Przy okazji zbliżającego się Record Store Day Black Friday rozmawiamy z zespołem Golden Life o nadchodzącym wydawnictwie winylowym, najnowszej płycie, fenomenie winyli i Trójmiejskiej Scenie Alternatywnej.
Marcin Mieszczak: Rozmawiamy przy okazji zbliżającej się edycji Record Store Day Black Friday. W polskiej dystrybucji pojawi się koncert Golden Life „"AQQ akustycznie"”. Czy dla doświadczonych muzyków takie wydarzenie, jak wydanie albumu na winylu, wciąż wiąże się z ekscytacją?
Jarek Turbiarz: W 1991 roku, kiedy wydawaliśmy naszą debiutancką płytę „Midnight Flowers”, mogliśmy zdecydować, na jakim nośniku ma wyjść główny nakład albumu. Był to czas transformacji w dziedzinie wydawniczej. Prawie wszystkie wydawnictwa na rynku były wówczas na winylach, płyty CD stanowiły nowość. My chcieliśmy być nowocześni i zdecydowaliśmy, że chcemy uwiecznić naszą sztukę na "niezniszczalnym nośniku". Za taki była wtedy postrzegana płyta CD. Winyle zostały wyparte na dziesięciolecia przez zapis cyfrowy. Wszystkie nasze kolejne albumy i inne wydawnictwa w tych czasach były tak produkowane. Jedynie wydany w 2017 roku „Efil Ned Log” oprócz podstawowego nośnika CD miał dodatkowo wyprodukowany niewielki nakład winylowy. Na szczęście płyty winylowe powróciły do łask. Zaczęto odkrywać je na nowo, ich niewątpliwe atuty… My również doceniamy winyle, słuchamy ich. Pomysł reedycji naszych płyt na nośniku winylowym coraz częściej pojawiał się w naszych planach. Płyta "AQQ akustycznie" jest naszą pierwszą winylową reedycją. To bardzo dobry, analogowy i ludzki sposób zapisu dźwięku. Historia kołem się toczy i płyty winylowe znowu stały się modne. A my oczywiście lubimy być modni :)
Z Waszej - całkiem sporej - dyskografii na winylu ukazał się jedynie w 2017 roku wspomniany przez Ciebie „Efil Ned Log”. Co sprawiło, że teraz zdecydowaliście się akurat na "AQQ akustycznie"?
Karol Skrzyński-Paszkowicz: Płyta "AQQ akustycznie" jest albumem, na którym postanowiliśmy umieścić większość naszych ulubionych utworów, ale zagranych w zupełnie innej konwencji niż ta, z której były znane do tamtej pory. Już bez przesterowanych gitar, dynamicznych bębnów. Zamieniliśmy je na akustyczne gitary, bas, bębny grane miotełkami bądź rózgami. Dodaliśmy również wiele instrumentów, które w pierwotnych wersjach tych utworów się nie pojawiły: akordeon, flet poprzeczny, wiolonczela, organy Hammonda, saksofon, perkusjonalia. Dodatkowym atutem tej płyty jest fakt, że kilka utworów swoimi głosami wzbogacili tacy artyści, jak Edyta Glińska, Artur Gadowski, Robert Gawliński, Titus i Muniek Staszczyk. Płyta winylowa ma swoją charakterystykę, dzięki której instrumenty akustyczne brzmią o wiele pełniej, mają większą głębię niż w przypadku nośników cyfrowych. Dlatego uznaliśmy, że właśnie ten album należy zaprezentować w wersji winylowej.
Czy w planach są kolejne reedycje winylowe płyt Golden Life?
Jacek Bogdziewicz: Oooooczywiście!
Rynek płyt winylowych rośnie, ale dalej jest to "rynek niszowy" w porównaniu do muzyki w wersji cyfrowej. Niemniej wydanie płyty dla węższej, "elitarnej" grupy odbiorców, fanów chętnie kolekcjonujących nasze wydawnictwa jest czymś niezwykłym... To niemalże celebra! Tym bardziej, że dotyczy to takiego zespołu jak Golden Life, który wydaje płyty dość rzadko. Reedycja daje możliwość pochylenia się nad płytą raz jeszcze. Dodania, poszerzenia instrumentarium, spojrzenia na to, co się stworzyło z perspektywy kilku (a czasami kilkunastu) lat. Dla miłośników winyli, a tych wśród naszych fanów nie brakuje, to naprawdę święto. Dla nas - na pewno, dla naszych odbiorców - jestem przekonany, że również. Płyta winylowa zespołu, który nie grzeszy "nadprodukcją wydawniczą", to dodatkowa gratka! Tym bardziej, gdy znajdą się na niej wersje akustyczne naszych najlepszych utworów. Ej… To trzeba mieć! Ja bym chciał :-)
Pracujecie nad nowym materiałem. Możecie opowiedzieć o tej płycie coś więcej? Kiedy jej premiera oraz czy będzie na winylu? :)
Michał Wierzba Saidowski: Faktycznie, nad nową płytą pracujemy od dłuższego już czasu, ale dajemy sobie ten czas ze względu choćby na jubileusz 35-lecia istnienia zespołu Golden Life. Nasi fani, którzy na dobre i złe są z nami od tylu lat, z pewnością, tak jak my sami, cierpliwie czekają na nowości od nas. Młodzież zapewne raczej nie kojarzy nas z obecnego mainstreamu, dlatego chcemy, aby ta płyta trafiła także w gusta młodszego pokolenia, które często widzimy na naszych koncertach wraz ze swoimi rodzicami, znającymi dobrze nasze teksty i muzykę. Nowa płyta jest w tej chwili w fazie postprodukcji, która zajmuje trochę czasu. Za nami ciekawy, ale i mozolny czas pracy studyjnej, który teraz ma zaprocentować dobrym efektem wydawniczym. Data premiery jeszcze nie jest konkretnie ustalona, ale codziennie zbliżamy się wielkimi krokami do jej ogłoszenia. Mamy nadzieję, że dla nas, jak i dla wszystkich, którzy nam kibicują, będzie to powód do radości. Wszak, zarówno w przestrzeni medialnej, jak i na koncertach krąży już utwór "Revo", który zwiastuje nowości z naszej strony, a który jest ciepło przyjmowany przez publiczność.
Patrząc zaś na współczesny rynek nośników muzyki, wydanie najnowszego albumu także na winylu byłoby z pewnością tzw. wisienką na torcie.
Przenieśmy się na chwilę nad morze :) Chciałbym zapytać o Trójmiejską Scenę Alternatywną, która jest dla mnie bardzo ciekawym zjawiskiem. Golden Life był jej częścią. Czy po latach potraficie wskazać swoje ulubione zespoły lub utwory, które szczególnie zapadły Wam w pamięć?
Adam Wolski: Trójmiejska Scena Alternatywna i lata 80. to czas mojej młodości, kształtowania mnie jako artysty i słuchacza muzyki. Niezwykle płodny i artystyczny. To czas przełamywania stereotypów i wyjścia z zaścianka na szersze tory muzyki światowej. Scena trójmiejska w latach 80./90. to był ocean wspaniałych ludzi, muzyki i koncertów… W tym wszystkim było miejsce dla każdego - od punka, rocka, reagge, popu, bluesa czy jazzu. To, co się wtedy działo, było niesamowite… I mi przyszło żyć w tych pięknych czasach i kształtować swoją wrażliwość muzyczną. Nie wiem, czy jestem w stanie wymienić i wskazać wszystkich najlepszych, genialnych ludzi-muzyków-artystów… Masa kapel mieszała się ze sobą, powstawały nowe projekty, nowe pomysły. Byliśmy trochę jak jedna duża rodzina, twórcza i wspierająca się. Mnie najbliżsi byli na pewno: Bielizna, Apteka, Miriam, DDT, Call System, Po Prostu, Hektor, Latająca Maszyna Do Szycia, Pancerne Rowery, Dom Dziecka, Szelest Spadających Papierków, Konwent A, Dzieci Kapitana Klossa, Garden Party, Bóm Wakacje w Rzymie, Oczi Cziorne, She, Top Secret, IMTM czy PKS. Oczywiście mój Golden Life miał w tym towarzystwie swoje miejsce. Były to kapele mniej lub bardziej znane szerszej publiczności, ludzie, którzy do tej pory tworzą muzykę i tacy, których czas artystyczny nie przetrwał ponad lata 80. Wszyscy - bardziej lub mniej, ale dla mnie i dla Goldenów ważni. Spotykaliśmy się prywatnie, wymienialiśmy pomysłami, razem graliśmy i mieliśmy mnóstwo planów…
Adam - słyszałem, że jesteś "winylowym maniakiem", a takich najbardziej lubimy gościć na Portalu Winylowym:) Opowiedz proszę pokrótce o Twojej przygodzie z winylami. Kiedy zacząłeś zbierać winyle i jak obecnie wygląda Twoja kolekcja?
Adam Wolski: Z tym „maniakiem” bym nie przesadzał… Chociaż lubię muzykę, a nawet powiem, że jest moją miłością! Zbieraczem muzyki byłem zawsze. Najpierw taśmy, płyty CD, teraz winyle. Nie gonię za jakimś topowym sprzętem. Mam vintage’owy gramofon, który wystarcza mi do słuchania muzyki. Mam pewną kolekcję różnych nośników, chociaż winyle chyba są najbliższe mojemu sercu. Nie mam ich w domu dużo, moja kolekcja to może 500-600 płyt winylowych, ale nie liczę tego i nie pędzę, żeby mieć wszystko. Nie zależy mi na ilości, stawiam na jakość. Na płyty z muzyką, którą lubię.
Podczas pandemii, kiedy liczba koncertów radykalnie spadła, zacząłem pracę u Magdy i Tomka w Winylowej. Żeby było spektakularnie, dokładnie w swoje urodziny… Okazało się, że trafiłem na swoje miejsce. Można powiedzieć, że to nawet nie ja, ale miejsce odnalazło mnie. Poczułem się po latach jak u siebie. Bliscy mi ludzie, płyty, muzyka… Mój drugi dom!
Jesteś więc związany z winylami także zawodowo, śledzisz ten rynek nie tylko jako kolekcjoner. Myślisz, że wciąż będzie się on rozwijał tak dynamicznie, jak dotychczas?
Adam Wolski: To, co obserwuję na rynku winyli, jest cudowne! Płyta winylowa ma swój wielki powrót. Mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości liczba sprzedanych płyt winylowych przekroczy sprzedaż płyt CD (o wzroście sprzedaży winyli piszemy regularnie na Portalu Winylowym - przyp. redakcji). Przede wszystkim dźwięk z płyty winylowej jest przestrzenny, prawdziwy i nie tak mocno skompresowany, jak na innych nośnikach. Płyty są ślicznie wydawane, to wielka przyjemność trzymać je w rękach. Słuchanie muzyki to prawdziwa celebracja. Wyjęcie płyty z opakowania, położenie na krążku, ustawienie gramofonu… Nie da się tego nie kochać! Mam nadzieję, że ta forma odbioru muzyki będzie doceniana przez coraz szersze grono odbiorców. Cieszy mnie, że płytami winylowymi zainteresowani są coraz częściej młodzi ludzie. To daje nadzieję, że winyle wyjdą z „niszy” i staną się docenianą, praktykowaną formą odbioru muzyki. Są oczywiście zwolennicy zapisu cyfrowego - to wygodne i szybkie jak Google, ale celebry nie da się robić w biegu. Ja wolę otaczać się analogowymi książkami i płytami. Zatrzymać się i poświęcić chwilę na ucztę analogowego dźwięku…