#winylowa7

7 polskich winyli, które fatalnie brzmią

Jakub Krzyżański
Jakub Krzyżański
25.09.2024

Zgodzicie się pewnie, że nic nie przebije brzmienia płyty winylowej. Jednak każdy z nas natrafił kiedyś na albumy, których dźwięk okazał się jednym wielkim rozczarowaniem. Kiepskie tłoczenie? Nieudany mastering? A może błędy w nagraniach? Przyczyn może być kilka. Oto nasza lista źle zrealizowanych polskich winyli.

Kayah i Bregović – Kayah i Bregović (1999/2015) - okładka

Kayah i Bregović – Kayah i Bregović (1999/2015)

Chodzi dokładnie o reedycję z 2015 roku, wypuszczoną przez Sony. Było to pierwsze winylowe wydanie tego kultowego albumu, dlatego większość nabywców miała wobec niego wysokie oczekiwania i pewnie zamierzała zastąpić nim swój starszy kompakt. Niestety, plany szybko zweryfikowała rzeczywistość. Wytwórnia w ogóle nie przygotowała masteringu pod nowy (a właściwie stary) nośnik, tłocząc na winylu nagrania wprost z CD. Efekt to sterylne, plastikowe brzmienie bez żadnej głębi i dynamiki. Swego czasu reedycja ta była żelaznym argumentem podczas krytykowania majorsów, które chciały się podpiąć pod rosnący trend na winyle, chociaż początkowo nie potrafiły ich dobrze wyprodukować. Na szczęście Sony odrobiło zadanie domowe i kolejna winylowa edycja z 2024 roku (tym razem już dwupłytowa) ma o wiele wyższą jakość dźwięku.

Budka Suflera – Ona przyszła prosto z chmur (1980) - okładka

Budka Suflera – Ona przyszła prosto z chmur (1980)

To bardzo ciekawa pozycja w dyskografii Budki Suflera. Z jednej strony są na niej resztki progresywnego grania z dwóch poprzednich płyt w postaci utworu „Planeta smoka”, a z drugiej charakteryzuje ją mocniejszy beat i inny, łagodniejszy styl śpiewania wprowadzony przez nowego wokalistę, Romualda Czystawa. Całość wyszłaby naprawdę świetnie, gdyby nie płaski dźwięk płyty, który odbiera kompozycjom energię. Winy można szukać w błądzeniu zespołu przy poszukiwaniu ostatecznego brzmienia, nieprzemyślanej produkcji oraz… zwyczajnej ludzkiej pomyłce. Ponoć dwie z piosenek zostały wytłoczone przez przypadek w wersji demo. Szczerze mówiąc myślałem, że więcej niż dwie.

Armia – Armia (1987) - okładka

Armia – Armia (1987)

Ktoś mógłby pomyśleć, że stłumiony, niedbały dźwięk to zamierzony efekt oraz brzmienie typowe dla punk rockowego zespołu, ale nie. Wielu fanów Armii ze smutkiem przyznaje, że obcowanie z ich debiutanckim winylem daje wrażenie słuchania „przez ścianę” i na zwyczajnym, domowym sprzęcie niewiele można zrobić, by to poprawić. Jak podaje Encyklopedia Polskiego Rocka, wydająca winyl firma Pronit nieprawidłowo nacięła acetat podczas tłoczenia, przez co płyta brzmi tak, a nie inaczej. Dla komfortowego odsłuchu lepiej więc sięgnąć po późniejsze wydania wytwórni Metal Mind Productions.

Myslovitz – Miłość w czasach popkultury (1999/2018) - okładka

Myslovitz – Miłość w czasach popkultury (1999/2018)

Reedycja z 2018 roku, kolejna nieudana i także wydana przez Sony. Jeśli chodzi o brzmienie, zarzuty mam właściwie te same, co w przypadku płyty Kayah i Bregović, ale dodałbym do nich jeszcze oszczędną, brzydką okładkę (pierwotna też była brzydka, za to oryginalna) i brak pomyślunku przy podziale tracklisty na dwie strony. Na CD numery „Gdzieś” i „Kraków” płynnie przechodziły jeden w drugi, a tutaj zostały ostro przerwane. Co ciekawe, na edycji kasetowej z 1999 roku udało się je umieścić obok siebie na jednej stronie. W przypadku tej pozycji również po kilku latach wyszło kolejne, lepsze wznowienie. A dokładniej w 2024 roku, na 25. rocznicę wydania albumu. Mimo że na nim piosenki „Gdzieś” i „Kraków” nadal są rozdzielone, poprawił się dźwięk i wróciła oryginalna okładka.

Lombard – Śmierć dyskotece! (1983) - okładka

Lombard – Śmierć dyskotece! (1983)

Status „Złotej płyty” i połowa utworów na listach przebojów. Debiutanckiemu winylowi Lombardu nie można odmówić sukcesu, ale z pewnością czegoś mu brakuje i tym czymś są basy. Trzeba się mocno nagimnastykować przy odpowiednim ustawianiu wzmacniacza lub korektora, by wykrzesać z albumu choć trochę głębi. W latach 80. pewnie aż tak nie zwracano na to uwagi, bo samo zdobycie płyty było nie lada wydarzeniem, ale dziś, kiedy mamy dostęp do dobrego sprzętu i dużo większą skalę porównawczą z innymi winylami, „Śmierć dyskotece!” wypada naprawdę niemrawo.

Lady Pank – Tacy sami (1988) - okładka

Lady Pank – Tacy sami (1988)

Pod koniec lat 80. grupa Lady Pank przywiozła ze Stanów Zjednoczonych nowe, stadionowe brzmienie i chyba nikt w Polskich Nagraniach nie umiał tego stadionu przenieść na winyl. W radio i na późniejszych reedycjach dźwięk prezentował się bez zarzutu, ale pierwsza płytowa edycja jest mocnym rozczarowaniem. Brzmi tępo, głucho i płasko. Szkoda, bo obok debiutu to jeden z najlepszych i najbardziej przebojowych albumów zespołu.

Happy End – Jak się masz kochanie (1977) - okładka

Happy End – Jak się masz kochanie (1977)

Płyta taka jak ta mogłaby się sprawdzić na wszelkiego rodzaju potańcówkach i imprezach a’la PRL, ale ze względu na fatalne brzmienie jest kompletnie bezużyteczna. Osobiście uważam, że to najgorzej zrealizowana płyta w historii polskiej fonografii. Każdy powinien jej przesłuchać chociaż we fragmentach, by poznać, czym jest piekło dla audiofila. Tutaj nic nie gra, a co najwyżej pływa. W ogóle w latach 1977-1979 musiał mieć miejsce jakiś kryzys w Polskich Nagraniach, bo z tego okresu z łatwością wskazałbym jeszcze więcej źle brzmiących winyli, ale żaden, naprawdę żaden nie przebija „Jak się masz kochanie”.

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.