Recenzje

Metallica - Load (remastered)

Marcin Mieszczak
Marcin Mieszczak
10.07.2025

Panowie z Metalliki albumem "Load" mocno namieszali w metalowym światku. Złagodzenie brzmienia, zmiana image’u na bardziej „trendy”, do tego kontrowersyjna okładka autorstwa Andresa Serrano. Nie przeszkodziło to jednak zadebiutować na 1. miejscu listy Billboardu i osiągnąć potrójną platynę w USA. Teraz możemy przeżyć tę historię na nowo dzięki zremasterowanej reedycji "Load".

Wydanie 2025

W czasach, gdy wydawcy prześcigają się w pomysłach, by wydawnictwa były jak najbogatsze, Blackened Recordings postawił na imponujący box set (aż 6 winyli, 15 CD oraz 4 DVD – archiwalia z lat 1995–1997 robią wrażenie), jak również kilka wersji podstawowego albumu. Ja miałem przyjemność posłuchać edycji nazwanej figlarnie Poor Twisted Orange, czyli pomarańczowo-czarnego winyla nawiązującego do kolorystyki okładki.

Brzmienie

Nie mam porównania z pierwszym tłoczeniem z 1996 roku, więc skupię się na obecnym wydaniu. Przede wszystkim: płyty są świetnie wytłoczone – idealnie proste, bez niepotrzebnych trzasków czy pyknięć. Brzmienie jest intensywne i dynamiczne, a w spokojniejszych momentach pojawia się ciekawa przestrzeń. Każdy instrument został pięknie wyeksponowany – warto np. posłuchać Until It Sleeps, gdzie przesterowane fragmenty zostały świetnie zbalansowane z balladowymi partiami. Nad wszystkim unosi się mocny, ale dobrze osadzony w miksie wokal Hetfielda.

Muzyka

Pisać coś nowego o – jakby nie było – już klasykach Metallici zakrawa trochę o zbyt wielką śmiałość. Napiszę więc tylko, że zawsze lubiłem ten album. Dla mnie wciąż brzmi mocno i – mimo zmian – nie pozostawia wątpliwości: od początku słychać, że to niepodrabialna Metallica. Już wcześniej zespół przyzwyczaił słuchaczy do różnych wariantów swojego brzmienia, a Load po prostu kontynuuje tę drogę.

Nie przeszkadzają mi ani spokojniejsze momenty w Hero of the Day (choć nie jest to mój ulubiony kawałek Mety), ani steel guitar w balladzie Mama Said. Obok nich są przecież takie killery jak wspomniany już kapitalny Until It Sleeps, pięknie bujający Bleeding Me czy psychodelizujący The House Jack Built. Do tego szczypta bluesa i całkiem sporo wpływów ówczesnego grunge’u. Mnie ten miks przekonuje. To może nie najlepszy album zespołu z San Francisco (serio trudno się równać z Ride the Lightning, Master of Puppets czy Black Album), niemniej jednak zdecydowanie jeden z tych, do których przyjemnie się wraca po latach. A lata mu służą.  

Wydanie

Bardzo rzetelne. Album – jak oryginał – został wydany na dwóch winylach. Całość uzupełniają dwa inserty z tekstami oraz osobne koperty z folią antystatyczną – to ważne, bo płyty nie rysują się już przy pierwszym wyciąganiu z opakowania. Niby to drobiazg, ale wciąż bywa pomijany. Kupując Load otrzymujemy również dostęp do wersji cyfrowej albumu – to dziś niemal standard, ale miło, że nie zostały pominięty.

I co dalej?

Wiadomo, że podczas sesji do „następcy Czarnego Albumu” powstało znacznie więcej materiału. Dlatego już rok po premierze Load światło dzienne ujrzał Reload. Czy równie szybko dostaniemy jego winylową reedycję? 

Zobacz płytę "Load" w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2025 Portal Winylowy. All rights reserved.