Recenzje

Slaidize - Gdzie ja się kończę, zaczyna się słodycz

Konrad Sebastian Morawski
Konrad Sebastian Morawski
29.10.2025

Stany lękowe, depresja, czy też powiedzmy łagodniej: melancholia, mogą być rezultatem odsłuchu albumu zatytułowanego „Gdzie ja się kończę, zaczyna się słodycz”. Materiał nagrywany w samotności, do niej właśnie prowadzi. Słuchacie więc na własną odpowiedzialność. 

Kto jest autorem dzieła? Rafał Litwin, który ukrywa się pod nazwą Slaidize. Autor ma na koncie już kilka albumów, ale powinien być znany przede wszystkim na niezależnej scenie undergroundowej. Jego muzyka nie jest łatwa w odbiorze. Bardzo się udziela na emocjach i często prowokuje swoim minimalizmem. Wydaje mi się, że taki właśnie jest album „Gdzie ja się kończę, zaczyna się słodycz”. Prowokujący. Wbijający ostatnie gwoździe do emocjonalnej trumny słuchacza. 

Dziewięć utworów zawartych w trackliście sprawią, że naprzemiennie będziecie sięgać po alkohol lub po narzędzie zbrodni. Jeśli jesteście wrażliwi możecie nie doczekać na ostatnie dźwięki tego albumu. To materiał, który was wystraszy elektronicznymi patentami, czy też przestrzeniami z pogranicza horroru i nostalgii, tudzież absolutnie improwizowanymi, pozbawionymi planu i będącymi wytworem weny twórczej autora "dźwiękozaurami". Rafał Litwin otwiera tu całą swoją mroczną duszę. Jego muzyczna narracja wybrzmiewa z piwnicy i dociera do słuchacza, który właśnie stoi na krawędzi. Ten album to trudne, zapadające głęboko w duchu dźwięki. Elektronika, na którą ktoś przed wydaniem albumu wylał gorącą jeszcze smołę. 

Ostatecznie Rafał Litwin uchylił drzwi swojej samotni głosowi Karola Gawerskiego. Współbrzmienie tych dwóch postaci – instrumentalnego księcia depresji i wokalnego poety upadłych dusz – okazuje się przejmujące. Trudno zapomnieć o albumie „Gdzie ja się kończę, zaczyna się słodycz” przez smarzowsko-lynchowska muzykę, trudno przestać o niej myśleć przez pokutne słowa. To album, który zresetuje niejedną duszę. Jego elektro vibe to otwarte drzwi do starej piwnicy. "Blair Witch Project" naszych czasów, totalny odjazd dla fanów mrocznej elektroniki. 

Teraz weźcie to wszystko na swój gramofon. Na trzeszczącej igle. Na tradycyjnym winylu „Gdzie ja się kończę, zaczyna się słodycz” brzmi jeszcze mroczniej, niż w cyfrowym odsłuchu. Ja się przyznaję, że w okolicach ostatniego utworu „A więc to tak” rozpadłem się. Popełniłem samobójstwo. Kto poczęstuje mnie kawałkiem szarlotki? 

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2025 Portal Winylowy. All rights reserved.