Gdy za kilkanaście lat nasze dzieci zapytają, jaką polską muzykę grano w radiu w 2024 roku, bez wahania możemy im pokazać „Hecę” Lanberry. Najnowszy album wokalistki to kwintesencja współczesnego popu – jest odzwierciedleniem wszystkich bieżących trendów, a w dodatku zawiera piosenki, które w ostatnim czasie faktycznie zdominowały playlisty największych rodzimych rozgłośni.
Pierwszy winyl w karierze piosenkarki to bardzo solidnie przygotowany produkt. Wyróżnia się inną okładką niż edycja kompaktowa oraz front zastosowany w streamingu, a poza tym dołączono do niego wkładkę z tekstami, która po rozłożeniu może komuś posłużyć jako plakat. Brzmienie albumu także nie daje powodu do niezadowolenia – dźwięk jest czysty, wyważony i dobrze zmasterowany. Płyty słucha się bez żadnych zastrzeżeń, zwłaszcza że przy okazji jest bardzo różnorodna.
Pop daje twórcy nieograniczone możliwości i Lanberry (właśc. Małgorzata Uścisłowska), jako autorka lub współautorka całego materiału na „Hecy”, doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystkie chwyty są dozwolone. Czuć, że ten album jest dla niej polem do poszukiwań, sprawdzania się w różnych stylach, kombinowania, ale również – co sama podkreśla w notce – zwyczajnej zabawy. Na płycie na pewno nie ma nudy. Każdy numer posiada swój odrębny charakter, co spowodowane jest również tym, że za krążek odpowiada kilku producentów. Trudno na trackliście znaleźć jakąś zapchajdziurę, ale nawet jeśli ktoś uzna, że dany utwór nie spełnia jego oczekiwań, w mig pojawia się następny. Ponad połowa z dwunastu piosenek trwa nie dłużej niż trzy minuty, dlatego oblicza artystki zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Teksty Lanberry często dotyczą relacji damsko-męskich, przy czym poruszając ten temat, w zależności od piosenki obiera różne perspektywy. Kilkakrotnie wyraża rozczarowanie mężczyznami, by za chwilę okazać wdzięczność, że przy niej są. Kolejnym wątkiem poruszonym w tekstach na „Hecy” jest chęć osiągnięcia stabilizacji i znalezienia wraz z ukochanym swojego azylu. Wszystko to są absolutnie powszechne wyznania, ale w tym przypadku szczere i ciekawie napisane. Małgorzata ma talent do szlagwortów. Wie, jakich słów i sformułowań użyć, by fragment tekstu pozostał w głowie odbiorcy. Jest duże prawdopodobieństwo, że zwroty takie jak: Słodko-kwaśne żelki, Czuję się, jakbyśmy wygrali Oscara i Grammy, Wiecznie niezdecydowany taki synek swojej mamy oderwą się od swojej macierzystej piosenki i zaczną żyć własnym życiem. Innym zabiegiem zastosowanym przez Lanberry jest typowe dla postmodernizmu odwoływanie się do starszych tekstów kultury (Wszystko w tyle mam jak Kiler). Nie jest to w muzyce niczym nowym (weźmy dla przykładu Bryską i jej Jak Lana Del Rey mam Summertime Sadness), ale nadal skutecznie przyciąga uwagę.
Patrząc pod kątem przebojowości, na pewno prym wiedzie stworzony z Tribbsem utwór „Dzięki, że jesteś”. Charakterystyczny dla stylu producenta beat czyni z niego murowany hit klubowo-wakacyjny, choć nie można zignorować też gitary pojawiającej się pod koniec nagrania. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiły piosenki w średnim tempie, czyli „Notting Hill” i duet z Ernestem Staniaszkiem „Nie jesteś sam”. Zauważyłem, że od pewnego czasu radio popada w skrajności i albo bodźcuje nas dynamicznymi, skocznymi kawałkami, albo dramatycznymi balladami, a przecież między przysłowiowymi tańcem i różańcem znajduje się ogromna przestrzeń i cieszy fakt, że Lanberry potrafi się w niej poruszać.
Słuchając „Hecy” i mając na uwadze sposób, w jaki powstawała, przychodzą mi do głowy stare, klasyczne polskie albumy popowe lat 70. i 80., np. Krystyny Giżowskiej czy Ireny Jarockiej. Były to przeważnie składanki nagrań radiowych, powstałe w różnych studiach i każdorazowo z innymi kompozytorami czy zespołami. Często na okładkach takich płyt znajdowała się notka ze zdaniem typu: Niniejszy longplay jest podsumowaniem ostatnich lat pracy artystki oraz świadectwem jej wszechstronności i doświadczenia warsztatowego. Myślę, że właśnie tak należy traktować „Hecę”. Nie chodzi w niej o spójną opowieść, lecz po prostu o wizytówkę, portfolio.
Zobacz nasz wywiad z Lanberry: "Prowadzę krucjatę przeciwko tym, którzy nie doceniają popu"
Płytę "Heca" znajdziesz w naszej wyszukiwarce płyt winylowych.