Recenzje

Zdechły Osa - Breslau Hardcore

Julia Cieślik
Julia Cieślik
14.05.2024

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie chciałby ponownie, po raz pierwszy, usłyszeć dźwięki swoich ulubionych gatunków muzycznych czy najlepszych płyt w swojej winylowej kolekcji. Nasze "pierwsze razy" nigdy nie wrócą, a jedyne, co nam pozostało, to sentyment i wspomnienia cudownych odkryć muzycznych. Na szczęście pojawiają się (jeszcze) na rynku artyści, którzy potrafią stworzyć coś, co będzie powiewem świeżości.

Zdechły Osa wprowadza słuchaczy w nowy świat - chcę go nazwać, inspirując się piosenką Osy: new age punk. Urodzony w 1997 roku artysta jest dla mnie kimś, na kogo czekałam. Po wielu latach monotonii pojawia się on - łączący rap z punkiem, nieposiadający prawidłowej dykcji, z ciekawym spojrzeniem na świat przez pryzmat pokolenia osób dorastających (często całe życie) i gubiących się w otaczającej, zbyt szybko rozwijającej się rzeczywistości. Jestem świadoma, że inność, nie tylko w świecie muzycznym, często rodzi również niechęć, a wielu słuchaczy, ograniczonych do swojego gustu, ma problem, aby od razu z otwartymi ramionami przyjmować nowe dźwięki. Jeśli jednak jesteś osobą chcącą łaknąć nowych doznań, sięgnij po winyl „BRESLAU HARDCORE”.

Jest to drugi winyl Daniela i poziomem wydania nie odbiega od pierwszego. Otrzymujemy bardzo dobrze wydane dwa limitowane czerwono-czarne winyle, z charakterystyczną okładką oraz autografem. Płyty chroni folia oraz twarde koperty, więc o bezpieczeństwo winyli zadbano prawidłowo. Całość „pakietu” robi bardzo dobre wrażenie zarówno pod względem wyglądu jak i tłoczenia oraz jakości dźwięku.

Jeśli będzie to Twoje pierwsze spotkanie z Danielem, lepiej zapnij pas. Od samego wstępu otrzymasz podstawowe słownictwo prostego człowieka i muzykę, która wywoła w Tobie emocje – jakie, to zależy od Ciebie. Ten winyl może być zaproszeniem do dyskusji – możesz go pokochać, znienawidzić, ale na pewno nie poczujesz nihil novi.

O czym będą teksty? Nie oczekuj poezji ani wyrafinowanych przenośni. Przyzwyczaj się do języka, który idealnie będzie pasował do bitu oraz w dobry sposób wyrażał to, co artysta chce oddać. Utożsamianie się z tekstami u wielu słuchaczy będzie niemożliwe, jednakże przedstawiają obraz społeczności, którą warto poznać i spróbować zrozumieć. Oczywiście znajdziemy także elementy, które łączą wielu - przepite przełyki, uczucie, że przez miłość umrzemy, urazę do otaczającego nas świata, „problemy” z policją, zniszczone żołądki. Każde nowe spojrzenie na otaczające nas życie i szczera forma przekazu jest ogromną wartością, w której, ku Twojemu zaskoczeniu, możesz odnaleźć także siebie.

Przygoda z szesnastoma utworami, w tym dwoma bonus trackami po pierwszym przesłuchaniu wzbudziła we mnie przemyślenia, że jednak debiut Osy był lepszy. Jednakże po parunastu odtworzeniach jestem już kupiona. W mojej głowie najbardziej pozostają utwory: „Nawyki”, gdzie najlepszą pracę jako „stara gwardia” wykonał Hades (dotychczas kojarzył mi się tylko z Ostrym), „Przez Ciebie” i „Jezus po tygodniu we Wrocławiu” z perfekcyjnie dobranym do utworu Sebastianem Gugulskim (WaluśKraksaKryzys). Nie sposób nie wspomnieć o „hicie na lato” pt. „Summer song”, który był wielokrotnie wyśpiewywany przez uczestników PolandRocku w 2022 roku. Utwór dla wielu stał się czymś na wzór hymnu obecnego życia, oczywiście z zachowaniem dużego dystansu do siebie.

Miłym zaskoczeniem jest gościnny występ Brodki, której twórczości nie jestem fanką, jednakże uważam, że idealnie wpasowała się w klimat i dodaje uroku płycie. Inni goście nie wywarli na mnie większego wrażenia, ale też nie spowodowali negatywnych emocji. Wyjątkiem jest Sarsa, jednakże nie miejsce i czas na moją krytykę wobec tej osoby – oceńcie sami.

Niezaprzeczalnym faktem jest, że Osa pozostaje sobą i tworzy to, czego potrzebuje. I właśnie dzięki temu, tak bardzo jestem zwolenniczką tego albumu – stoją za nim producenci, którzy odbiegają od wyznaczonych i przetartych standardów. Gitara zachęcająca do pogo i brudny rap przemieszany z trapem - czego chcieć więcej?

W tym artykule pozwolę sobie na małą dygresję, ponieważ chciałabym przypomnieć historię Pezeta, który w 2012 połączył dubstep z rapem, przez co spotkał się z dużą krytyką. Po wielu latach jego utwory z tamtych czasów zaczynają być coraz bardziej doceniane. Czasami coś musi się zestarzeć, czasami pokochasz od razu. Pezet bardzo przychylnie mówi o Osie, a nawet zaprosił go na swój koncert, ponieważ wiedział, jak warto cenić artystów wychodzących poza narzucony schemat rynku hip hopowego w Polsce. Sam „występ” Osy u Pezeta okazał się prawdziwym punkiem (krótko mówiąc - Daniel był niedysponowany), ale to właśnie tacy artyści są zapamiętani na lata.

Winyl „BRESLAU HARDCORE” w mojej ocenie zestarzeje się bardzo dobrze. Jeśli chociaż jedna osoba po przeczytaniu moich słów zainspiruje się i zmierzy się z żądłem Osy w postaci jego muzyki, a później polubi ją bezgranicznie, będę szczęśliwa. Jeśli nie – trudno, w mojej kolekcji winyli na pewno obydwa winyle Zdechłego nie będą się kurzyć. A za 20 lat zobaczycie – rynek będzie ich potrzebował.

Wydawnictwo: Warner Music Poland – 5054197942570

Winyl "BRESLAU HARDCORE" znajdziesz w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.