Są trzy zasadnicze powody, dla których warto zainteresować się rocznicową edycją płyty „How To Dismantle An Atomic Bomb”. Po pierwsze jest to wyróżniający się album w w sumie dość nierównej dyskografii Irlandczyków i co do tego raczej są zgodni fani i recenzenci. Po drugie: brzmienie. Płyta od samego początku, czyli atomowego wręcz „Vertigo” brzmi mocno, dynamicznie, a do tego bardzo selektywnie. W końcu wisienka na winylowym torcie: niepublikowana wcześniej piosenka.
To drugi album U2 w XXI wieku. Dekadę wcześniej panowie zafundowali sobie dość dwuznacznie przyjęty romans z nowoczesnymi brzmieniami. Mowa oczywiście o płytach z lat 90.: „Zoorpa” i „Pop”. W tym kontekście „How To Dismantle An Atomic Bomb” wydany w 2004 roku jawi się jako powrót wielkiego U2, jakiego potrzebowali najwierniejsi fani Dublińczyków.
Unos, dos, tres, catorce
Turn it up loud, captain
Otwierający płytę potężny rocker czyli singlowy „Vertigo” rozwiewa wszelkie wątpliwości. Nie bez powodu zdobył aż trzy nagrody Grammy i pewnie zaznacza obecność na trackliście ulubionych piosenek zespołu. Ale „How To Dismantle An Atomic Bomb” jest dużo bardziej zniuansowany: mamy tu zarówno ciekawe eksperymenty brzmieniowe w mocnym bujającym się bluesowo blackkeys’owym „Love and Peace or Else”, balladowe „One Step Closer” czy wzruszające „Sometimes You Can’t Make It On Your Own”. Wyróżnia się oczywiście "Miracle Drug" - opowieść o irlandzkim pisarzu Christopherze Nolanie, dotkniętym paraliżem, który dzięki nowoczesnym rozwiązaniom medycznym mógł się komunikować, a nawet pisać książki. Są w końcu piosenki, które bez trudu można by umieścić na ich klasycznych albumach. To wszystko sprawia, że płytę można podsumować następująco: stare dobre U2 umiejętnie odnajdujące się w XXI wieku.
Wspomniałem we wstępie o tym, że to wydanie świetnie brzmi. Z każdym odsłuchem przekonuję się o tym bardziej. Mocne piosenki mają świetną dynamikę, a przy tym są nad wyraz selektywne. W balladach jawi się piękna scena, jeszcze więcej ciepła i detali. Intryguje tu i ówdzie dyskretna elektronika, a pełnię tego masteru można usłyszeć podczas zaskakujących aranży mojego ulubionego „Love and Peace or Else” (proszę posłuchać tylko momentu, kiedy jakby zza pierwszego planu wyłania się basowa poświata). Co niezwykle ważne, płyta jest super wytłoczona: czyściutka, co przekłada się na brak jakichkolwiek pyknięć. Szkoda tylko, że wydawcy wciąż wkładają nowe płyty do papierowych kopert, bo jednak ciężko je wyciągnąć bez ryzyka kopertówek. A jeśli chodzi o samą poligrafię: dwie płyty włożone do kopert, wzbogacone książeczką z tekstami oraz zdjęciami, a całość włożona do gatefoldu. Robi to wszystko świetne wrażenie.
Last but not least: „Fast Cars”. To utwór, który wcześniej pojawiał się tylko jako bonus na kolekcjonerskich wydaniach płyt w Japonii oraz UK. Tym razem mamy go w pełnej krasie na końcu strony 4. Transowa, utrzymana w średnim tempie piosenka wzbogacona o oryginalne wschodnie elementy oraz zeppelinową gitarę jest z pewnością cennym dodatkiem do tego zestawu dobrych kompozycji.
Dodam, że dla ultra fanów wydawca przygotował jeszcze inną edycję rocznicową, w boksie i z wieloma dodatkami, a także tzw. shadow album „„How To Re-Assemble An Atomic Bomb”. Piszemy o tym tutaj.
Płyty winylowe U2 znajdziecie w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.
Label: Universal Music Recordings – 6553298