
Kilka miesięcy temu recenzowałem książkę Jacka Sylwina „Spowiedź menadżera”. Po jej publikacji odbyłem ciekawą rozmowę z jego przyjacielem, Wojciechem „Korzeniem” Korzeniewskim. To ona zaprowadziła mnie do wywiadu-rzeki przeprowadzonego z nim przez Magdalenę Świerczyńską-Dolot, wydanego w serii „Ludzie Pomorza”.
Wojciech Korzeniewski to z pewnością człowiek wielu talentów, ale dwa wysuwają się w tej książce na plan pierwszy: talent organizacyjny i umiejętność zjednywania sobie ludzi. Szczególnie przydatne okazały się jeszcze za czasów PRL-u, kiedy bohater książki angażował się w sporo projektów związanych z muzyką m.in.: organizację imprezy związanej z pięćdziesięcioleciem polskiego rocka, współpracę z zespołem Kombi czy Ireną Jarocką, funkcję prezydenta Festiwalu w Sopocie (ewenementem był fakt, że od 1988 roku festiwal był organizowany przez prywatnych przedsiębiorców). Mnie szczególnie interesowały wątki Muzyki Młodej Generacji - ruchu, który przeistoczył się w legendarny jarociński festiwal. Nie sposób pominąć, że to dzięki działaniom Wojciecha Korzeniewskiego ukazała się za granicą płyta TSA "Heavy Metal World", a Marek Piekarczyk wystąpił w głównej roli rock-opery „Jesus Christ Superstar”. Oprócz działalności muzycznej, biografia Korzenia obfituje również w wątki biznesowe i dziennikarskie: otwarcie i promocja galerii i sieci handlowych czy rozwój Biura Usług Promocyjnych - pionierskiej spółki zajmującej się marketingiem w kulturze.
Wiele z opowiedzianych historii ma swoje odzwierciedlenie w materiałach zdjęciowych zawartych w publikacji. Warto wspomnieć, że archiwa Wojciecha Korzeniewskiego są tak obfite, że mogłoby z nich powstać muzeum historii polskiego rocka. Zresztą były takie plany i niewykluczone, że takie miejsce jeszcze powstanie. Z rozmowy z nim wiem, że obecnie archiwa są przechowywane w wielu różnych miejscach. Trzymam kciuki, aby wszyscy zainteresowani mogli je obejrzeć w komfortowych warunkach.
Przewracając kartki tej blisko 300-stronnicowej książki czasami miałem wrażenie, że tych wszystkich nazwisk, sukcesów, projektów i przedsięwzięć jest po prostu zbyt wiele. Doszedłem jednak w pewnym momencie do konstatacji, że taka jest właśnie energia niektórych ludzi. Ciągle być w drodze, wciąż być zaangażowanym, wchodzić nawet w projekty, które wydają się trudne czy wręcz niemożliwe do realizacji. Biografia Wojciecha Korzeniewskiego jest dowodem na to, że takie „modus operandi” może być źródłem sukcesu, satysfakcji, a co za tym idzie spełnionego i szczęśliwego życia. Może być także inspiracją do działania dla tych wszystkich, którzy czy osobiście czy dzięki publikacji mogli się zetknąć z biografią Korzenia.
Magdalena Świerczyńska-Dolot pod koniec książki pyta o emeryturę. Wojciech Korzeniewski odpowiada: W ogóle nie, coś takiego jak emerytura dla mnie nie istnieje. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym nagle przestać pracować, nic nie robić, siedzieć z pilotem w ręku czy w ogródku, czy na działce z pomidorami i rzodkiewką. Muszę być cały czas w ruchu i mieć na głowie nie jedną sprawę, a dziesięć. Z pewnością jeszcze o niejednej napiszemy na łamach naszego portalu.