Wywiady

Łoki Toki: Sklep winylowy + kawiarnia = idealne połączenie

Jakub Krzyżański
Jakub Krzyżański
19.02.2025

„Kawa i winyle mają wspólny mianownik, którym jest celebracja” – mówi Piotr Wiśniewski, właściciel Łoki Toki Vinyl & Coffee, nowego miejsca działającego na poznańskiej Wildzie. Jakie korzyści niesie ze sobą połączenie tych dwóch działalności? Na czym polega koncept butikowego sklepu płytowego? I czy tak właśnie będzie wyglądać większość nowych winylowych miejscówek?

Jakub Krzyżański: Barista czy sprzedawca płyt? Która rola jest Ci bliższa?

Piotr Wiśniewski: Chyba jestem gdzieś pomiędzy, cały czas uczę się obu tych rzeczy. Poznawanie sztuki robienia kawy sprawia mi ogromną przyjemność, za to z muzyką mam już pewne doświadczenie. Wcześniej pracowałem w innym sklepie winylowym, a dodatkowo zajmuję się promocją młodych zespołów. Rozmowy o płytach, doradzanie ludziom i polecanie nowej muzyki to dla mnie świetna sprawa. Cieszę się, że w Łoki Toki mogę się zajmować tym wszystkim jednocześnie.

Nie jesteś pierwszą osobą, która połączyła sklep winylowy z kawiarnią. Co Cię skłoniło, żeby otworzyć miejsce właśnie o takim charakterze?

Moim zdaniem kawa i winyle mają wspólny mianownik, którym jest celebracja. Parzenie kawy, delektowanie się nią, przesiadywanie przy kawie, rozmowa, a do tego muzyka i winyle – to się wszystko idealnie łączy w jedną całość. W dzisiejszych czasach każdy gdzieś się spieszy, Internet jeszcze nas dodatkowo napędza, dlatego chciałem stworzyć miejsce, do którego będzie można przyjść, zwolnić tempo, spotkać się z drugim człowiekiem i celebrować ten wspólny czas.

A biorąc pod uwagę bardziej przyziemne kwestie, czy łączenie tych dwóch biznesów jest korzystne dla przedsiębiorcy?

Zdecydowanie tak. Od wielu lat obserwujemy wzrost sprzedaży winyli, ale też zwiększa się konsumpcja kawy. Panuje obecnie moda na przesiadywanie w kawiarniach i ludzie chętnie to robią. Dodatkowo w takim przypadku jeden biznes może wspierać drugi. Pewnie znajdą się ludzie, którzy nie mają gramofonu, ale mimo to wpadną do mnie na kawę i zostaną moimi stałymi klientami. Z kolei ci, którzy kupili winyl, być może usiądą na chwilę, żeby się napić i porozmawiać.

Jak wspominałeś, pracowałeś wcześniej w innym sklepie winylowym, ale założę się, że również często odwiedzasz podobne miejsca. Masz jakieś obserwacje i wnioski z tych wizyt, dzięki którym wyklarował się koncept Łoki Toki?

Tak, przede wszystkim zależało mi na komforcie odwiedzających. Chciałem, żeby osoba, która tu przyjdzie, miała łatwy dostęp do płyt i nie musiała ich przeglądać w nieestetycznych, walających się kartonach. Te sklepy winylowe starszego typu przypominają trochę antykwariaty, a to nie mój vibe. Dlatego też w opisie Łoki Toki nazywam ten sklep butikowym. Jest mały, ale przyjazny, a przebywanie w nim ma sprawiać przyjemność. Do tego jeszcze płyty są przeze mnie wyselekcjonowane, nie ma tutaj przypadku.

Na czym polega ta selekcja?

Ona wynika z moich osobistych poszukiwań, gustu, ale też zdobytej muzycznej wiedzy. Nie chciałem prowadzić kolejnego sklepu z winylami Pink Floyd. Nic do tego zespołu nie mam, tylko takich miejsc jest już dużo. Zamiast tego wolę klientom zaproponować płyty, o których być może tak często się nie słyszy, a są dobre. Staram się trzymać rękę na pulsie, dlatego w 90% są u mnie albumy nowe, z ostatnich kilku lat. Można tu znaleźć zarówno indie rock, jazz, soul, muzykę world, którą cały czas odkrywam, ale też hip hop i elektronikę. Te gatunki są mi najbliższe.

Twój sklep działa od dwóch miesięcy. Jak pierwsi klienci zareagowali na ten koncept?

Przyznam szczerze, że początkowo miałem pewne obawy. Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie żyję w jakiejś bańce swojego gustu muzycznego i tak naprawdę nikt tych zespołów i płyt nie zna. A tymczasem spotkałem się z bardzo pozytywnymi reakcjami. Ludzie byli mile zaskoczeni, że są tu pozycje, których szukają. Zdarzali się także otwarci klienci, którzy po rozmowie chętnie kupili jakąś płytę w ciemno. Niedawno np. poleciłem pewnej parze album Duranda Jonesa & The Indications i później dostałem od nich wiadomość, że to był strzał w dziesiątkę. Mam już pierwszych klientów, którzy wracają, co sprawia mi ogromną radość.

Przejrzałem konto Łoki Toki na Instagramie. Oprócz informacji o dostawach wrzucasz tam również zdjęcia klientów. Oni też oznaczają się w sklepie i wzajemnie udostępniacie swoje fotki. Myślisz, że taka aktywność i bycie „Instagram-friendly” to obecnie standard wśród nowych miejsc tego typu?

Myślę, że tak, chociaż pewnie każdy sprzedawca czuje ten temat inaczej. W każdym razie kilka dni po otwarciu wpadłem na pomysł, że fajnie by było zaprzyjaźnić się z moimi klientami. Jest taka tradycja, że jak ktoś przychodzi i kupuje płytę, to robię mu z nią zdjęcie. Wtedy też się przedstawiam i rozmawiam z tą osobą. Później wiem, że np. przyszedł Filip i kupił płytę Radiohead, a gdy po jakimś czasie wraca, to już się znamy. To chyba wynika też z mojego sposobu bycia, bo z jednej strony jestem introwertykiem, a z drugiej to pomaga w nawiązaniu kontaktu i nadaje taką przyjazną aurę temu miejscu, na czym mi bardzo zależy.

Podsumujmy: dodatkowa oferta w postaci kawy (choć może to być równie dobrze coś innego), autorska selekcja płyt i przytulne, ale też fotogeniczne wnętrze. Myślisz, że tak będzie wyglądać przyszłość sklepów winylowych?

Tak mi się wydaje, chociaż czułem, że mój pomysł był dość odważny i z selekcją trochę poszedłem pod prąd. Widzę natomiast, że to działa na moją korzyść i inne sklepy pewnie będą się rozwijać w podobnym kierunku.

Wielkie dzięki za rozmowę.

fot. Piotr Wiśniewski,
Łoki Toki Vinyl & Coffee
ul. Traugutta 32, Poznań

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2025 Portal Winylowy. All rights reserved.