, ikony The Police, zdobywcy 17 nagród Grammy przedstawiać szerzej nie trzeba, podobnie jak największych przebojów, które tu znalazły się w świeżych wersjach: z gracją wykonany wspomniany już „Englishman in New York” (z sympatyczną interakcją z publicznością z L.A.), zmysłowe „Fragile” czy chóralnie odśpiewana „Roxanne”, połączona z „Be Still My Beating Heart”. Warto odnotować, że ten ostatni utwór – pierwotnie wydany na albumie „…Nothing Like the Sun” – wcześniej nie został zarejestrowany na żywo.
Choć to tylko dziewięć utworów i najlepiej traktować tę płytę jako muzyczną pocztówkę z trasy koncertowej Sting 3.0, jej największym atutem jest brzmienie. Dobry koncert to nie tylko występ – trzeba go też umieć dobrze zarejestrować. I tym razem się to udało dzięki producentowi Martinowi Kierszenbaumowi. Mamy wrażenie, że stoimy w samym środku doskonale bawiącego się tłumu, przed szeroką sceną, na której trio gra z ogromną swobodą i radością. To słychać. Słychać też wzajemne zrozumienie między muzykami i autentyczną przyjemność ze wspólnego grania. A przecież właśnie o to w muzyce chodzi – zwłaszcza gdy ma się taki dorobek.
Wydanie jest klasyczne: w okładce umieszczono niezadrukowaną papierową kopertę, a w niej czarny winyl. Co ciekawe, nie pojawiła się żadna kolorowa alternatywa tej edycji. Jedynie „3.0 Live” ukazało się w rozszerzonej wersji z okazji tegorocznego Record Store Day.
Płytę Sting "3.0 Live" znajdziecie w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.