Mateusz Łysiak - założyciel sklepu Origami Disc opowiada nam m.in. o swojej winylowej pasji, o tym, dlaczego japońskie wydania są tak wyjątkowe, o test pressie "Wish You Were Here" oraz o tym, jak wygląda winylowe życie w Japonii.
Marcin Mieszczak: Opowiedz pokrótce, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z winylami i jak to się stało, że założyłeś sklep z japońskimi wydaniami.
Mateusz Łysiak: Moja przygoda z winylami zaczęła się, gdy z okazji 18. urodzin dostałem pierwszy gramofon. Początkowo kupowałem płyty wyłącznie nowe. W miarę pogłębiania swojej wiedzy, zacząłem interesować się epokowymi wydaniami w dobrym stanie. W ten sposób zobaczyłem pierwsze japońskie wydanie "Hotelu California", które rzuciło mi się w oczy ze względu na pas obi. Po przesłuchaniu japońskiej wersji płyty, która już wtedy była dla mnie topowa, zakochałem się w "japońcach" bez pamięci. Dynamika, wydawnictwo, ta charakterystyczna ostrość przekazu. Do dziś "Hotel California" to jedna z moich ulubionych realizacji. Pamiętam jak zasiadanie do odsłuchu ze znajomymi na studiach miało w sobie coś z rytuału i już wtedy płyty dzieliliśmy na japońskie i pozostałe. Czasami podpuszczali mnie, żebym "puścił jakiegoś japońca" (później doszło "Wish You Were Here" oraz kilka innych). Ze względu na studencki budżet szukałem płyt w okazyjnych cenach, a po odsłuchaniu odsprzedawałem z powrotem w internecie. W ten sposób poznałem więcej zainteresowanych tematem osób.
Już wtedy zacząłem snuć marzenia o wyjeździe do Japonii i stworzeniu sklepu całkowicie poświęconemu japońskim płytom winylowym. Po studiach, w 2022 roku udało mi się zakwalifikować do unijnego programu i otrzymać dotację z Unii na wyjazd do Japonii, gdzie spędziłem trzy niecałe trzy miesiące poszukując najlepszych płyt winylowych.
Omówmy czym charakteryzują się japońskie wydania zarówno jeśli chodzi i brzmienie, jak i poligrafię. Jaki jest sekret lepszego brzmienia japońskich płyt? Czy za tę wysoką jakość odpowiadają jakieś konkretne różnice technologiczne w procesie produkcji?
Istnieje szereg różnic składających się na wyższość japońskich wydań. Zaczynając od kwestii technicznych, należy wskazać, że Japończycy, w przeciwieństwie do reszty świata, nie używali winylu z recyklingu do produkowania płyt. Skutkuje to tym, że nie słychać jak płyta pracuje na gramofonie - w japońskich płytach prawie w ogóle nie uświadczymy trzasków i szumów na płycie. Niektórzy ludzie utożsamiają odsłuch płyty winylowej z delikatnym smażeniem. Entuzjaści japońskich wydań to osoby, które poszukują najwyższej jakości w odsłuchu i nie ma tutaj miejsca na smażenie, trzaski, czy przeskakiwanie igły. Doskonały odsłuch wynika również z faktu, iż płyty z Japonii, pomimo że często mają po 40 - 50 lat - są zachowane w stanie idealnym lub prawie idealnym.
Bardzo fascynujące jest brzmienie japońskich płyt. Słyną one z chłodniejszego, ostrzejszego i bardziej precyzyjnego charakteru brzmienia - japońskie wydania na pierwszy rzut ucha faworyzują wysokie tony. Dla jasności, nie brakuje w nich basu, z tym, że jest on nieco inny. Japoński bas konsekwentnie za resztą jest bardzo precyzyjny. Mówi się, że japoński bas jest "bokserem" - mamy uderzenie, cofnięcie, i jest w tym precyzja. Bas w japońskich płytach nie dudni, nie męczy, i nie wspina się po ścianach. Jest to szczególnie ważne w kontekście współczesnych realizacji, gdzie w wielu współczesnych remasterach proponuje się słuchaczowi nienaturalnie potężny bas. Jest bardzo populistyczne podejście do realizacji dźwięku i bierze się z popularyzacji muzyki klubowej, rapowej oraz wyścigu producentów w dostarczaniu nienaturalnie dramatycznego i mocnego brzmienia. Oczywiście, bas jest ciepły, przyjemny, ale kiedy jest go za dużo, to dominuje nad innymi pasmami, a nie o to w równowadze tonalnej chodzi. W japońskich wydaniach, dzięki zwartemu, dobrze kontrolowanemu basowi otwiera się przed nami cały detal tkwiący w górnych rejestrach, gdzie poszczególne sekcje są od siebie wyrazie oddzielone, a to z kolei otwiera nam drogę do usłyszenia tego, co kryje się w szczegółach.
Równie ciekawe są poligrafia i wydawnictwo. Już po pierwszym spojrzeniu na japońską płytę, w oczy rzuca się obi - pas owijający okładkę. Znajdziemy na nim informację o artyście, trackliście, a także dodatkowe informacje. Potrzeba dodawania obi wynika z kilku powodów. Przy zachodnich płytach istotne jest, aby japońscy słuchacze mieli tłumaczenia zespołów i tracklisty. Warto też wspomnieć, że płyty, podobnie jak inne produkty, podczas trafienia na rynek, muszą zostać odpowiednio "zjaponizowane" - japoński konsument to konsument wybredny, silnie przywiązany do produktów krajowego pochodzenia. Ale nie tłumaczy to jeszcze skąd obi na wydaniach japońskich wykonawców. Japończycy, jak wspomniałem, to kraj kolekcjonerów, zatem ich wydania są po prostu bogato wydane i obi jest jednym z tych ciekawych, kolekcjonerskich elementów. Ja z kolei doceniam, iż w przypadku zachodniej muzyki, zamiast ingerować w oryginalną warstwę graficzną okładki, Japończycy po prostu zdecydowali się na dodrukowanie dodatkowej treści na osobnym pasie, w ten sposób pozostawiając kupującemu decyzję, czy chce patrzeć na oryginalną wersję graficzną okładki bez obi, czy na wersję z japońskimi napisami.
Oprócz obi można by długo wymieniać różnice w wydawnictwie i poligrafii. Jakościowe, twarde okładki z grubego papieru, płyty pakowane do plastikowych, nierysujących (w przeciwieństwie do zachodnich odpowiedników) folii, charakterystyczne wkładki (inserty), plakaty, książeczki, naklejki, pocztówki, a czasem nawet origami do składania czy tatuaże. Japońskie wydawnictwo to nie tylko słuchanie, ale i kolekcjonowanie.
Przyznam, że to to dość konkretna zachęta dla kolekcjonerów, którzy jeszcze nie zbierają japońskich wydań, by zainteresować się tym tematem...
Po prostu dajcie im szansę. Polecam zaopatrzyć się w japońskie wydanie płyty, którą już mamy, a następnie zrobić porównanie jeden do jednego. Haczyk polega na tym, że po takim porównaniu drogi powrotnej już nie ma.
Jakie najciekawsze egzemplarze przeszły przez Twoje ręce oraz jakie masz obecnie w swoim sklepie?
Najbardziej wyjątkową jest płyta, którą przywiozłem z Japonii, a nie jest "made in Japan". Jestem dumnym posiadaczem egzemplarza testowego (tzw. "test pressa") pierwszego brytyjskiego wydania płyty Pink Floyd - "Wish You Were Here". Nie wiadomo, ile powstało tychże test pressów, niemniej patrząc na inne statystyczne dane, można się spodziewać, że wyprodukowano tylko kilka sztuk. Gwoli wytłumaczenia - test pressy to egzemplarze testowe, które tłoczy się w kilku kopiach aby sprawdzić, czy jakość nagrania jest dobra, zanim trafi do masowej produkcji. To taka próba generalna dla płyty winylowej. Takie egzemplarze nie posiadają okładki ani nawet nadruku na płycie, bowiem są przeznaczone wyłącznie do wewnętrznego użytku wytwórni. Do dziś sprzedano ponad 21 milionów kopii "Wish You...", a test press do pierwszego, brytyjskiego wydania, będzie jedną z pierwszych kopii wyprodukowanych spod ręki człowieka. Nawet teraz mam ciary, kiedy myślę o tym, że "szalony diament" znajduje się w mojej kolekcji. Mój test press jest ręcznie popisany przez kogoś ze studia, a po matrixach na płycie da się potwierdzić, iż płyta została wytłoczona z pierwszej na świecie płyty matki oraz pierwszego na świecie stampera (pieczęci). Aczkolwiek odczuwam pewien dyskomfort mówiąc, że to "moja" płyta - uważam że taki egzemplarz jest dziedzictwem ludzkości i nadaje się do muzeum. Na pewno za jakiś czas zrobię o tej płycie jakiś większy materiał i pokażę go szerokiej publiczności.
To naprawdę wyjątkowy egzemplarz. Pozostając przy rzadkich edycjach albumów: podaj proszę przykłady jakichś japońskich ”Świętych Graali”? Ja z racji swoich psycho-prog-rockowych zainteresowań mógłbym wskazać np. wydania zespołu Blues Creation z Carmen Maki...
Aktualnie jestem w trakcie kończenia materiału video o arcyrzadkiej płycie, o którą długo się starałem. Chodzi o pierwsze japońskie wydanie jazzowej płyty Ryo Fukui "Scenery". Fukui współcześnie jest porównywany do najlepszych pianistów, zaś w latach 70. przeszedł niezauważony w obliczu rosnącej popularności rock and rolla oraz ruchów hippisowskich. Dopiero w 2010 roku, za sprawą publikacji jego płyty na YouTube, przedostała się ona do świadomości szerszego grona odbiorców, a mając na uwadze fakt, że w latach 70. wytłoczono mało płyt niezbyt popularnego, ale genialnego jazzmana, to ceny płyty na świecie są astronomiczne.
Poza tym płyty wyprodukowane w 1988 roku uchodzą za najrzadsze z japońskich wydań (jeżeli chodzi o muzykę zachodnią). Otóż tłocznie w Japonii z pewnymi wyjątkami tłoczyły płyty właśnie do roku 88, a egzemplarze wyprodukowane w tym czasie zostały wytłoczone z myślą o kilku niedobitkach, którzy jeszcze nie przerzucili się na płyty CD. Dlatego takie płyty jak Metallica "And Justice For All", Iron Maiden "Seventh Son" czy debiut Tracy Chapman są tak trudne i drogie do zdobycia. Analizując fora internetowe można wywnioskować, że wyprodukowano jedynie po kilka tysięcy sztuk tych płyt.
Z pewnością śledzisz trendy sprzedażowe winyli. Czy możesz powiedzieć, że obecnie kupowanie japońskich wydań jest dobrą inwestycją?
Myślę, że japońskie wydania są doskonałą inwestycją z jednego zasadniczego powodu. Wiele japońskich płyt z lat 70. i 80. zachowało się w idealnym stanie do dziś. Najlepszy potencjał drożenia mają egzemplarze dobrze zachowane, aczkolwiek ze względu na kulturę w Europie (faworyzującej słuchanie ponad kolekcjonowanie), trudnej u nas o tak zadbane egzemplarze. Dla przykładu - pierwsze brytyjskie wydanie "Dark Side of The Moon" Floydów w stanie jak nowym to wydatek rzędu 2-3 tysiące euro. Dla porównania, pierwsze japońskie wydanie tej płyty w idealnym stanie to wydatek rzędu 200-300 euro. Astronomiczne ceny "brytyjczyków" pokazują, jak bardzo brakuje dobrze zachowanych w Europie płyt. Japońskie edycje, które brzmią lepiej lub co najmniej tak samo dobrze, stanowią doskonałe uzupełnienie wysychającej studni z pierwszymi pressami w Europie. Warto zwrócić uwagę, że każdy rok począwszy od roku 2006 jest rekordowy dla płyty winylowej, a pierwszych wydań nie przybywa. Możliwy jest zatem tylko jeden kierunek, w którym będą podążały ceny starych, dobrze zachowanych płyt.
Jak wygląda Twoja osobista kolekcja? Pewnie nie jest łatwo pogodzić pasję kolekcjonowania z posiadaniem sklepu? Czy jest tak, że daną płytę chciałbyś zostawić dla siebie, a z drugiej strony
dobrze wiesz, że powinna być na półkach sklepu?
W przypadku niektórych artystów, takich jak Iron Maiden czy Kate Bush, zwracam chorobliwą uwagę na to, aby mieć kompletne egzemplarze w idealnym stanie. W stosunku do innych wykonawców, poprzestaję na egzemplarzach w minimalnie gorszym stanie albo bez obi. Nie mam problemów z rozstaniami, ponieważ wiem, że te najlepsze "perełki" trafiają w ręce dbających o nie ludzi. Na razie zależy mi na objętościowym powiększaniu kolekcji, w miarę upływu lat docelowo chciałbym mieć wszystko w doskonałym stanie:)
Regularnie bywasz w Japonii. Opowiedz nam o tamtejszej kulturze winylowej - sklepach, giełdach czy innych branżowych imprezach. Zauważyłeś jakieś różnice między tym, jak to życie winylowe toczy się w Europie?
Na pewno przykuwa uwagę fakt, że Japonia to kraj kolekcjonerów i jakkolwiek to zabrzmi, płyty niekoniecznie służą do słuchania, a często do zbierania. Dzięki temu wiele egzemplarzy stamtąd zachowało się w stanie nienaruszonym do dziś. Wielu Japończyków kopiowało muzykę z winyla na taśmy lub później na CD, zaś winyla trzymali jako domowy "master tape". Dlatego "japońców", które przeszło przez moje ręce, jest w stanie jak nowym i jest to dla ważny aspekt zadania Origami Disc - pokazywanie ludziom, że jest jeszcze dostęp do płyt epokowych w stanie jak nowym.
Jak w takim razie wygląda rynek japońskich płyt w Polsce? Jak na japońskie wydania reagują polscy kolekcjonerzy? Czy zauważasz, że ich liczba wzrasta?
Do tej pory zbieranie japońskich płyt było domeną najbardziej wytrawnych i zdeterminowanych kolekcjonerów, dlatego ważną częścią misji Origami jest popularyzacja stylu życia związanego z japońskimi płytami i i zaproszenie szerszej publiki do tematu. Winyle zyskują na popularności, ale początkujący nie wiedzą gdzie szukać jakościowego wydawnictwa ani czym ono się wyróżnia. Dużo działam na eventach związanych z kulturą japońską, czy to na targach, czy na zaproszenie w szkołach. Wiele osób z którymi mam styczność na targach japońskich docenia kunszt i perfekcjonizm w drzeworytach, nożach, kosmetykach i elektronice, także japońskie wydania płyt również wzbudzają ciekawość. A ja prowadzę prelekcje, zagaduję ludzi i tak nam mija czas na dyskusjach o pasji. I właśnie niewyczerpanych pokładów pasji życzę naszym czytelnikom.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszego rozwoju tej japońsko-winylowej pasji.
Zobacz japońskie wydania płyt ze sklepu Origami Disc w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.
Zobacz sklep Origami Disc.