Recenzje

Marcin Januszkiewicz - Osiecka po męsku

Adrian Witkowski
Adrian Witkowski
07.04.2024

Agnieszka Osiecka jest postacią, która na trwale zapisała się na firmamencie polskiej muzyki. Jej legendarna twórczość jest co chwilę przypominana przy okazji upamiętniających artystkę wydarzeń tematycznych, wznowień jej nagrań oraz dzięki kolejnym interpretacjom jej pięknych piosenek przez znakomitych artystów. Dzięki powyższym działaniom powstał kolejny bardzo udany i pięknie wydany album koncertowy „Osiecka po męsku”, w którym to postacią pierwszoplanową jest polski aktor, piosenkarz i kompozytor Marcin Januszkiewicz. Zarejestrowany koncert odbył się w ramach cyklu „Nowa energia w piosence” towarzysząc 20. Ogólnopolskiemu Festiwalowi i Konkursowi „Pamiętajmy o Osieckiej” w 2017 roku. Symboliczne było również miejsce nagrań, bowiem koncert wybrzmiał w Muzycznym Studio imienia właśnie Agnieszki Osieckiej w Polskim Radiu. Nakładem wydawnictwa Luna Music, został zaprezentowany nam dwupłytowy album winylowy, przypominający to premierowe wydarzenie.

Muzyka

Nie można przejść do treści płyty nie wspominając szerzej o głównym wykonawcy tego przedsięwzięcia, czyli o Marcinie Januszkiewiczu. Jest to bowiem bardzo ciekawa postać – na wskroś ambitna i pełna emocji, oraz wrażliwości na polską kulturę, zarówno muzyczną jak i teatralną. Poza muzyką jest to przedstawiciel tradycyjnego aktorstwa, opartego właśnie na deskach teatralnych, gdzie czuje się najlepiej. Muzycznie jest z kolei postacią wielokolorową – zaczynał od śpiewu w chórze, brał udział w muzycznych częściach wielu spektakli, a podczas działań solowych jest również odważnym eksperymentalistą. Eksploruje wszelkie gatunki muzyczne, współpracując z wieloma artystami m.in. jazzowym, czy hiphopowymi, od których czerpie inspiracje do tworzenia swojej muzyki i nowych ścieżek ekspresji. Muzyka wydobywająca się z jego laboratorium jest jednocześnie wolna od zbędnego nadęcia – stawia na prostotę przekazu, nie przebarwia treści, stara się być jak najbardziej autentyczny i prawdziwy. I tym mnie do siebie przekonał – że wygrał niejako z stereotypami, które przygotowało mu to samo środowisko z którego sam się wywodzi.

Już oglądając zawartość przesyłki od Luna Music przyznam, że lekko westchnąłem na sam tytuł. Piosenki Agnieszki Osieckiej były już tyle razy ćwiczone przez polskich muzyków, że nie byłem przekonany do kolejnego projektu, w którym to mogło na pierwszy rzut oka zabraknąć nowych i świeżych pomysłów oraz wystarczająco dobrych interpretacji. Nastawiłem się jednak mimo wszystko pozytywnie i nie wiecie jak się ucieszyłem, jak po wysłuchaniu całego albumu miałem zdecydowanie odmienne zdanie.

Płytę otwiera zapowiedź znanego szerszej publiczności Artura Andrusa i już sam ten fakt oraz sposób w jaki ten repertuar został „rozgrzany” przez konferansjera, napawał mnie optymizmem. Rozpoczynające część muzyczną „Niech żyje bal” i „A ja wolę moją mamę” nadały klimat bardzo alternatywny w kontekście tego, co wyobrażałem sobie usłyszeć. Aranżacje okazały się bardzo rytmiczne i ekspresyjne, progresywne, a jednocześnie wokal Marcina dodał tekstom dozę delikatności. Sekcja muzyczna została dobrana bardzo adekwatnie do całej koncepcji. Prowadzona linia melodyjna przez solowe skrzypce wyraźnie podkreśla słowa piosenek. Utwory wolniejsze – m.in. „Diabły w deszczu” czy też „Kołysanka dla okruszka” są z kolei zaklęte w nieco elektroniczne brzmienie. Aranżacje są wspaniałe. Oba numery słucha się z szczerą przyjemnością, mogąc się w pełni zagłębić w emocje zawarte w słowach. Marcin wyśpiewuje je z wielkim zaangażowaniem, zrozumieniem i pasją. Szczególnie ten drugi numer staje się po raz kolejny w moim życiu - wielowymiarową kołysanką, która  przypomina chwile z dzieciństwa i przenosi w dawne miejsca. Przeciągłe wokalizy przyprawiają o dreszcze i w tej samej chwili wprowadzają w stan głębokiego spokoju. Piosenka kończy się gromkimi brawami.

„Deszcze niespokojne” to kolejny utwór, którego byłem niesamowicie ciekaw. Aranżerzy stworzyli tutaj bardzo oryginalną i zaskakującą interpretację tego znanego z „Czterej pancerni i pies” obrazu muzyczno-filmowego. Raczej każdy czekając na tą piosenkę będzie podprogowo liczył na koncepcję znaną ze ścieżki kinematograficznej. Jest to jednak praktycznie całkiem inna piosenka niż intro do serialu. Kolejną znakomitą propozycją na albumie jest „Na kulawej naszej barce”. Rozpoczyna się pięknym śpiewem Marcina i rozkręca się z minuty na minutę w epickich zaśpiewach. Chwila rytmicznej gitary trwająca kilka minut, wyciszenie, klawiszowy breakdown Jacka Kity i otwarcie drugiej części utworu – coś niesamowitego. Chwilą wyciszenia stanowi „Cyrk nocą”, snujący się niczym sen po zaciemnionym studiu. Przygotowuje nas to do emocjonalnego angażu w „Wybacz Mamasza” - jeden z mocniejszych tekstów, który trafia w nas w sam środek serca. Idealnie zaśpiewany i zagrany. Zostawia w nas nutkę nostalgii, uświadamiając ile nieświadomego cierpienia zadawaliśmy w przeszłości tym najbliższym:

Wybacz Mamasza
Przepraszam
Za niezjedzonych odtrąconych śniadań moc
Za przepłakany ranek
Za zmarnowaną noc
Przepraszam
Wybacz Mamasza

Dzięki temu, że musimy przełożyć druga płytę na ostatnią stronę, możemy się nieco otrząsnąć. Delikatnie rozpoczyna się „Wariatka tańczy”. W tym tonie prowadzona jest cała piosenka. Zawarta została w niej symboliczna pauza niczym miejsce na refleksję nad liryką zawartych słów. „Nim wstanie dzień” to ostatnia pozycja koncertu. Długi, rozbudowany numer, trwający ponad siedem minut, prezentuje cały wachlarz niepokoju zawarty na całym materiale. Szczególnie spodobała mi się tutaj solówka na elektrycznych skrzypcach w wykonaniu Łukasza Czekały. Album zamyka jeden z dwóch utworów dogranych w 2023 roku w Iziphonic Studio, czyli „Kołysanka dla babci” (wcześniej pojawia się również numer „Niepokój”). Jest to uzupełnienie, które zdecydowanie dodaje wyjątkowości temu wydaniu i jednocześnie zachęca do jego nabycia, bowiem znajdziemy je tylko na wersji winylowej.

Brzmienie

Średnio cztery numery na każdej stronie na tym podwójnym albumie sprawiło, że jakość nagrań odtwarzanych z czarnych winyli jest znakomita („gęstość rowka”). Cieszę się, że wydawca zdecydował się na taki zabieg. Realizacja nagrań jest kapitalna, akustyka studia mówi tutaj sama za siebie. Reżyserem transmisji jest znany środowisku Jacek Głodkowski, także inżynieria dźwięku i mastering został wzniesiony na najwyższy poziom. Jako że w poprzednich latach koncert był dostępny tylko na płycie CD, to postanowiono zremasterować ścieżki na potrzebę albumu winylowego (odpowiedzialny: Krzysztof Borowicz). Oprócz krystalicznego dźwięku, braku jakichkolwiek błędów muzycznych, mamy styczność z bardzo przestrzennym dźwiękiem i jednoczesnym odczuciem kameralnego koncertu. Instrumentarium jest bardzo selektywne, a jednocześnie czytelne w swoich rejestrach. Zarówno wysokie jak i niskie tony, zostały poukładane tak, że nie ma szans, aby zachodziły na siebie.

Wydanie

Album został wydany na podwójnym czarnym winylu, w solidnie wykonanym gatefoldzie. Okładka została wykończona na matowo, a nośniki zapakowano w papierowe białe koperty z wkładem antystatycznym. Płyty zostały wytłoczone na 180g winylu. Grafika albumu prezentuje się wyjątkowo. Wydawca postawił tutaj na odmienny wariant kolorystyczny niż miało to miejsce w płycie CD i prezentuje się w biało-czerwonych barwach. Postać Agnieszki Osieckiej została ukazana w formie kontrastowej, przypominającej niejako twórczość Banksy’ego. Za koncept graficzny odpowiadał znany artysta wizualny Igor Kubik. Album bardzo ładnie prezentuje się wizualnie podczas odsłuchu i dzięki plakatowej koncepcji, przykuwa uwagę z nawet bardzo dalekiej odległości.

Aranżacje przygotowane przez Marcina Januszkiewicza i spółkę były przez wiele lat cyklicznie grane na żywo podczas wielu dedykowanych wydarzeń, więc miejmy nadzieję, że w ślad tego wydawnictwa będziemy mieli jeszcze możliwość uczestniczenia w przyszłości w takich koncertach. Póki co cieszmy się dostępnością tego świetnie wydanego albumu, aby również po raz kolejny przypomnieć sobie o tak ważnej dla polskiej piosenki postaci, jaką była Agnieszka Osiecka.

Wydawnictwo Luna Music

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.