Miałem napisać o płycie, ale mój tekst przypominać będzie relację z koncertu, ponieważ właśnie tak się czuję – jakbym poszedł na koncert. Najnowszy album zespołu Ørganek „MTV Unplugged Ørganek” wywołał we mnie reakcje, jakie towarzyszą publiczności podczas udanego występu w gustownej, dobrze nagłośnionej sali. Nie brakowało więc uśmiechu, spontanicznych tanecznych podrygów, a nawet wzruszenia. Tyle tylko, że wszystko to miało miejsce w moim mieszkaniu, przy odpalonym gramofonie.
Myślę, że serii MTV Unplugged nikomu nie trzeba przedstawiać, bo zrealizowane pod tym szyldem akustyczne koncerty Nirvany, Erica Claptona czy Mariah Carey przeszły do historii światowej muzyki. W 2006 roku cykl zawitał do Polski, zaliczając mocny start w postaci występu Kayah. Późniejsze odsłony odbywały się już dość nieregularnie, ale w ostatnich latach na naszym rynku zauważyłem powrót do grania „bez prądu” wraz z marką MTV. Zarejestrowany w październiku 2023 roku koncert grupy Ørganek uważam za jeden z najlepszych owoców tej współpracy.
Dla Tomasza Organka i jego kolegów udział w serii był doskonałą formą uczczenia 10-lecia kariery zespołu. By nadać przedsięwzięciu odpowiednio eleganckiej oprawy, panowie postawili na klimat dwudziestolecia międzywojennego, czyli epoki kabaretów i pierwszych klubów jazzowych. Na miejsce swojego występu wybrali rewiowy Teatr Sabat Małgorzaty Potockiej, a do udziału zaprosili sekcję dętą. Następnie przywdziali kamizelki, marynarki oraz kwieciste koszule i poszetki, by przeobrazić się w przedstawicieli dawnej europejskiej bohemy. Już za sam pomysł na wstępie należy się duży plus.
Zanim dotarły do mnie zapowiedzi i urywki premierowego koncertu, najbardziej byłem ciekaw, jak w takim anturażu zaprezentuje się materiał z ostatniego studyjnego albumu zespołu – „Na razie stoję, na razie patrzę”. O ile piosenki „Ki czort” czy „Głupi ja” łatwo sobie wyobrazić w stylu nowoorleańskiego jazzu, tak nowsze, elektroniczne i ostrzejsze pozycje wymagały dużo więcej aranżacyjnych zabiegów, by stworzyć spójny materiał. Na szczęście się udało i myślę, że spora w tym zasługa Tomasza Lewandowskiego. Miałem przyjemność posłuchać na kilku imprezach różnych zespołów pod jego kierownictwem artystycznym i osobiście się przekonałem, że to wytrawny muzyk, któremu nie straszna żadna konwencja. Np. utwór „Walcz”, wzbogacony o dęciaki i tamburyn to jeden z mocniejszych punktów całego albumu. Nie bez powodu wybrano go zresztą na singiel promujący wydawnictwo. Kolejny fragment, który został ze mną na dłużej to wspaniała, rozbudowana wersja utworu „Psychopomp” z udziałem skrzypka jazzowego Adama Bałdycha. Dam głowę, że słuchając tego poczujecie ciary.
Zawartość płyty to jedno wielkie „The best of”, w którym wszystkim etapom działalności grupy poświęcono tyle samo uwagi. Słuchając płyty odniosłem wrażenie, że muzycy mieli dużą frajdę, grając ten różnorodny zestaw piosenek w tak kreatywny sposób. Ciekawym pomysłem było chociażby wprowadzenie do utworów cytatów muzycznych z „Różowej pantery” czy filmów o Jamesie Bondzie, co dodało całości jeszcze więcej sznytu. Tomasz Organek – lider i wokalista zespołu – również poczuł się w tym wykreowanym spektaklu jak ryba w wodzie. Jego głos, osobowość sceniczna i charme idealnie pasują do aranżacji a’la lata 30. W eleganckim, choć szalonym kabarecie odnalazł się także gość specjalny tamtego wieczoru – Adam Nowak, który wykonał utwór „Jutro możemy być szczęśliwi”.
W programie koncertu najbardziej ucieszyły mnie wybrane fragmenty z płyty „Ocali nas miłość”. Pamiętam, że ten album tuż po swojej premierze w 2021 roku emocjonalnie mnie rozwalił. Powstało już wiele tekstów popkultury przybliżających masowemu odbiorcy temat Powstania Warszawskiego, ale żaden nie dotarł do mnie tak dogłębnie, jak dzieło zespołu Ørganek. Z jednej strony rozumiem, że ten materiał nie nadaje się do grania na tradycyjnych, rockowych koncertach grupy, a z drugiej bardzo nie chciałem, by pozostał tylko jednorazowym, okolicznościowym projektem. Dlatego dziękuję chłopakom, że nie zapomnieli o fotografie „Broku” i wrócili do jego historii przy okazji „MTV Unplugged”. Zawsze reaguję na te piosenki z dużym wzruszeniem i tak też się stało tym razem.
Żeby jednak było również coś o albumie, poruszę teraz kilka kwestii związanych z samym wydawnictwem. Nieco ponad 80 minut materiału zostało wytłoczone na dwóch grubych winylach przy zachowaniu odpowiedniej gęstości rowków, dzięki czemu dźwięk jest dynamiczny, a jego jakość nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Na obu płytach nie zauważyłem także żadnych wad fabrycznych czy rys. Jeżeli chodzi o brzmienie, nic nie przeszkadza w obcowaniu z muzyką. Okładka również wiernie oddaje klimat zarejestrowanego koncertu. Czy edycja LP posiada zatem jakiekolwiek wady? Otóż tak, chociaż niewielkie.
Wydawnictwo byłoby zrealizowane wzorowo, gdyby nie drobne błędy edytorskie, które – zwłaszcza przy pierwszym odsłuchu – wprowadzają odbiorcę w błąd. Nietrudno się domyślić, że wersja winylowa w stosunku do kompaktowej jest nieco okrojona, jednak zapomniano o tym przy tworzeniu okładki. Np. obok spisu utworów widnieje informacja, że w piosence „Mississippi w ogniu” wykorzystano cytat muzyczny z „Hey Jude”, tymczasem ten fragment koncertu ostatecznie nie wszedł na tracklistę (a szkoda!). Z kolei pozycję D11 („Jutro możemy być szczęśliwi”) umieszczono wśród nagrań ze strony C. Być może zabrakło czasu, by przed puszczeniem okładki do druku wszystko dokładnie sprawdzić. Niby to drobiazg, ale rzuca się w oczy.
Powyższa uwaga nie wpływa jednak na ostateczną ocenę tej pozycji. „MTV Unplugged Ørganek” jest pokazem kunsztu, charyzmy i dojrzałości artystycznej wszystkich muzyków zaangażowanych w ten koncert oraz jego dźwiękowy zapis. Każdy zespół ma w swojej historii jakieś jedno magiczne wydarzenie, wspominane po latach w notkach i książkach biograficznych. Dla ekipy Tomasza Organka takim wyjątkowym momentem w karierze będzie zapewne występ w ramach MTV Unplugged, upamiętniony na niniejszym albumie.
Wydanie: Mystic Production – MYSTCD 486
Płytę "MTV Unplugged Ørganek" znajdziesz w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.