Na najnowszej solowej płycie Richie Kotzena „Nomad” znajdziemy intrygujący miks gitarowej wirtuozerii, hard rocka, funka i soulu, czyli tego wszystkiego, co gra w duszy tego utalentowanego amerykańskiego muzyka znanego m.in. z takich formacji jak Poison czy Mr. Big.
Jak nie wierzyć w dobre intencje gościa, który w zapowiedzi płyty tłumaczy: Moje podejście do albumu “Nomad” polegało na wyobrażeniu sobie, że wydam go tylko na winylu. Jakie utwory będą pasowałyby do siebie w tym formacie i jak uporządkowałbym stronę A względem strony B i tak dalej, i tak dalej. I wiecie co Wam powiem: to naprawdę muzyka skrojona pod winyl: pełen analogowego ciepła hard rock zbudowany na fundamencie funkowo-soulowego groove’u. Czyli raczej nie biegniemy do przodu jak szaleni, a bujamy się z wdziękiem na prawo i lewo. A gdy jednak trzeba się rozpędzić, to robimy to zazwyczaj wspólnie z Richiem, kiedy postanowi zagrać jedną ze swoich licznych popisowych solówek.
Przede wszystkim płyta jest świetnie wyprodukowana. Dynamika i przestrzeń daje dużą przyjemność obcowania z muzyką. Główną rolę oczywiście grają tu gitary, który zarówno, gdy brzmią zadziornie, jak i lirycznie, odsłaniają kunszt Kotzena. I jeszcze jedna rzecz zasługuje tu na wyróżnienie: w dobie wydawania płyt w wielu różnych wersjach „Nomad” mamy w jednej, na niebieskim winylu. I szczerze uważam, że to jest fajne. Chyba że się mylę, i za niedługo na rynku pojawią się kolejne winylowe wersje. Całość wydana klasycznie: winyl wsadzony do koperty z tekstami (ostrożnie przy wyjmowaniu i od razu najlepiej uzupełnić o foliową, antystatyczną kopertę), a całość umieszczona w tradycyjnej okładce.
„Nomad” to osiem zróżnicowanych kompozycji, dla których wspólnym mianownikim jest wspomniany rockowo-funkowy groove i elegancki, zmysłowy głos Richiego. Myślę, że dobrym punktem odniesienie jest twórczość Deep Purple z Glenem Hughesem oraz Davidem Coverdale’em w składzie - zarówno w warstwie wokalnej, kompozycji jak i klimatu całości. Dodatkowym wyróżnikiem jest tu oczywiście świetna gra na gitarze przypominająca chociażby słynne pajączki Eddiego Van Halena. Utworami, które z pewnością zasługują na zwrócenie szczególnej uwagi są: świetnie napędzany przez refren „These Doors”, „Insomnia”, gdzie posępnie zaśpiewana zwrotka w klimacie grunge’owego Soundgarden zaskakująco przechodzi w taneczny, przebojowy refren, a także chyba największy rocker z tej kolekcji czyli „On the Table”. Wisienką na torcie z pewnością jest ballada „This is the Test”: mamy tutaj wyłącznie akustyczną gitarę i ciepły wokal Kotzena w całej okazałości. Zakładam, że to będzie jeden z wyjątkowych momentów na koncertach promujących „Nomad”. Piskom oraz zapalonym telefonom na wzór zapalniczek nie będzie końca.
Biorąc pod uwagę słoneczny klimat tej płyty, wyróżniający się wokal Kotzena i jego grę na gitarze, a do tego fakt, że niemal wszystkim na tej płycie zajął się sam (instrumenty, kompozycje, aranżacje, produkcja), jest to wydawnictwo w pełni zasługujące na rekomendację. Niech ten ogień wprost ze słonecznego Los Angeles ogrzeje nasze chłodne, jesienne wieczory.
Wydawnictwo: BMG