Każdy naród ma swoje własne poczucie melodii. Myślę, że z dużą łatwością rozpoznamy, czy dana piosenka jest np. włoska, francuska czy żydowska. Do konkretnego stylu muzycznego przyzwyczaili nas też Islandczycy, a jeden z nich – Klemens Hannigan – wydał niedawno debiutancki solowy album „Low Light”. Płyta zawiera wszystkie dźwięki typowe dla współczesnej alternatywno-popowej sceny z tamtego zakątka Europy, ale urozmaicono ją także innymi ciekawymi brzmieniami. Dla fanów melancholijnej elektroniki to pozycja jak znalazł.
Klemens Hannigan zasłynął w Europie głównie jako wokalista industrialnego zespołu Hatari, lubującego się w ostrych brzmieniach i estetyce sado-maso. Po kilku latach artysta uznał jednak, że pora zaprezentować publiczności swoje drugie oblicze (podobno przez cały czas, gdy macierzysta grupa zdobywała popularność, pisał do szuflady romantyczne ballady). W realizacji tego projektu pomogło Klemensowi dwóch wziętych producentów – Leifur Björnsson i Howie B. – którzy byli współodpowiedzialni za materiał na „Low Light” i nadali płycie ostateczny kształt. Choć oficjalnie to solowy debiut Hannigana, lista płac na kopercie potwierdza, że tak naprawdę album wraz ze wszystkimi utworami jest dziełem całej trójki.
Jak wspominałem, duch płyty jest bardzo islandzki. Słychać na niej subtelną elektronikę, dużo mollowych dźwięków i zadumę w głosie wokalisty. Mój znajomy mówi o takiej muzyce, że jest „spowita mgłą” i to określenie doskonale pasuje do pierwszego numeru – „Never Loved Someone So Much”. Uwagę słuchacza od razu przykuwa falset Klemensa, którego tembr jeszcze mocniej podkreśla ładunek emocjonalny tekstu piosenki. Za to w kolejnym numerze artysta udowadnia, że potrafi także pokazać pazur. „No Time To Get Heartbroken” jest już inną opowieścią – faceta, który nie cierpi z powodu wygasającej miłości, tylko zamierza o nią zawalczyć. Tutaj Klemens śpiewa już „zwyczajnym”, niższym głosem, a wokalowi towarzyszy ostrzej brzmiąca gitara.
Więcej życia wprowadza także czwarta piosenka „Step Some Time On Me Baby”, brzmieniowo nawiązująca do lat 80. Z kolei „Don’t You Want To Talk About It” chyba jako jedyna z całego zestawu miałaby szansę zaistnieć nawet w typowo komercyjnych radiostacjach. Duża w tym zasługa Ronji Mogensen – wokalistki, która na całej płycie udziela się w chórkach, a w tym konkretnym numerze awansuje do duetu. Zestawione razem głosy obojga artystów tworzą miłą dla ucha harmonię, co wraz z chwytliwą melodią daje utworowi duży potencjał na hit.
No dobrze, a gdzie w takim razie ta Islandia? Znajdziecie ją na stronie B płyty winylowej. Numery od 7 do 11 to set intymnych i nieśpiesznych piosenek, chwilami przypominających styl Ásgeira Trausti, ale również Radiohead z okolic albumu „The King of Limbs”. W solowej twórczości Hannigana najbardziej urzeka mnie jego brak blokady przed okazywaniem emocji. Mam wrażenie, że ta płyta powstała przede wszystkim z potrzeby odpoczynku od industrialnych mocnych brzmień i lateksowych strojów i jest dla artysty formą wyrzucenia wszystkich myśli oraz uczuć gromadzonych przez kilka lat pod wyzywającą maską.
Chociaż album charakteryzuje się raczej skromnym instrumentarium, brzmienie posiada bardzo bogate. Jak to bywa w przypadku okołopopowych produkcji, wokal Klemensa pozostaje na pierwszym planie, ale dobre tłoczenie uwydatnia nawet tracki schowane w tle. Słychać, że za płytę odpowiadają doświadczeni zawodowcy, którzy wiedzą, jak realizować muzykę tego gatunku, by jej odbiór był czystą przyjemnością.
Na deser muszę pochwalić twórców za ciekawą i wyrazistą okładkę. Prosty zabieg obrócenia zdjęcia o 90 stopni dał naprawdę zjawiskowy efekt, a Klemens w swojej pozie przypomina trochę Grace Jones z obwoluty płyty „Island Life”. Wizualna strona albumu to dobry przykład, jak za pomocą niewielu środków uzyskać coś niebanalnego. Warto też zwrócić uwagę, że winyl wytłoczono w dokładnie takim samym kolorze, co koszula i buty piosenkarza. Skandynawska precyzja!
„Low Light” to udany alternatywny album, który zasługuje na duży rozgłos. Ciekaw jestem, czy dla Hannigana będzie on tylko jednorazową odskocznią od Hatari, czy też otwarciem nowej, równoległej kariery. Jeżeli o mnie chodzi, zdecydowanie wolałbym ten drugi scenariusz.
Wydawca: Massive 92
Polski dystrybutor: Polvinyl.