Już w najbliższy weekend (18-19.XI) w Krakowie odbędzie się festiwal showcase'owy Tak Brzmi Miasto. Rozmawiamy z Michałem Wójcikiem o fenomenie tej imprezy, współczesnym rynku muzycznym, szansach i zagrożeniach dla artystów oraz o narzędziach, dzięki którym mogą robić to, co kochają.
Marcin Mieszczak: Przed nami 10. edycja imprezy, która z różnych perspektyw analizuje polski rynek muzyczny. Jakie są najważniejsze zmiany, które zauważyłeś na nim na przestrzeni tych lat?
Michał Wójcik: Przede wszystkim muzycy są dużo bardziej świadomi. 10 lat temu każdy niby chciał podbijać świat, ale miało się to dziać niejako "samo", przy okazji grania muzyki. Nikt nie myślał o planach, strategii, kontaktach czy całym tym "biznesie muzycznym". W kręgach alternatywnych rozmowa o tym była wręcz wstydliwa. Dziś chyba niewiele osób ma ten problem. Raczej dla większości oczywiste jest, że oprócz muzyki jest jeszcze masa elementów, które trzeba ogarnąć, żeby budować karierę. Dla mnie ta świadomość to zmiana na plus - bo jak już wiemy, czym się trzeba zająć, to można to zacząć robić. Widać też całą masę nowych artystów, kapeli, które działają bez żadnych kompleksów w tym temacie.
Na świecie festiwale showcase'owe święcą triumfy, mamy także kilka w Polsce. Jak myślisz, na czym polega ich fenomen i czym wśród nich wyróżnia się Tak Brzmi Miasto?
Może jest to właśnie z tym powiązane? Do artystów dotarła świadomość, że showcase'y są miejscami, gdzie można załatwić rzeczy. Nie tylko pokazać się muzycznie, ale po prostu poznać środowisko, odpowiednich ludzi do dalszej współpracy. W Polsce faktycznie obrodziło, jeśli chodzi o tego typu imprezy - i super, bo artystów jest ciągle więcej, niż da się na jednej takiej imprezie pokazać. Branża zdała sobie sprawę, że to popularny format i że może przyciągnąć sporo ludzi, zwłaszcza jeśli w lineupie znajdą się gwiazdy. Niektóre miasta widzą w aktualnej kulturze fajny sposób na ich promocję. I super.
My, na tle tego, co dzieje się w tym temacie w kraju, ale też za granicą, wyróżniamy się przede wszystkim bardzo bogatym programem konferencyjnym. Edukacja i dostarczanie muzykom oraz menedżerom wiedzy i doświadczenia od starszych kolegów i koleżanek - to od zawsze był nasz priorytet. Przez wszystkie te lata zrobiliśmy ponad 500 (sic!) paneli, warsztatów, wykładów. Dodatkowo jesteśmy imprezą raczej kameralną - odwiedza nas ok. 200-250 osób, co sprzyja nawiązywaniu kontaktów. Tu z każdym da się porozmawiać, każdego da się "dorwać", wypić piwo i nie tylko wymienić wizytówkami, ale spokojnie porozmawiać. Wydaje mi się, że to optymalny format tego typu wydarzenia - oferuje możliwości, ale nie przytłacza rozmiarem. Unikalny jest też element zagraniczny - mamy sporo kontaktów w Europie i zazwyczaj odwiedza nas przynajmniej kilkoro, a czasem kilkunastu prelegentów spoza Polski, co jest dobrą informacją, jeśli planujesz działalność zagraniczną.
W weekend 18-19 listopada w ramach TBM czeka nas w Krakowie mnóstwo koncertów i spotkań. Z pewnością wszystkie są bardzo interesujące, ale na jakie wydarzenia warto zwrócić szczególną uwagę?
Najbardziej chciałbym się pochwalić Darią ze Śląska. Nie tylko dlatego (choć również!), że robi świetnie to, co robi, ale też dlatego, że jest świetnym przykładem na to, że z Tak Brzmi Miasto da się zrobić karierę. Daria jest absolwentką jednego z naszych programów, w trakcie którego spotkała Agatę Trafalską, z którą pracuje przy tekstach i kierunku artystycznym. To dzięki tej współpracy idzie to w kierunku, który wszyscy widzimy.
Z bardziej prywatnej - gitarowej - strony polecam krakowski .WAVS, którzy grają połamane, metalowe riffy, bez nadmiaru hałasu, za to z zawiłymi, klimatycznymi wokalami. Trochę spod znaku Deftones, trochę Alice in Chains - ale po polsku. Razem tworzy to unikatową mieszankę, cholernie melodyjną, ale jednocześnie ambitną w odbiorze. (przeczytaj naszą recenzję płyty winylowej .WAVS)
No i jeszcze USO 9001 - totalnie odjechane i abstrakcyjne jazzowości. Biorę to w całości.
Jesteśmy Portalem Winylowym - w związku z tym chciałbym zapytać o to, czy powrót płyt winylowych w jakiś sposób wpłynął na panujące na polskim rynku zasady, które możemy już wyraźnie określić i wyartykułować?
Na pewno sprzedaż CD spadła, w górę poszedł streaming i sprzedaż winyli. Wiele się o tym mówi w branży od ponad dekady, ale jakiekolwiek wyniki pojawiły się stosunkowo niedawno. Dużo więcej winyli pojawia się w mainstreamie, niż jeszcze parę lat temu. Ale trudno powiedzieć, że są to jakieś "nowe zasady" - takie fluktuacje między nośnikami to standardowa sprawa, na którą artysta czy wydawca musi odpowiedzieć, jeśli chce iść z duchem czasu.
Mówi się, że dla muzyka wydanie swojej płyty na winylu to niewątpliwie status. Czy Waszym zdaniem popularność tego nośnika pomaga początkującym artystom w rozwoju ich kariery?
Od kiedy pamiętam, wieszczony jest "powrót winyli", ale na działalność większości wschodzących zespołów nie ma to dużego przełożenia - sprzedaż CD czy winyli nie jest po prostu powalająca. Co więcej, powiedziałbym, że to wręcz utrudnienie - każdy chce teraz mieć winyl, jego koszt jest dużo większy niż CD, a trzeba zainwestować w jedno i drugie. Są oczywiście gatunki, gdzie winyl totalnie żre już od lat - jazz, stoner czy metal - ale w innych niekoniecznie. Z kolei dla młodszych mam wrażenie, że istnieje raczej TikTok, Insta, YT czy streamingi. Oczywiście, osobiście jestem fanem winyla, w ten sposób kupuję muzykę i w ten sposób wydaję muzykę z moim zespołem Cinemon. Ale chyba jestem antyprzykładem typowego odbiorcy.
W tym roku tematem TBM jest kariera. Brzmią mi w uszach słowa Nergala skierowane do młodych muzyków o tym, że na świecie jest za dużo muzyki i nie warto zakładać kolejnych zespołów. To jak to jest? Jest szansa na karierę w showbiznesie czy raczej to kopanie się z koniem?
Szansa jest, a my próbujemy ją dla artystów zwiększyć - dostarczając narzędzi, kontaktów, wiedzy, by w części "pozamuzycznej" mogli radzić sobie coraz lepiej. Ale nigdy nie była to zabawa łatwa, szybka i przyjemna i nawet z najlepszymi narzędziami nadal jest w tym element loterii. I w tym sensie to, co mówił Nergal, ma sens - jeśli nie masz wystarczająco dużo wiary i samozaparcia, od razu lepiej odpuść, bo muzyki jest cholernie dużo, a będzie jej coraz więcej, coraz lepszej. Jeśli chcesz szybko i łatwo coś tu osiągnąć, to masz prawie 100% szans, że Ci się nie uda. Idź może lepiej do IT albo pracuj jako przedstawiciel handlowy - tam na pewno jest kasa.
Jeśli jednak wierzysz w siebie, a w branży muzycznej widzisz swoją ścieżkę kariery - niekoniecznie jako celebryta/tka albo największa gwiazda, ale normalny gość czy gościówa prowadząca normalną, zdrową karierę, z której da się godnie wyżyć, a przy okazji robić to, co kochasz - to zaglądnij do nas. Zrobimy wszystko, żeby to było możliwe.