Szczotki
Na pewno wielu z nas używa szczotek welurowych, aksamitnych oraz wszelkich podobnych. Są to bardzo przydatne gadżety pozwalające zebrać wierzchnią warstwę kurzu oraz różnego rodzaju paproszków, które znalazły się na płycie. Należy jednak się z nimi odpowiednio obchodzić. Przyciskając szczotkę zbyt mocno, możesz uszkodzić płytę. Zebrane paproszki zostają z dużą siłą dociśnięte do płyty, a później wraz z ruchem szczotki dokonują dalszej degradacji. Powoduje to też interesujące nas w tym artykule elektryzowanie się płyt.
Slipmata
Kolejną rzeczą, na jaką powinniśmy zwrócić uwagę, jest posiadana przez nas slipmata w gramofonie. Sprzęty z epoki świetności płyt winylowych zazwyczaj posiadały gumowe, później na rynku pojawiały się kolejne opcje, jak maty filcowe, korkowe, gumowo-korkowe, skórzane, akrylowe.
Filcowe slipmaty są doskonałe dla zastosowań DJ-skich, jednak jak wszystko posiadają swoje plusy i minusy (niczym elektrony dodatnie i ujemne). Niestety ich główną słabością jest elektryzowanie się. Walczenie z tym jest z góry skazane na porażkę - kurz będzie zawsze, w tym na naszych płytach. Na szczęście rozwiązanie jest proste i na pewno nie nadwyręży naszego portfela: najlepiej zakupić nową slipmatę. Jaką? To już zależy od naszych preferencji, bezpiecznym wyborem jest gumowa, ale i pozostałe spiszą się dobrze. Wybierając nową slipmatę pamiętajmy, by dobrać odpowiednią wielkość, zarówno pod względem średnicy talerza jak i potrzebnej nam grubości. Na pewno miłym akcentem będzie specjalne wgłębienie na jej środku, odpowiadające kształtowi etykiety (labela) płyty, pozwoli to na dobre dopasowanie się płyty do talerza.
Zima
Zima na pewno ma swoje uroki, miasta zasypuje gruba warstwa śniegu tworząc piękne widoki. Czy można wyobrazić sobie coś lepszego niż niedzielny poranek, gdy stoimy z kubkiem kawy w ręku, obserwując otaczającą nas za oknem aurę, a w pokoju leniwie zaczyna się kolejny utwór Miles Davisa? Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te irytujące pyknięcia i strzały. Pojawiają się nawet wtedy, gdy tylko zbliżamy się do gramofonu. Co ciekawe, pamiętamy przecież, że płyta jest w idealnym stanie. Co gorsze, dzieje się to z każdą kolejną pozycją z naszej kolekcji. Problemu należy upatrywać w... porze roku. Wraz ze spadkiem temperatur na zewnątrz uruchamiamy nasze piece grzewcze, włączamy centralne ogrzewanie. Osuszamy jednak tym samym powietrze. Gdy zbliżmy się do granicy 40% wilgotności na naszych dialektykach (materiałach nieprzewodzących prądu) zbierają się ładunki elektrostatyczne, także na naszych winylach czy pokrywach od gramofonu. Dlatego wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego pamiętajmy o odpowiedniej profilaktyce, zaopatrzmy się w nawilżacze powietrza, dla zdrowia własnego jak i również ukochanych płyt.
Pocieranie
Ważnym aspektem jest również przeciwdziałanie oraz usuwanie skutków elektrostatyki. Przynosząc płytę z antykwariatu, targu staroci czy strychu, a nawet kupując zafoliowaną w sklepie na pewno zdarzy się nam trafić na brudny i naelektryzowany egzemplarz. Przetarcie go jedynie z wierzchu nie wpłynie na poprawę jakości odtwarzanego dźwięku a nawet może go pogorszyć. Przez pocieranie wzmagamy efekt, a dodatkowo wbijamy brud w rowki.
Nieuchronnie czeka nas gruntowna kąpiel płyt. Tutaj sposobów jest wiele, niektórzy myją ręcznie przy użyciu gąbek, inni preferują proste myjki typu Knosti, są oczywiście i droższe rozwiązania w postaci myjek ultradźwiękowych, odsysających płyn jak i połączenia obydwóch. Istotne jest, by umyć płyty w płynie antystatycznym. Możemy kupić gotowy jak i zrobić samemu.
Przepis na płyn do mycia winyli
Należy zaopatrzyć sie w wodę demineralizowaną albo destylowaną, alkohol izopropylowy oraz najważniejszy dla nas składnik z punktu widzenia dzisiejszego tematu - zmiękczacz np. Tetenal Mirasol 2000. Dzięki niemu nie zrobią się smugi, zacieki, a dodatkowo ten składnik działa bakteriobójczo i antystatycznie. To wszystko musimy połączyć w proporcjach:
- 4 części wody destylowanej
- 1 część IPA
- parę kropel Mirasolu
Taka kąpiel nie tylko sprawi, że nasze płyty odzyskają dawny blask oraz poprawi się jakość odsłuchu, ale docelowo nie będą zbierać tak znacznej ilości kurzu.
Opakowanie
Przed samym myciem winyli warto również zadbać o to, by mieć je w co zapakować. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup foli antystatycznych. Dzięki nim nasze umyte płyty zachowają swoje właściwości na wiele dłużej. Wybór na rynku jest szeroki, na szczególną uwagę zasługują produkty firmy Analogis, które wyróżnia dobry stosunek jakości do ceny. Jeżeli do tematu dbania o naszą kolekcję podchodzimy bezkompromisowo, warto zaznajomić się z ofertą Nagaoki - produkuje ona jedne z najlepszych jakościowo folii do płyt.
Gadżety
Nie można zapomnieć o wszystkich gadżetach, które poza tym, że pełnią niezmiernie ważną funkcję, czyli ułatwiają nam codzienne użytkowanie winyli, stanowią również fajny gadżet (nawet kolekcjonerski).
W ubiegłym wieku dużą popularnością cieszyły się ramiona czyszczące i antystatyczne. Nie oszukujmy się, czyściły słabo, ale z odprowadzaniem ładunków radziły sobie nad wyraz dobrze. Dzisiaj ich popularność jest znikoma, wyparły je inne, bardziej poręczne urządzenia. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by takie ramię zakupić - dostępne są w ciągłej sprzedaży.
Bardzo ciekawym urządzeniem jest Zerostat. Ten mały pistolecik wyglądający niczym dziecięca zabawka jest niezwykle skuteczny. Jak wskazuje producent jego "działanie polega na neutralizacji potencjału elektrostatycznego". Wraz z naciśnięciem spustu powstaje strumień jonów dodatnich, a gdy go puszczamy - ujemnych. Niezwykle proste i skuteczne, w dodatku nie wymaga do swojego działania żadnego źródła zasilania, oczywiście poza naszą ręką.
Bardziej uniwersalnym rozwiązaniem jest stacjonarny jonizator powietrza. W naszych domach przeważają jony dodatnie, jonizator ma za zadanie produkowanie tych przeciwnych, czyli ujemnych. Takie rozwiązanie zapobiega nie tylko elektryzowaniu się płyt czy pokrywy od gramofonu, pomaga w ochronie całego mieszkania, zarówno przed elektrosmogiem (czyli wspomnianymi jonami dodatnimi) będącym efektem pracy urządzeń elektrycznych, jak i przed wdychaniem kurzu, roztoczy, bakterii czy wirusów. Jonizacja powietrza nie zabija ich, ale powoduje ich opadanie.
Warto również wspomnieć o gadżecie vintage. Panasonic BH-653E jest produktem rodem z lat 70-tych. To małe, zasilane bateriami urządzenie nie tylko eliminuje szkodliwe działanie elektryczności statycznej, pozwala również na pobieżne sprawdzenie jego nasilenia! Wyposażono je w niewielki, analogowy wskaźnik, który informuje nas, czy dana płyta wymaga zabiegu z jego użyciem czy też może bezpiecznie wylądować na naszym talerzu.
Problem elektryczności statycznej towarzyszyć nam będzie przez całe życie. Warto nauczyć się z nim radzić zarówno dla własnego zdrowia, jak i kondycji naszych bardzo cennych kolekcji oraz dla samej przyjemności płynącej z odsłuchu płyt.