Recenzje

Lunatic Soul - The World Under Unsun

Konrad Sebastian Morawski
Konrad Sebastian Morawski
03.11.2025

Palingeneza światów to teoria, którą wyznawano już w Starożytności. Głosił ją Heraklit z Efezu, a chrześcijaństwo w Średniowieczu rozjechało ją w pył, pod postacią wiecznego powrotu przywrócił do życia Friedrich Nietzsche. Palingeneza mówi, że wszystkie wydarzenia we wszechświecie powtarzają się w nieskończonej pętli. Co ta filozofia ma wspólnego z Mariuszem Dudą? 

Pętla Lunatic Soul właśnie się zakończyła. Album „The World Under Unsun” to finał siedemnastoletniego trwania osobistego świata Mariusza Dudy. Jego Lunatic Soul w dźwiękach monumentalnego dzieła „The World Under Unsun” dopełnia się w logicznej klamrze. Artysta oddał w muzyce poważny kawałek swojej duszy. Dlatego jest to muzyka o szczerym ładunku emocji: czysta i prawdziwa. Jest zdecydowanie czymś więcej niż wytworem współczesnej inżynierii dźwięku, choć swoją drogą ludzie odpowiedzialni za brzmienie „The World Under Unsun” powinni dostać złotą statuetkę w kategorii "jakość soundu".

Na wydawnictwo składa się łącznie czternaście utworów, które trwają około dziewięćdziesięciu minut. To najdłuższy album sygnowany nazwą Lunatic Soul. W każdym razie nigdy nie zaryzykowałbym twierdzenia, że równocześnie to ten „najlepszy”, ponieważ pomimo wyrazistego stylu łączącego wszystkie nagrania projektu, każdy z nich zawsze był na swój sposób inny i w tej inności wielki. Tak jest też w przypadku „The World Under Unsun”. Mariusz Duda wykreował swój własny gatunek muzyki. Lunatyczny, inspirujący, eklektyczny. 

Tak oto „The World Under Unsun” to dzieło odporne na kategorie, etykiety i hashtagi. Wypełnia go przestrzeń, na której rozkładają się wytwory muzycznej wyobraźni Mariusza Dudy. Ja przy dźwiękach tego albumu odczuwałem strach i niepewność, jak na pierwszej i drugiej płycie Lunatic Soul, słyszałem tu wizjonerskie korytarze dźwięku, vide „Walking on a Flashlight Beam”, leczyłem duszę zmęczoną pędzącym światem w rytm kojącej elektroniki („Fractured”) czy też oddawałem się rytualnemu brzmieniu, które znam z „Through Shaded Woods”. W ponury jesienny wieczór usiadłem z tą muzyką na uszach, odłączyłem się od sieci i patrząc w gwiazdy dostrzegłem kilka iskier przeszłości, później nastąpiło już tylko uderzenie teraźniejszości – muzyka, której dałem się pochłonąć.

Czy więc ten album to kompilacja dotychczasowych dokonań Lunatic Soul? W żadnym wypadku!

Mariusz Duda buduje kolejne elementy swojej muzycznej tożsamości w Lunatic Soul. Podąża za anonimowym człowiekiem, takim jakim może być każdy z nas, obserwując i opowiadając o demonach, z którymi się zmaga. Rozbudowane kompozycje oferują mnóstwo elektroniki i ambientu. Lunatic Soul potrafi brzmieć na „The World Under Unsun” bardzo intensywnie, zaskakując słuchacza efektami z pogranicza najbardziej wyrafinowanych pomysłów spod znaku Dead Can Dance. Bywa też, że muzyk wybiera drogę ascetycznego minimalizmu. Uwielbiam etniczne korzenie tego albumu, które rozdzierają rockowe instrumenty, lubię jego eteryczny bastion i folkowe uniesienia. Przejmuje mnie jego przestrzeń oraz rozłożone na niej akcenty (sprzedam duszę za partie saksofonu Marcina Odyńca!), trochę też smuci, choć to uczucie potrzebne, a także mocno wprowadza w adekwatną melancholię. 

Wszechstronność pomysłów „The World Under Unsun” zaskakuje. Ja tu – szczególnie na drugiej płycie – usłyszałem też brzmienia z analogowych czasów. Trochę tak jakby pętla, po której porusza się Mariusz Duda, sięgała nie tylko muzyki Lunatic Soul, ale i jego własnego życiorysu jeszcze z czasów trzepaka i węgorzewskiego rynku. Dlatego też poszukiwanie mianowników dla „The World Under Unsun” wydaje się zupełnie pozbawione sensu – album pomimo swojej kosmicznej wszechstronności, brzmi spójnie, a jego kręgosłup tworzy niesamowita wyobraźnia i wena twórcza Mariusza Dudy, który na pięćdziesiąte urodziny osiągnął opus magnum swojej twórczości. 

Nie mam żadnych wątpliwości, że o „The World Under Unsun” będziemy długo pamiętać. Muzyka zaklęta w trwałych nośnikach dźwięku – w tym na bardzo ładnie wydanych winylach w różnych wersjach – powinna wpisać się w poetykę nadchodzącej jesieni. Tej, następnej, później kolejnej i jeszcze jednej. „The World Under Unsun” wieńczy twórczość Lunatic Soul. Jednak pętle mają to do siebie, że trwają w nieskończoności, odradzają się i powracają na swoje miejsce. Właśnie tu jest „The World Under Unsun”. W kosmicznie przyciągającej pętli, po której porusza się Mariusz Duda. W jego osobistym, inspirującym świecie. W nieskończoności tej absolutnie wybitnej muzyki. To dzieło jest wielkie. 

Przeczytaj wywiad z Mariuszem Dudą.

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2025 Portal Winylowy. All rights reserved.