Wywiady

Martyna Kubiak (Ranne Ptaszki): Myślę o muzyce jak o terapii

Marcin Mieszczak
Marcin Mieszczak
19.07.2024

O najnowszej płycie Rannych Ptaszków „W pełni”, inspiracjach, rynku niezależnym w Polsce, terapeutycznej roli muzyki oraz winylach rozmawiamy z Martyną Kubiak - wokalistką, autorką tekstów i liderką zespołu.

Marcin Mieszczak: Wasza muzyka generalnie jest dość specyficzna. Z jednej strony wiadomo jazz, z drugiej porównania nawet do Sigur Ros, między tym trochę popu czy folku. A w jakiej przestrzeni stylistycznej sami się umieszczacie i w jakiej najlepiej się czujecie?

Martyna Kubiak: Oczywiście sama staram się unikać szufladek i nie myśleć w ten sposób o muzyce - zdaję sobie sprawę, że taka odpowiedź pada najczęściej (śmiech). Piosenki Rannych Ptaszków są moimi autorskimi kompozycjami i one wynikają z moich inspiracji, z muzyki, której słucham, z mojego wykształcenia. Zresztą cały skład zespołu jest po jazzie w Katowicach i to na pewno ma znaczenie dla naszej muzyki i tego, jak ona brzmi. Jednak studia były już dawno temu i w międzyczasie zdążyliśmy zakosztować różnych nowych smaków muzycznych. Jestem wielką fanką muzyki z Islandii więc porównania do Sigur Ros czy Ólafura Arnaldsa są dla mnie komplementem. Pisząc swoje numery pewnie podświadomie szukam tego brzmienia, tych przestrzeni czy klimatu. Jeśli już rozmawiamy o gatunkach muzycznych, to myślę, że jest to połączenie jazzu z poezją śpiewaną. Teksty są bowiem dla mnie istotnym elementem całości.

A w polskiej sztuce też szukacie inspiracji lub punktów odniesienia?

Lubię w muzyce wszystko to, co autentyczne, niewykalkulowane oraz pierwotne dla danego artysty. Dlatego w takiej ludowej, folkowej muzyce też się dobrze odnajduję jako słuchaczka. Lubię zespoły w stylu Kapeli ze Wsi Warszawa, gdzie jest połączenie folku z dobrym groove’m. W przestrzeni wokalnej, w myśleniu o śpiewaniu, we frazowaniu bliżej mi jednak zdecydowanie do jazzu niż do folku.

Jako liderka, kompozytorka i autorka tekstów masz z pewnością decydujący głos, ale chciałbym zapytać o zespół: czy wasza muzyka jest konglomeratem różnych gustów czy raczej czujecie podobny klimat?

Mamy różne gusta muzyczne, większość zespołu jest raczej jazzowa, chociaż też oczywiście słuchamy dużo innej muzyki. Jednak jako że to ja przynoszę pomysły muzyczne, to ta moja wrażliwość i patrzenie na muzykę jest dla zespołu wiodąca. Współtwórcy są bardziej nastawieni na to, aby zrealizować moją wizję. Są oczywiście w tych piosenkach miejsca wolności i popisu dla każdego z muzyków, by wyrazić również swoją wrażliwość.

Chciałbym zapytać o teksty i przekaz płyty „W pełni” - śpiewasz na niej o akceptacji, podróży w kierunku światła i generalnie życiu w pełni. Czy to wynika z Twoich bezpośrednich przeżyć czy jest też w tym inspiracja filozofią, literaturą, duchowością?

Trudne wydarzenia w moim życiu, które miały miejsce jakiś czas temu, sprawiły, że zaczęłam szukać odpowiedzi m.in. w filozofii, w psychologii, pojawiła się myśl stoicka. Generalnie poszukuję cały czas życiowej harmonii i odpowiedzi w różnych nurtach myślowych. Słucham też dużo podcastów psychologicznych, więc jak najbardziej wspieram się dorobkiem nauki czy kultury. Bezpośrednio oczywiście teksty na płycie wynikają z moich przeżyć.

Nie wchodząc w szczegóły problemów, o których wspominałaś, możesz powiedzieć, że muzyka okazała się dla Ciebie formą terapii?

Dokładnie tak o tym myślę, o tworzeniu piosenek w kontekście tej terapeutycznej funkcji. Po każdym takim procesie twórczym czułam zdecydowaną ulgę, że coś z siebie wyrzuciłam. I każdy koncert, każde śpiewanie tych treści, spotykanie się z ludźmi, którzy też się przeglądają w tym, co ja do nich śpiewam i przeżywają, to jest totalnie terapeutyczne, wspierające i ważne. Nie tylko dla mnie, ale także dla  odbiorców. Dochodzą do mnie głosy, że przez to, że ja się tak obnażam, to pomaga też publiczności w tym terapeutycznym aspekcie.

Waszą muzykę, oprócz wielu innych cech, odbieram jako tą ambitną. I tu rodzi się moje pytanie o diagnozę rynku muzycznego, gdzie jest obecnie miejsce dla ambitnych twórców w Polsce? Dedykowane festiwale? Internet? A może też środowisko winylowe i klimat niezależnych wytwórni i sklepów muzycznych? Jak to jest z Wami?

Powiem tak: ja miałam jednak chrapkę, aby to poszło szerzej. W kontekście pierwszej płyty Early Birds uważam, że ta druga jest z większym potencjałem na komercyjny sukces. Jest tu kilka utworów „pod nóżkę”. Nie miałam poczucia, że to jest jakieś elitarne granie. Mikromusic, Kwiat Jabłoni czy Ralph Kamiński również robią ambitne rzeczy, inne niż my, ale też po swojemu. Liczyłam więc, że może uda nam się znaleźć swoje miejsce. Zespołu z takim instrumentarium (wibrafon, brak pianina czy gitary) na rynku komercyjnym nie ma, stąd moje poczucie luki, którą można wypełnić… Okazało się to jednak być bardzo karkołomne dla nieznanego szerzej twórcy, acz ukształtowanego już, bo jednak nie chciałabym, aby ktoś nam w naszej twórczości majstrował…

Nagraliśmy płytę zupełnie po swojemu i zaczęłam ją wysyłać do wytwórni. Miałam poczucie, że to w ogóle nie dociera do ludzi, którzy o tym decydują. Jest jakaś ściana i trudno dotrzeć do człowieka. Wysyłasz maile, dzwonisz i masz wrażenie, że Cię nikt nie słyszy. Ostatecznie udało nam się wydać płytę nakładem Music Corner Records. Czy dałoby się zrobić z tego zespołu coś bardziej komercyjnego? Myślę, że tak, ale potrzebni byliby ludzie, którzy by się tym zajęli. W tym momencie cała promocja, marketing spoczywa na mnie.

Wspomniałaś o Music Corner Records, jak to się stało, że ostatecznie trafiliście pod wydawnicze skrzydła Tomka Kołodziejczyka?

Gościłam u Samuela Barona w programie w Radiu Katowice. Rozmawialiśmy o nowej płycie, o tym kto ją może wydać, trochę mu się też żaliłam. I właśnie Samuel poznał nas z Tomkiem, który ma zajawkę na świeże, nowe rzeczy muzyczne. Tomek od razu się odezwał i zaczęliśmy współpracę, której efektem jest „W pełni” na winylu.

A jak jesteśmy przy winylach to jak to z Tobą jest? Słuchasz winyli?

Mój tata za czasów młodości kolekcjonował winyle, miał ich naprawdę mnóstwo. Potem je porozdawał czy posprzedawał… Ale pamiętam do dziś słuchanie „Akademii Pana Kleksa”. Potem jako nastolatka także miałem gramofon od mojej mamy i parę płyt, m.in. była tam Martyna Jakubowicz czy The Manhattan Transfer i jako taka osiemnastka słuchałam tych winyli.

Kiedy wydaliśmy pierwszy album dla słowackiego wydawnictwa Hevhetia, dostaliśmy zaproszenie do zagrania koncertu w chorzowskiej Sztygarce w ramach VinylFestu. Jednak warunkiem było posiadanie przez zespół płyty wydanej na winylu. Porozmawiałam więc z Janem Sudziną z Hevhetii czy by nam nie wytłoczyli winyla, a on: jasne, wytłoczymy. No i tak powstało 500 egzemplarzy debiutanckiej płyty, nagranej jeszcze jako Early Birds. Kiedy wydaliśmy „W pełni”, mój mąż uznał, że gdzieś trzeba posłuchać tej płyty. Długo szukał i kupił gramofon z epoki oraz kilka płyt. Więc można powiedzieć, że słucham winyli w domu (śmiech).

Może to jest dobry patent, aby zacząć budowanie kolekcji od dyskografii własnego zespołu... A gdzie Was można zobaczyć w najbliższym czasie?

22 września zapraszamy do Chorzowskiego Centrum Kultury na koncert w pełnym składzie. Zagraliśmy także ostatnio mini koncert w duecie z basistą Mateuszem Szewczykiem i okazało się, że wyszło naprawdę super. Więc myślę, że niebawem będzie można zobaczyć Ranne Ptaszki w duecie lub w trio z Patrykiem Zakrzewskim na przeszkadzajkach. Serdecznie zapraszamy.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Płytę Rannych Ptaszków znajdziecie w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.
Płytę Early Birds znajdziecie w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.